Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2013

Dystans całkowity:48.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:48.00 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
48.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Na kemping wcale nie pod chmurką

Sobota, 6 lipca 2013 · dodano: 25.08.2013 | Komentarze 8

Zaabsorbowany pewnymi sprawami nie miałem ostatnio czasu na wpisy dlatego lipcowa wycieczka do Berlina czekała ponad miesiac na opublikowanie. Dlaczego do Berlina? Bo tam zawsze dzieje się coś ciekawego. Chciałem dziś dotrzeć na Hobrechtstraße i zobaczyć jak wygląda kemping w hali.
Aparat wyciągnąłem dopiero w okolicach Bernauer Strasse, nie pamiętam dokładnie ulicy. W miejscu, gdzie przewodnicy zaczynają oprowadzać turystów po podziemnym mieście, na fasadzie kamienicy widać jednego z bohaterów minionej dekady – Conrada Schumanna. Będąc żołnierzem pilnującym muru sam uciekł z Berlina Wschodniego ryzykując życiem.



Pogoda sprzyja, więc Berlinczycy wyleźli jak robaczki i korzystają ze słońca. Ten obiekt na niebie to tym razem nie ufo. To tylko ptak.



Na Alexanderplatz ludzie coś za bardzo główki ku górze zwracali.



Z początku myślałem, że będą z tego wieżowca skoki na bungie. Budynek o nazwie Park Inn ma 149,5 m wysokości i 41 pięter.



Dopiero po bliższym przypatrzeniu się zauważyłem że ktoś tam sobie tańce urządza.





Tak to po części wyglądało:
&feature=youtu.be

Że też chciało się komuś tak pomalować kamienicę



Na Kreuzbergu bez zmian











Na Bürknerstrasse 22-23 poznaję Thomasa Müllera (Nie, nie tego z Bayern Monachium) Ten „mój” jest właścicielem całkiem nietypowego salonu rowerowego. Można tu kupić, wypożyczyć, sprzedać rower. O częściach nie wspomnę. Całość w odpowiednim klimacie.



Thomas Müller to ten po prawej.



Oczywiście zaglądam i patrzę co ma ciekawego do zaoferowania.







Można się nawet przestraszyć. Mieszka tu bowiem drewniany trójnogi stwór. Na szczęście był przywiązany solidnym łańcuchem.



Informuję Thomasa, że zamieszczę informację o jego salonie na Bikestats i gonię dalej.

Na desce jak widać też w mieście można jeździć. Jakby nie było, cztery kółka ma.



Na motocyklach się nie znam, ale mam nadzieję, że ktoś rozpozna tego dwuślada.



Jak ktoś nie ma ochoty na jazdę, może pływać. W Berlinie kanałów pod dostatkiem.



Dojeżdżam do wspomnianego na początku miejsca. Nazywa się Hüttenpalast i mieści się przy Hobrechtstraße 65-66 Na dość przestronnej hali znajdują się przyczepy kempingowe i domki w których można zamieszkać, płacąc jak za hotel.



Niestety, do środka wejść nie mogłem, by to obejrzeć, bo wszystko było zajęte. Tak więc fotki są zrobione przez szybę.





Pobyt tu wcale nie jest taki tani, mimo to jednak są chętni.





To już Lichtenberg



Blok przy Hauptstraße



Robię sobie przerwę. Wprawdzie Bella już kiedyś degustowałem, jednak z okazji nowego kapsla czas przypomnieć sobie jak smakuje piwo z Ugandy.



W Oranienburgu załapuję się na koncert Puhdys.



To jeden z czołowych zespołów rockowych ery DDR. Założony właśnie tu w Oranienburgu. Jeden z członków grupy urodził się w Koszalinie. Grają od 1969 roku. Muzykę ich można znaleźć w sieci, więc nie przedstawiam, choć kawałeczek na pamiątkę nagrałem. Po koncercie obrałem już tylko jeden kierunek – dom, w pobliżu którego przywitali mnie odwieczni wzajemni wrogowie - kot i nasz stary znajomy kopciuszek.



Kategoria Niemcy