Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:176.00 km (w terenie 3.00 km; 1.70%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Liczba aktywności:3
Średnio na aktywność:58.67 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wymarłe miasto

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 19

Takich miejsc w Brandenburgii jak Neuharderberg jest kilka, trudno jednak o nie w przewodnikach i opisach atrakcji turystycznych. Tak naprawdę, to nie ma się chyba specjalnie czym chwalić. Samo miejsce jest jednak niezwykłe, dlatego postanowiliśmy z Żabką zobaczyć te wymarłe i opuszczone przez mieszkańców „miasteczko”. Dojeżdżamy do dworca Berlin Lichtenberg, gdzie na stacji stoi taki kolejowy rarytas. Mariusz – mój kolega, znawca takich ciekawostek z pewnością więcej by na ten temat napisał.
Berlin Lichtenberg - zabytkowy pociąg © benasek

Stąd pomykamy na wschód od Berlina. Po drodze oczywiście czas na fotki:
Berlin- graffiti © benasek

Na wsiach także malują gdzie się da i co się da. Tu akurat fragment oddalonej o kilkadziesiąt metrów rzeczywistości przelany na ściany jakiegoś pomieszczenia gospodarczego:
Graffiti w jednej z wiosek © benasek

Po drodze pozdrawiamy innych jednośladów:
Motocykle na drodze © benasek

Po ok 40 km jazdy zjawiamy się w lesie, niedaleko miasta Neuhardenberg. Znajduje sie tu cały kompleks opuszczonych domów, bloków i innych pomieszczeń. Nazwa miasto jest tu z pewnością na wyrost, bardziej by pasowało pojęcie osiedle. Kiedyś jednak, za czasów pobytu wojsk radzieckich było tu wszystko, co w mieście jest potrzebne.
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Przyznaję, że czułem się dziwnie będąc sam wśród takich opuszczonych budynków. Żabka została kilkaset metrów dalej z rowerami a ja sam przez las powędrówałem by zobaczyć jak to wszystko teraz wygląda.
Neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

Mimo, że osiedle jest w lesie, nie słychać ani jednego ptasiego głosu. Przypominają mi się sceny z filmów, gdzie czasem bohaterowie odwiedzają takie dziwne wymarłe miejsca po przejściu jakiejś zarazy... Sam pośród tego blokowiska. Tak wyglądaja miejsca, nie zamieszkałe od ok. 30 lat
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

Przez moment zastanawiam się jak tu musi byc w nocy. Dla osób lubiących „klimaty” trudno o lepszy adres by się tu o zmierzchu lub przy blasku księżyca przejść...
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Wewnątrz widać jeszcze ślady twórczej działalności mieszkańców:
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Na jednej ze ścian zauważam także i polskie akcenty...
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Prawdopodobnie juz nigdy się nie dowiem, kto namalował te sztandary. Ciekawe, jak długo będą tu jeszcze istnieć.
Neuhardenberg - sztandar © benasek

W tym opuszczonym przez ludzi osiedlu nie zabawiam zbyt długo. Obejrzałem, zrobiłem kilka fotek i wróciłem gdzie czekała na mnie Żabka. Przez las pojechaliśmy do drogi, gdzie widzieliśmy jeszcze parę innych ciekawych rzeczy, jednak o tym może kiedys napiszę.
Droga do domu © benasek

Tym razem wracaliśmy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy. Wieczorem byliśmy juz w domu. Opuszczone osiedle czeka nie wiadomo na co...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
51.00 km 3.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z Djablicą i Flashem...

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 16

Tak się złożyło, że w Berlinie pojawiła się Djablica. Kilka dni potem z Gdańska rowerem przyjechał Flash. Okazja więc niebywała by sie spotkać. Umówiliśmy się o 13.00 w okolicy Bramy Brandenburskiej z zamiarem krótkiej i spokojnej przejażdżki po Berlinie. Na miejscu zjawiam się pierwszy. Czekając na nich obserwowałem otaczającą mnie rzeczywistość.

Homo photographicus, nieco dalej homo zievacus:
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Dlaczego jedna nie podnosi nóżek?
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Ale oto i zjawiają się Djablica z Flashem. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie:
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Flash postanowił niedawno dokonać niebywałego dzieła – zrobić na rowerze DZIESIĘĆ TYSIĘCY KM W 30 DNI! Lubię rower, nawet bardzo, ale tego wyczynu najnormalniej w świecie nie potrafię sobie wyobrazić. To średnio ponad 330 km dziennie. Dziś 330 km jutro 330, pojutrze 330... I tak przez cały miesiąc. Co tam wiatr w pyszczek, deszcz czy letni skwar. O burzach i piorunach nie będę pisał. Szacun wielki. Przy tych liczbach moje co niektóre setki wyglądają jak kurczaczki przy kogutach...
Flash - 10 000 km na rowerze w czasie 30 dni © benasek

Flash leży na ziemi, czy Ziemia na nim? Wszystko jest względne...
Flash w Berlinie © benasek

Jedziemy trasą, którą dość dobrze znam. Tak więc spod bramy kierujemy się w kierunku Pomnika Pomordowanych Żydów:
Berlin z Djablicą i Fleshem © benasek

Potem przez Potsdamer Platz gdzie co niektórzy wsunęli lody dostaliśmy się w okolice dawnego przejścia granicznego na Friedrichstrasse.
Berlin - trabanty © benasek

Berlin - trabanty © benasek

Można by ogłosić konkurs na najdowcipniejszy podpis do tej fotki. Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, czy nadają sie do opublikowania...
Berlin Kreuzberg © benasek

Na Kreuzbergu robimy sobie krótką przerwę. Mają tu świetne kanapy na świeżym powietrzu.
Odpoczynek na Kreuzbergu © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Gęsi na Kreuzbergu © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

YAAM – stały punkt programu.
Berlin - YAAM © benasek

Właśnie trwa mecz koszykówki
Berlin - Koszykówka w klubie YAAM © benasek

Berlin - YAAM © benasek

Berlin - Klub YAAM © benasek

Wzdłuż East Side Gallery:
Berlin - East Side Gallery © benasek

Berlin - East Side Gallery © benasek

Obejrzeliśmy żonglerkę na ulicy a wraz z nami dziesiątki kierowców w stojących na czerwonym świetle samochodach.
Berlin - żonglowanie na ulicy © benasek

Alexanderplatz. Temu gościowi nie są potrzebne wygodne posłania.
Alexanderplatz - fakir © benasek

Alexanderplatz - rozbite szkła © benasek

Alexanderplatz - fakir © benasek

Zahaczyliśmy również podwórka Hackescher Marktu.
W Berlinie istnieje blok samobójców. Znajoma sie z niego niedawno wyprowadziła, bo miała już dosyć ciągłych wypadków. Czyżby te graffiti przedstawiało ten budynek?
Graffiti © benasek

Berlin © benasek

Ostatnim miejscem które razem odwiedziliśmy było wzgórze w parku Humboldthain
Berlin Humboldthain © benasek

Kusi tamto wzgórze, oj kusi...
Widok ze wzgórza w parku Humboldthain © benasek

W tych okolicach się rozstaliśmy. Djablica z Flashem pojechała w lewo, a ja w prawo. Zrobiłem znacznie więcej fotek, ale miejsca już wcześniej prezentowałem więc nie będę się powtarzał.
Zdążyłem jeszcze zostać świadkiem jednego wielkiego buuum! Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Berlin - stłuczka © benasek

Przez Gesundbrunnen, Frohnau i Hohen Neuendorf pognałem do domu. Djablico i Flashu, dzięki za miło spędzony czas.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
41.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Festiwal Piwa w Berlinie

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 17

Właśnie odwiedził mnie Adam z rodziną. Na spotkanie umówiliśmy się już rok temu, bowiem w ten weekend w Berlinie odbywa się 16 Międzynarodowy Festiwal Piwny
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Adam jeśli chodzi o piwny temat jest ekspertem w tej dziedzinie i doprawdy trzeba sie nieźle postarać, by go jakimś browarem zaskoczyć. Nie tylko wie, jak smakują piwka z danego kraju, ale jest w stanie także powiedzieć gdzie są rozlewane, jaka butelka, etykieta, kapsel... Ech, dobry jest. Oczywiście, wszystkich piw świata nie degustował, bo to jest niemożliwe, ale jego dorobek w tej dziedzinie i tak jest jest imponujący.
Berlin, Karl Marks Alle. Tu na ponad 2 kilometrowej długości ustawiono namioty reprezentujące 300 browarów z 86 krajów. Można stwierdzić, że nawet najwybredniejszy piwosz znalazłby tu coś dla siebie, bowiem wybór w smakach, kolorach i ilościach jest ogromny. Mój kolega wybrał się na festiwal autem, a jak jak zwykle w takich sytuacjach – rowerem.
Berlin - Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin - Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Oczywiście można było spróbować, by nie kupować „kota w worku”
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Ktoś chce mieć szklaneczkę z własnym imieniem, grawerowanie na miejscu:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Dju Dju - piwa afrykańskie też były:
Berlin Międzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

-- Tak, afrykańskie, rozlewane w Belgii. W takich butelkach oryginalnych piw w Ghanie nie ma, dodaje znawca tematu – Adam.
Faktycznie, na kontretykiecie jest napisane małym druczkiem, że piwo jest afrykańskie, ale rozlewane w Belgii i Holandii.
Za to ta pani proponowała oryginalne piwo z Laosu.
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festwial Piwny © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Kto to jest? Zapomniałem zapytać... Gość wyglądający na króla sam się pod obiektyw nadstawił:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Adam, popijający Kreuzbergera pozdrawia wszystkich tu zaglądających...
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Zewsząd muzyka na żywo:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Naszych browarów nie mogło w Berlinie zabraknąć. Tak się reprezentował Czarnków:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

W Berlinie też się można Noteckiego napić:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Piwo Lech:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Tyskie:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Żywiec:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Piwa z różnych stron świata © benasek

Mnóstwo browarów, ludzi, muzyki... Zabawa zaczyna się na całego... No tak, w końcu to święto piwa! Do moich kapslowych kolekcji doszły:
Saigon – Wietnam
Tooheys New – Kanada
Black Beer – Nowa Zelandia
Martin's – Belgia
בירה מכבי – Izrael
Star – Nigeria
Gulder – Nigeria
Rockbier – Niemcy
AAA – Austria
Stiegl – Austria
Meta – Etiopia
Eichhof – Szwajcaria
Kategoria Niemcy