Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2010

Dystans całkowity:156.90 km (w terenie 1.00 km; 0.64%)
Czas w ruchu:08:10
Średnia prędkość:19.21 km/h
Maksymalna prędkość:49.00 km/h
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:39.23 km i 2h 02m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
32.40 km 0.00 km teren
02:05 h 15.55 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

U kosmy100 na urodzinach

Sobota, 31 lipca 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 4

Zjawiamy sie u Moniki z 2 godzinnym opoznieniem. Poznajemy tu Anetke, Darka, Wiktora i Igorka. Zgrana ekipa, jest wesolo. Zamowiona przez kosme pogoda w przeciwienstwie do nas dotarla na czas. Postanawiamy wiec pogonic gdzies po okolicy, a ze nigdy nie bylem na Pustyni Bledowskiej, ucieszylem sie, ze tam wlasnie ruszamy. kosma wyciaga rower:

Niestety, okazuje sie ze ten egzemplarz nie przechodzi przegladu technicznego, siadla elektryka a z ukladu hamulcowego wyciekl plyn, bierze nastepny, tak na oko pamietajacy moje przedszkolne lata. Mi przypada jej Kellys.

Wiem, ze malo komu bylo dane go dotknac, o dosiadaniu nie wspomne. Caly wiec dumny wsiadam, jedziemy.


Na pustyni wlasnie festyn "Pustynne Miraze" a tutaj jak na pustyni, nie bylo wody, ale browarka z czlonkiniami kola wzajemnego wsparcia mozna bylo wypic:

Kto powiedzial, ze trzeba sie uczyc jezykow obcych?



Wracalismy ta sama droga w doskonalych humorach. Wieczorem dolaczyl do nas Hose. Gwozdziem programu byla degustacja piwa z roznych stron kraju. Pustynia zrobila swoje i trzeba bylo uzupelnic plyny...
Dzieki za mily wieczor.


Dane wyjazdu:
28.00 km 0.00 km teren
02:00 h 14.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Svendborg i Odense

Sobota, 24 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 9

Miala byc wyspa Ærø, ale ze wzgledu na niekorzystne godziny rejsów promowych zwiedzilismy (z Zabką) Svendborg a potem pojechalismy do Odense.

Svenborg okazal sie ladnym miastem, a najwieksze wrazenie zrobil na nas... cmentarz, wygladajacy niczym piekny park:

Pojezdzilismy po calym miescie i odwiedzalismy rozne miejsca:


Nie wypadalo nie wstapic do takiego sklepu:

Potem, pojechalismy do Odense – trzeciego co do wielkosci miasta w Danii. Stanelismy na obrzezach miasta i zdjelismy rowery z auta. Z daleka widac bylo oryginalnie pomalowany komin:

a potem juz po miescie:


Dunczycy nie sa pruderyjni, u nas taki pomnik chyba by nie stanal:

Tu w 1805 roku urodzil sie Hans Christian Andersen:

a tu stoi licznik rowerzystow ktory zlicza ilu ich przejechalo w tym miejscu kazdego dnia:

Poczekalismy chwile i Zabka przejechala jako 5000 !



Jak trzeba podpompowac kolo u rowera, tu nie ma problemu:

My pojezdzilismy jeszcze troche i pognalismy z powrotem do auta. Wyspe Ærø zwiedzimy kiedy indziej.


Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
03:30 h 24.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Legoland

Niedziela, 18 lipca 2010 · dodano: 19.07.2010 | Komentarze 10

Wstalem przed szosta, zjadlem co nieco i pierwszy raz od niepamietnych czasow tak wczesnie pognalem na rowerze… do Legolandu. Rodzinka tez, tylko ze autem i trzy godziny potem. Do celu 84 km, otwieraja o 10.


Na wstepie ogladamy miniatury calych fragmentow miast:

Tu fragmenty Kopenhagi:


Zamek neuschweinstein:

Studio w “Beverly Hills”

Ribe, miasto na poludniu Jutlandii:

Amsterdam, wszystko tu sie rusza, zyje jak w realnym swiecie:

Bergen:

Czterech prezydentow:

Byla czesc oficjalna, a teraz artystyczna:




Czekajac w kolejce do kolejki mozna bylo pobawic sie klockami, oczywiscie Lego:

Albo popatrzec na wspinajace sie malpki:

Sila trzech piratow na jednego… Nie dal rady, uciekl i zostal misterem mokrego podkoszulka:




Tu bylo fajnie:


Mozna bylo oczywiscie zjesc w nietypowym towarzystwie:

Albo sobie poogladac spektakl:

Niestety, na reszte atrakcji nie starczylo dzis czasu… Za duzo tego jak na jeden dzien, trzeba bedzie przyjechac znow:

Jak bylo, widac na zdjeciach…


Dane wyjazdu:
12.50 km 1.00 km teren
00:35 h 21.43 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W kolo komina...

Niedziela, 4 lipca 2010 · dodano: 05.07.2010 | Komentarze 8

Dzis wieczorem, jakby to mozna powiedzic ”krecenie w kolo komina”. Wyjezdzajac z chaty slyszalem cwierkajacego mazurka i to z owadem w dziobie!
Tak na marginesie to ta czarna plamka z boku lebka jest jedna z cech ktora go odroznia od znanego wrobla domowego!

W gniezdzie czeka do wykarmienia spora rodzina, wiec ma co robic.

A tu drugi ptak z rodziny Norwegian, tylko troche wiekszy, wlasnie przylecial z Kopenhagi i laduje w Karup:

Pognalem najpierw na polnoc, zrobilem pliszce siwej fotke:

Moze jest dozorca tego domu dla ptakow, niczym Aniol z Alternatyw 4:

Potem uwage mna przykul jez krzatajacy sie nieopodal drogi. Zszedlem by mu zrobic zdjecie:

W tym samym czasie, po drugiej stronie zaczalem slyszec rzenie konia, ogladam sie a tu faktycznie ogier rzy i na grzbiecie sie przewraca:


Wygladalo na to, ze sie jez z koniem zalozyl, ze go nie zauwaze, jez zaklad przegral i kon sie teraz cieszy…
Wiem, ze sie ostatnio powtarzam z zachodami slonca, ale ten mi sie spodobal…

Zreszta chyba kazdy zachod slonca jest piekny…