Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Dane wyjazdu:
24.00 km 12.00 km teren
02:50 h 8.47 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:45.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Afryka na rowerze po raz pierwszy

Poniedziałek, 8 marca 2010 · dodano: 09.03.2010 | Komentarze 22

Magia Gambii, magia Afryki... Dzień pierwszy

O wyjezdzie na Czarny Ląd marzyłem od dziecka i dopiero niedawno, ten sen mógł się spełnic. Gambia jest najmniejszym krajem kontynentu z 1,4 mln mieszkancow. Lezy w zachodniej jego części zewsząd otoczona Senegalem i Atlantykiem. Zapewniam że jest warta obejrzenia. To w miarę bezpieczny i jeden z najbardziej demokratycznych krajow afrykanskich. 90% to wyznawcy islamu, radykalnych wyznawcow Allaha trudno tu jednak spotkac. W ogóle przebywając w tym kraju kazdy zauwazy niesamowitą życzliwość tubylców w stosunku do turystów. Slogan: „Gambia – no problem!” ma tu swoistą wymowę, i trzeba przyznać, ze często naprawdę tak jest. Prawie wszystko się da załatwić i całe szczęście. Pewna Europejka o ksywce Toto (w języku Wolof) zaczęła narzekać po kilku dniach pobytu na bóle brzucha. W rozmowach z tubylcami proponowano jej sok z pomidorow, płyn z kokosa i jeszcze jakies inne gorsze paskudztwa. Nie było to na tyle poważna sprawa by szukać lekarza. Zresztą on akurat daleko nie był. Wybrała oczywiście miksturę z kokosa. Po ok ½ godz ból ustąpił, a tubylec nawet jej nie dotknął: - no cóż: Gambia? No problem!
Będąc na miejscu musiałem oczywiscie przejechać się rowerem po okolicy. (jakze by inaczej) Zaprzyjazniony Gambijczyk przyprowadził dwie bryki i w czterdziestostopniowym upale pogonilismy wesoło przed siebie.
Własnie startujemy, Ja i Baba (tak ma ten ciemniejszy gościu na imię):

Kurz, wszędzie go pełno, a niebo bez ani jednej chmurki:

W takich mniej wiecej klimatach utrzymywala sie wycieczka:


Gdy mały Modou dowiedział się o bikestats powiedział, że też się zarejestruje i zacznie prowadzić rowerowy blog, przy okazji się zdziwił, ze jezdżę bez przerzutek:

Na targu na razie nic nie kupuję:


W towarzystwie dzwięków modlitwy z pobliskiego meczetu jedziemy dalej:

Tu w porze deszczowej popłynie rzeka, teraz jest co najwyżej wylęgarnią wszelkiego rodzaju robactwa jakie tylko zna ziemia:

Wjezdzamy do Serekundy, największego miasta Gambii.

Mieszka tu prawie 400 tys mieszkańców. Jestem kompletnie zaskoczony ruchem, ilością samochodów, hałasem. Miasto po prostu niesamowicie tętni życiem. Drogi są w 95% gruntowe, nikt na dziury, o ile są, nie narzeka.

To na co od razu się zwraca uwagę to fakt, że kierowcy nieustannie trąbią. Jest to zjawisko w Europie chyba niespotykane ( na południu Europy jest tego tylko namiastka) Trąbi się by przestrzec innych, ze wlasnie jedziemy i mamy innych głęboko gdzieś, by reszta uważała, by czasem nikt nie wyskakiwał na jezdnie, lub bo właśnie nam się tak podoba.
Dochodzę do wniosku, że za długo jedziemy bez uzupełnienia płynów. Wskakujemy do pubu, gdzie króluje reggae music, w ramach współpracy polsko-gambijskiej stanąłem za barem i pomagałem Laminowi w jakże trudnej technice przyrządzania drinków. Każdy z bikestatowiczów, który sie w tym barze powoła na mnie ma 30% zniżki!

Po około 40 minutach zegna nas z odtwarzacza Bob Marley śpiewając: Rastaman Vibration, ja obiecuje ze tu jeszcze wroce kiedys.(Nawet nie przypuszczałem ze tak szybko, bo w drodze powrotnej!)
Reggae slucha się w Gambii wszędzie, w domach, pubach, na ulicy... a pewnie i w szpitalach i przytułkach (nie sprawdzalem) Nie spotkałem tu nikogo, kto by nie znał conajmniej kilkudziesięciu wykonawcow tej muzyki.
Tak wyglada jedno z centrow handlowych w miescie (jest ich kilka, tak przynajmniej twierdzi Baba)

Po pewnym czasie zauważyłem, że coś coraz twardziej mi się jedzie po tej Serekundzie. Spawdziłem oponę – no tak, za parę chwil z opony zostanie flaczek... ja pierdykam! Nie pamiętam kiedy ostatni raz złapałem gumę a tu akurat w Gambii musiało mi się to przydarzyć!
Baba, chyba mi powietrze ucieka, mamy problem.
Baba spojrzał na mnie, coś tam bąknął w języku Mandinka i dosłownie za minutę już mi chłopaki rozbierali oponę...

...a ja w tym czasie zdobywałem nowych znajomych, kumpli, przyjaciół i członków przyjaźni polsko-gambijskiej:

Jeszcze tylko sprawdzenie, czy klej trzyma:

Zapłata - całość kosztowało 35 dalasi czyli 1 euro i m mowię na „do widzenia”:
To the next time, boys!
Jedziemy z Babą do jego domu. Poznaję całą rodzinę: ojca, matkę rodzeństwo, sąsiadów i już nawet nie pamiętam kogo. Dzieci zostają obdarowane lizakami. Gdy dziecko jest za małe by się upomnieć, robi to za nie ten kto go akurat niesie. Siedzimy rozmawiamy, jego mama proponuje zrobić cos gambijskiego do zjedzenia jednak czas troche goni wiec umawiamy sie na nastepny raz. Baba jest tłumaczem, tylko on zna angielski, reszta mowi w Mandinka, Wolof, i paru innych afrykanskich jezykach. Trudno spotkac tu kogos kto by znał tylko jeden język. W drodze powrotnej znow pomagam Laminowi w jego barze w rytmach rasta. Zrobiłem setki zdjęć, część z nich raczej nie wypada pokazywać. W Afryce króluje niewyobrażalna bieda, która chyba dogadała się z tutejszym klimatem by utruć życie na maksa... W przeszłości odwiedziłem setki jak nie tysiące polskich domów (z racji zawodu, ale nie były to wizyty po kolędzie!) jednak nigdy nie widziałem takiego ubostwa a Gambia nie nalezy jeszcze do najbiedniejszych krajow w Afryce. To jaka jest sytuacja w biedniejszych?
- Baba, co się dzieje, jak tu zachoruje człowiek i potrzebuje lekarza a nie ma pieniędzy – zapytałem
- Umiera, odpowiedział najnormalniej.
- Umiera?
- No tak, a co ma robić?
No tak, właśnie, a co ma zrobić?
Moj znajomy wrócił ze mną w to samo miejsce skad ruszyliśmy, potem zabrał rower i pognał z powrotem... Gdy mu powiedziałem, że w Europie jest inaczej, niby wiedział, ale za bardzo nie mógł sobie tego wyobrazic.
- Musimy sobie jakoś radzić Kristopher, Gambia - No problem – odpowiedział.

Z tego wszystkiego warto chyba zapamietac: Na ból brzucha najlepszy sok z kokosa!

.
Jutro nastepny tekst i fotki.
Kategoria Gambia



Komentarze
Antykwa
| 23:59 wtorek, 8 grudnia 2015 | linkuj Przeczytałem. Równie ciekawa relacja. Widzę że łatwo Ci również z Murzynkami nawiązać bliższy kontakt. Taki z Ciebie bezpośredni człek.
Pozdrawiam.
Ewa | 12:50 sobota, 7 listopada 2015 | linkuj Ale super zdjęcia!Świetny facet z Ciebie :) to ja,odrzucona:)
rowerzystka
| 18:43 niedziela, 24 czerwca 2012 | linkuj Niesamowita ta Twoje wycieczka.
kosma100
| 19:38 wtorek, 16 marca 2010 | linkuj Piękna relacja, powtórzę po innych :)
Wzruszająca, oddająca panujący tam klimat...
Ściska serce i rzuca piaskiem po oczach.
Pozdrawiam :)
jOzzy | 19:00 poniedziałek, 15 marca 2010 | linkuj Relacja rewelacja !!! (ma się rozumieć, że zdjęcia też)
Szacun WIELKI !!!
Przyjemnego kręcenia na Czarnym Lądzie !!!
Pozdrowewr !!!
Kajman
| 08:31 niedziela, 14 marca 2010 | linkuj Kiedyś byliśmy w Azji Środkowej. Wszyscy dostali ciężkiej choroby brzucha a my nie. Stosowaliśmy jedyną skuteczną metodę to znaczy bania od śniadania!!! Przed każdym posiłkiem 50g koniaku!!! Widzę, że też stosowałeś ten system i to Cię uratowało:)

Tak wykorzystywać czarnego luda? 1 eur? To przynajmniej lizaki mogłeś dorzucić:(

Super relacja, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg:)))
Rafaello
| 07:51 niedziela, 14 marca 2010 | linkuj Dzięki Tobie poznajemy klimaty Afrykańskie,robi wrażenie.
Na północy zimno,to uciekłeś na południe,też tak można.
pozdrawiam:)
alistar
| 23:43 sobota, 13 marca 2010 | linkuj Bieda niewyobrażalna... zupełnie nieporównywalna z europejską...
Za to ludzie, jak wynika z Twojej relacji, świetni :)
benasek
| 21:07 sobota, 13 marca 2010 | linkuj goliat, z pewnością mozna się jeszcze nieźle potargować.
Dynio, zawód nie ma większego znaczenia, wystarczą chęci. W listopadzie lecę tam znów, masz pytania napisz do mnie e-maila.
JPbike, myślę, że następna relacja będzie nie mniej ciekawa.

Pozdrawiam


JPbike
| 20:21 sobota, 13 marca 2010 | linkuj Jeszcze nigdy nie miałem okazji obejrzeć takiej afrykańskiej relacji :)
Dynio
| 19:05 sobota, 13 marca 2010 | linkuj Obejrzałem z całą rodziną,czytaliśmy kilka razy.Moim dzieciom podobaliby się nowi "brązowi" koledzy,nie ukrywam że kilka razy w gardle mnie ścisnęło jak pisałeś o biedzie tam panującej.....
Na jaki zawód mogę się przekwalifikować aby pojechać no może nie do Gambii ale innego kraju na Czarnym Lądzie ?
Wypatruje przesyłki z ciepełkiem,dodam tylko że w Bytomiu dokładnie od 24 godzin pada mokry śnieg :(
goliat
| 10:25 sobota, 13 marca 2010 | linkuj Jednego na pewno mozemy pozazdroscic Gambii, tanich serwisow rowerowych ;)
benasek
| 09:59 sobota, 13 marca 2010 | linkuj JPbike, tu jak jest tylko 20 st. to mowia ze jest bardzo zimno!
Marecki, tez tak myslalem jak wyjezdzalem z Europy... Szybko spokornialem na miejscu.
Kajman, pierwsza relacja gotowa, za chwile druga. (zachecam jak moge)
goliat, troche tej zimy mialem dosyc, jednak jak przylecialem do domu i znow zobaczylem snieg, morda mi sie usmiechnela.
wisniok, teraz po Gambii, byle do przodu, do przodu, do przodu!
alistar, no wlasnie, z tym cieniem w Afryce nie za bardzo. Jest go malo jak i innych dobrych rzeczy na Czarnym Ladzie bo slonce w zenicie.
Dynio, wyslalem Ci te 15 st ciepla jak chciales, podobno na poczatku maja masz dostac.

Wszystkich pozdrawiam
Dynio
| 21:07 środa, 10 marca 2010 | linkuj Ja poproszę +15 poleconym do Bytomia Tobie pozostanie jeszcze 30 stopni i wszyscy będą zadowoleni.PozdROWERek.
alistar
| 20:36 środa, 10 marca 2010 | linkuj Poczekamy... i na tekst i na zdjęcia.... :)
45 w cieniu to ciut dużo, aczkolwiek mam wrażenie, że wolałabym to, niż tę niekończącą się zimę...
Trzymaj się... w cieniu ;)
goliat
| 14:18 środa, 10 marca 2010 | linkuj Oj, Benaskowi zima dala sie we znaki, skoro wyjechal wygrzac styrane gnaty :)
Kajman
| 20:36 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj czekamy na relację, wygląda zachęcająco:)
MARECKY
| 18:54 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj +45 w cieniu- chyba się wzruszę :-)). Zdecydowanie wolę tego typu katowanie się ;-).
benasek | 15:54 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj Tu jest 45 st. w cieniu, przejazd 20 km w sloncu to wiekszy wysilek niz w 100 w kraju. Pozdrawiam
JPbike
| 15:41 wtorek, 9 marca 2010 | linkuj Ciepło tam w Afryce ?
Bo dziś rano w Poznaniu było minus 6 st.C ...
Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa przep
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]