Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Dane wyjazdu:
23.00 km 16.00 km teren
01:30 h 15.33 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do lasu

Sobota, 4 czerwca 2011 · dodano: 04.06.2011 | Komentarze 5

Po południu wśród śpiewu trznadli, zięb i ortolanów. Tego ostatniego niestety, nie udało mi sie sfotografować. Zamiast niego "złapała" się znów dzierzba gąsiorek:
dzierzba gasiorek w okolicach szamotul © benasek

W lesie towarzyszyło mi mnóstwo owadów, chyba nawet pare przez przypadek zjadłem... W lesie jadę przez siebie, docieram po jakims czasie do oto takiego zabudowania:
groby rodziny twardowskich w lasach kolo szamotul © benasek

Gdy podjechałem bliżej, okazało sie, ze to cmentarz, konkretnie rodziny Twardowskich którzy kiedys mieli tu swoje włościa:
groby rodziny twardowskich w lasach kolo kobylnik © benasek

Dowiedziałem się o pewnym człowieku, który w tych okolicach widział dwóch przechadzających się mężczyzn ubranych w dawne staropolskie stroje. Po jakimś czasie znikli. Czyżby były to istoty spoza tego swiata?
Wracam wzdłuż rzeki Samy:
rzeka sama w okolicach kobylnik © benasek

Przez Kobylniki:
kapliczka w kobylnikach kolo szamotul © benasek

Kto wie, do czego taki budynek mógł byc (ja nie wiem)
budynek w parku palacowym w kobylnikach © benasek

Twardowscy byli właścicielami tego oto pałacu.
palac w kobylnikach kolo szamotul © benasek

Znam kogoś, kogo nieżyjąca już babcia pracowała kilkadziesiąt lat temu u tej rodziny. Opowiadała, że kobiety, gdy było słonecznie zawsze ze sobą nosiły parasole (przeciwsłoneczne) po to, by słońce nie zmieniło ich białej skóry. Chciały być uważane za damy. Jakże sie czasy zmieniły...


Dane wyjazdu:
17.80 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kręcenie po Szamotułach

Środa, 1 czerwca 2011 · dodano: 01.06.2011 | Komentarze 8

W Szamotułach myśli się o rowerzystach. Inna sprawa, że różnie z tym bywa. Obok ścieżek zbudowanych z sensem, są także takie, gdzie jest go brak. Ktoś wykazał się chyba nadgorliwością i na długości 300 m postawiono 14 znaków informujących o drodze tylko dla rowerów, lub jej końcu. Sama zaś droga to ten zielony pas pomiędzy jezdniami zarośnieta trawą i wysypana kamieniami! Do tego, położona między dwoma pasami ruchu. Weź tu teraz matko, ojcze, babciu puść dzieciaka na taką drogę. Z moich kilkumiesięcznych obserwacji wynika, że nikt nią nie jeździ.
ulica powstania styczniowego w szamotulach © benasek

Chyba jednak lepsze to, niż nic, nie ma co marudzić.
sciezka dla rowerow na powstania styczniowego w szamotulach © benasek

Najważniejsze jednak jest to, że dróżki dla bikerów w Szamotułach są i w większości tak jak trzeba.
Jadę ulicą Wroniecką:
szamotuly ulica wroniecka dojazd do rynku © benasek

Miasto przygotowuje sie do Dni Szamotuł jakie odbędą się w nadchodzący weekend:
rynek przed dniem szamotul © benasek

Do niedawna można było tu pograć w street basketball
mozna tu bylo kiedys pograc w koszykowke © benasek

W mieście straszy oto taki budynek dawnego młyna:
stary opuszczony mlyn w szamotulach © benasek

Ogólnie, mimo paru niedociągnięc, miasto jest ładne i czyste. Stąd 35 km do Poznania, niewiele mniej do największego terenu leśnego kraju: Puszczy Noteckiej. Wjeżdżam do parku przez most
serduszko zakochanych na moscie w szamotulach © benasek

Obserwuję żaby (a one mnie)
zaba wodna w stawie w szamotulach © benasek

Obserwuję owady, tu akurat ważka czteroplama:
wazka czteroplama staw w okolicach baszty halszki szamotuly © benasek

Potem wjeżdżam do parku gdzie rządzą kowaliki,
kowalik w parku w szamotulach © benasek

To chyba jedyne polskie ptaki, chodzące po konarach głową w dół, oto właśnie przykład:
kowalik w szamotulach idacy glowa na dol © benasek

Gdzieś wysoko w konarach drzew słyszę wilgę, pięknego ptaka pochodzącego z tropików, przylatującego do kraju w maju i pod koniec lipca odlatującego. Częściej się ją słyszy niż widzi. Niestety, niezbyt mi się udaje ją sfotografować:
spiewajacy samiec wilgi wsrod lisci © benasek

Dużo łatwiej idzie mi z dzwońcem:
dzwoniec w parku w szamotulach © benasek

którego jednak wystraszył mi ten psiak:
pies, niestety nie znam rasy, biegajacy po parku © benasek

Wracam koło baszty Halszki, najbardziej znanej chyba budowli miasta.
baszta halszki w szamotulach © benasek

Sama Halszka jest znana z tego, że jako 14 – latka została porwana przez kniazia Dymitra Sanguszkę. Była także 14 lat więziona przez swojego męża Łukasza Górkę właśnie w tej wieży. Dopiero, gdy mąż zmarł, biedna Halszka mogła się cieszyć wolnością... Niestety, zdążyła wpaść w obłąkanie i zmarła 3 lata później. Może w następnych wcieleniach się jej poszczęściło?
.
.
Teraz z zupełnie innej beczki, parę migawek z Danii:
[url=film[/url]
Napis koncowy filmiku to:
Używaj kasku na rower, ponieważ on, ona, ja, my kochamy cię...
Kategoria Polska


Dane wyjazdu:
52.00 km 30.00 km teren
02:50 h 18.35 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Do Stobnicy

Niedziela, 29 maja 2011 · dodano: 29.05.2011 | Komentarze 6

Tak się dziewczynom spodobał ostatni wypad, ze chciały znów poganiac na rowerze. Zgoniły mnie z łóżka przed 7 rano (zgroza, w sobote!) i jazda do Stobnicy. W pełni budzę sie gdzieś dopiero w Kobylnikach, parę km za Szamotułami, gdzie stoi pałac rodziny Twardowskich:
palac w kobylnikach niedaleko szamotul © benasek

Do pałacu nie wstępujemy, spieszymy sie by na 10 byc w Stobnicy, gdzie mamy umówione spotkanie z kims, kto pokaże nam wilki i cos o nich opowie. Jedziemy przez las, gdzie piach prawie po sam pas. Po drodze fotografuję pliszkę żółtą:
pliszka zolta w okolicach kobylnik © benasek

Z Kobylnik do Obrzycka:
miasto obrzycko nad warta © benasek

Warta w Obrzycku:
warta w okolicach obrzycka © benasek

W Stobnicy jesteśmy punktualnie. Stacja doświadczalna mieści sie 2 km od wsi. Szkoda, że dojazd do niej jest kiepsko opisany. Szyldy nic nie mówia na temat wilków, muszę pytac tubylców. Minęły nas cztery auta i kazdy kierowca pytał:
Wiedzą państwo, gdzie sa te wilki w Stobnicy?
Niestety, jedziemy tam pierwszy raz, też nie wiemy gdzie to jest.
Ale oto docieramy na miejsce, na całe szczeście bez błądzenia.
stacja doswiadczalna w stobnicy © benasek

Przy bramie czeka już sporo osób. Sympatyczna pani, jedna z pracujących tu osób zaczyna ciekawie opowiadać.
pani pracujaca w stacji opowiada o wilkach © benasek

Wilków jest tutaj osiem, w tym kilka oswojonych. W całym kraju jest ich 750. Myśliwi chcą, by na te zwierzęta mozna było polować. Dlaczego? Bo zagrażają 120 000 jeleniom... Jeden wilk przypada na 160 jeleni... I te jelenie maja być zagrożone. Tak myślą niektórzy myśliwi! Pozostawiam to bez komentarza. Sam osrodek boryka sie z problemami natury ekonomicznej, jednak warto tu zajrzec. Jest połozony w sercu Puszczy Noteckiej nad rzeka Kończak:
rzeka konczak w okolicy stobnicy © benasek

A oto i wilki, są zamkniete w wolierach:
wilk z hodowli w stobnicy © benasek

wilk z hodowli w stobnicy © benasek

Po wysłuchaniu na ich temat wiadomosci jeszcze bardziej polubiłem te zwierzeta, to co słyszy sie czasem na ich temat to mity, gdzie tu w Stobnicy są one obalane.
stobnickie centrum obalania mitow © benasek

Musimy wracac, towarzyszy nam śpiew zięby. Mało kto wie, że właśnie tych ptaków jest w Polsce najwięcej.
spiewajacy samiec zieby © benasek

Jedziemy nad Wartę, oto most by dostać sie na druga strone nadrabiamy 24 km. Po moscie z rowerami i dwiema damami? Nie, jedziemy wiec dookoła.
most nad warta w stobnicy © benasek

Po drodze rozmawiam z mieszkanką mijanej wsi.
- Panie, jedna kobieta spadła z tego mostu trzy razy i dopiero za ostatnim razem sie połamała. Napita była, dodaje.
Tym razem jedziemy przez centrum Obrzycka
rynek i ratusz w obrzycku © benasek

Po 12 km jestesmy po drugiej stronie Stobnicy:
most kolejowy w stobnicy © benasek

Po liczacej 101 lat linii kolejowej pociag dawno nie jeździł:
zarosnieta linia kolejowa w stobnicy © benasek

Po drodze mamy okazje wpaść do Ameryki, jednak z tej racji, ze gospodarz wyjechał, rezygnujemy:
do ameryki tylko kilometr © benasek

Mimo, że dzień obfitował w mnóstwo atrakcji, myślałem cały czas o spotkanych zwierzętach i ich dalszym losie...
henry beston myśl © benasek

Animals are not our brothers; they are not our subordinates, either. They are another nation, caught up just like us in the complex web of time and life - Henry Beston
Kategoria Polska


Dane wyjazdu:
38.00 km 20.00 km teren
02:20 h 16.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W okolicy Szamotuł

Niedziela, 22 maja 2011 · dodano: 24.05.2011 | Komentarze 4

Wsiadam po dłuzszej przerwie na rower, tradycyjnie pożyczony. Moje rumaki nadal smacznie śpią ok. 800 km stad. Na wycieczkę zabieram dwie odważne dziewczyny - Zabke i Lucy, jest weselej i raźniej. Słonce jak w Afryce, pakuje prowiant na tylny bagażnik i wio za miasto. Jakiś pisklak, prawdopodobnie młody dzięcioł zaczął sie nam ciekawie przyglądać:
pisklak spogladajacy na pozadziuplowa rzeczywistosc © benasek

Zostawiamy Szamotuły w tyle, spoglądam tylko na odnowioną niedawno wieżę:
stara wieza w szamotulach © benasek

Potem do Gałowa, obok zabytkowego, 101-letniego pałacu:
palac w galowie z 1910 roku © benasek

Za Gałowem skręcamy na Jastrowo a dalej w las, bo goraco dziś jak w piekle... Dziewczyny kręcą zawzięcie:
dziewczyny kreca zawziecie w lesie za jastrowem © benasek

W Rudkach mijamy bramę z kamiennymi lwami:
kamienne lwy na bramie w rudkach © benasek

Te wielkie kocury nie zeszły i nie pogoniły nas, wiec spokojnie dojechaliśmy do Ostroroga, jednego z najmniejszych miasteczek w kraju. Czas tu wydaje sie, że sie zatrzymał. Zapraszam wytwórców filmowych do produkcji o czasach sprzed lat:
ostrorog jedno z najmniejszych miasteczek w polsce © benasek

Za to miasto nie ma jakichkolwiek problemów z korkami, nawet w centrum:
ostrorog jedno z najmniejszych miasteczek w polsce © benasek

Kościół:
kosciol w ostrorogu z trzema zegarami na wiezy © benasek


Ma on z trzech stron zegary, z czwartej północnej strony miasta, gdzie są juz tylko pola zegara nie ma. Niektórzy mówia, ze to dlatego, by pracujacy w polu chłopi nie spogladali na czas tylko pracowali (czytaj zapier....li) od świtu do zmierzchu... Ciekawe, czy tak miało byc naprawdę...

Przejazd przez miasto trwa krótko i znów pola, łąki lasy... Właśnie dzierzba gąsiorek nam sie przyglada:
samiec dzierzby gasiorek na drutach © benasek

Za to dzierlatka nie miała ochoty na nas patrzeć. (tu ciekawostka, ten ptak nigdy nie siada na drzewach):
odlatujaca wlasnie dzierlatka © benasek

W Oporowie mijamy starą gorzelnię: Tu dopiero w nocy musi straszyc:
Moze ktos przyjedzie i wybierze sie wieczorem na romantyczny spacer?

stara gorzelnia w oporowie © benasek

W Oporowie sa jeszcze ziemianki! Czy są tacy którzy pamietaja te budowle?
ziemianka we wsi oporowo © benasek

niedzielny spacer dzieci w oporowie © benasek

Z Oporowa dalej przez pola, lasy, łąki do Peckowa a stamtąd prostą jak strzała drogą do Szamotuł, obok jednego z nielicznych juz dzis pomników z czerwona gwiazdą:
pomnik walczacych za ojczyzne w szamotulach © benasek

W domu czekał na mnie schłodzony i doskonały napój z dodatkiem chmielu... Za to dziewczyny podziwiały swoja skórę, mieniącą sie po wycieczce w intensywnych barwach narodowych.
Kategoria Polska


Dane wyjazdu:
11.00 km 2.00 km teren
00:50 h 13.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Na bazar i po okolicy.

Środa, 15 września 2010 · dodano: 22.09.2010 | Komentarze 10

Do meczetu, na bazar I krecenie po okolicy. Meczetow w Turcji pelno, tak jak u nas kosciolow. Mozna do nich wejsc, kobiety powinny miec na glowie jakies nakrycie, wszyscy bez obuwia no i nie nalezy fotografowac podczas mszy.

a oto wnetrze meczetu:

Bylem ciekawy jak wyglada islamski cmentarz...


potem juz na bazar:




Z nim nic nie uhandlowalem:

Oto mlode banany, za 2-3 tygodnie moze beda nadawac sie do jedzenia


Fajnie wiedziec, ze gdzies pare tysiecy od kraju w Azji powiewa tez polska flaga:



Z nim mozna sie bylo potargowac. Cena koncowa 30% kwoty wywolawczej.
Pewnie I tak wyszedl na swoje.

Tych krabow wielkosci 1 cm bylo pelno. Mialy norki na plazy:



Te auta nakulaly kilometrow:






Nie ma to jak pogawedka z tubylcami... Niestety, ja nie znalem tureckiego a oni polskiego (ani zreszta zadnego innego jezyka) Jednak herbata poczestowali.
Kategoria Turcja


Dane wyjazdu:
16.00 km 2.00 km teren
01:20 h 12.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:38.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Kręcenie w upale

Poniedziałek, 13 września 2010 · dodano: 17.09.2010 | Komentarze 5

Kolejny dzien w Turcji. We wrzesniu jest tu tak cieplo, ze nie da sie robic wielu km w upale, a jest co ogladac. Na ulicy spotykam tanczaca papuge:

Pomimo, ze kraj w wiekszosci muzulmanski, to piwo Efes jest wszedzie, ½ l kosztuje prawie 6 zl.

Wszedzie mozna spotkac drobnych handlarzy

W tym kraju latwo mozna obserwowac ludzi przy pracy, oto tkanie dywanow i kilimow:

Potem powstaja z tego takie cuda:

Wytwarzanie jedwabiu z kokonow jedwabnika:

… a tu ciasta:

Degustacja wina, odradzam ich kupno. Jedno kosztuje 25 dolarow, te same w sklepie 25 zlotych! (Rosjanie kupowali)

Jest tak goraco, ze niektore nacje (tu akurat Japonczycy) musza zabierac parasole by chronic skore przed sloncem:

Za to mieszkancy moga ogrzewac sobie wode na dachach domow:

Widoki zupelnie inne niz te do ktorych jestem przyzwyczajony:











Czy ktokolwiek wie, gdzie sie urodzil Swiety Mikolaj? Wlasnie tu, w miescie Patara w roku 270 naszej ery. Byl tu kiedys biskupem, otrzymal majatek po rodzicach ktory rozdal biednym...

Pelno w Turcji skuterow:

Jezdzi sie najczesciej bez kaskow:

a w nocy czesto bez swiatel:

Kobiety arabskie kapia sie w ubraniu:

Za to w jakiej wodzie...

Nie wszystkie fotki zrobilem z roweru, do niektorych miejsc lepiej dojechac autem.
Kategoria Turcja


Dane wyjazdu:
22.00 km 0.00 km teren
01:20 h 16.50 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W kraju ottomańskim

Piątek, 10 września 2010 · dodano: 10.09.2010 | Komentarze 3

Bedac w Turcji nie moglbym nie skorzystac z okazji i nie zrobic chocby pare kilometrow rowerem po okolicy. Skwar niemilosierny. Ostatnie upaly w kraju przy tym co doswiadczam teraz to przyjemne cieplo. Wyskakuje na droge i podziwiam krajobrazy...

Charakterystyczny widok - meczety i rozlegajace sie glosy modlitwy

Upal okropny, ale niektore kobiety ubrane po szyje:


Reszte fotek wrzuce jak wroce...
Kategoria Turcja


Dane wyjazdu:
16.00 km 0.00 km teren
00:59 h 16.27 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

podroz w czasie

Sobota, 28 sierpnia 2010 · dodano: 29.08.2010 | Komentarze 16

Krecenie po Århus i okolicy. Od kilku lat zbieralem sie do odwiedzenia Gamle By – starej, zabytkowej czesci Århus, gdzie czas stanal w miejscu na przelomie XVII i XVIII wieku. Dzis nadszedl w koncu moment, by to zobaczyc.

Niewiele wystarczylo, by jak w wehikule czasu przeniesc sie 200 lat wstecz i zobaczyc, jak tu dawniej ludzie zyli... Chodzili takimi ulicami:




Kupowali w takich aptekach:

Uczeszczali do takich klas:

W takich warsztatach pracowali:


Tak mieszkali:


albo i tak:

Tak wygladal dawny sklep:

Sprobowalem nalesnika wg recepty sprzed 200 lat!

Podpatrywalem, jak sie wykonuje koronki:

Moglem pograc w kregle, pochodzic na szczudlach:

Pokrecilem sie troche po miescie:



Potem znalazlem sie nagle na ulicy z lat 70 tych ubieglego wieku, gdzie zajrzalem do sklepu rtv:

Pobyt w Gamle By pozwala latwo uswiadomic czlowiekowi, jak sie zmienia otaczajaca rzeczywistosc i jak szybko uplywa czas. Jeszcze tu wroce...


Dane wyjazdu:
32.40 km 0.00 km teren
02:05 h 15.55 km/h:
Maks. pr.:49.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

U kosmy100 na urodzinach

Sobota, 31 lipca 2010 · dodano: 05.08.2010 | Komentarze 4

Zjawiamy sie u Moniki z 2 godzinnym opoznieniem. Poznajemy tu Anetke, Darka, Wiktora i Igorka. Zgrana ekipa, jest wesolo. Zamowiona przez kosme pogoda w przeciwienstwie do nas dotarla na czas. Postanawiamy wiec pogonic gdzies po okolicy, a ze nigdy nie bylem na Pustyni Bledowskiej, ucieszylem sie, ze tam wlasnie ruszamy. kosma wyciaga rower:

Niestety, okazuje sie ze ten egzemplarz nie przechodzi przegladu technicznego, siadla elektryka a z ukladu hamulcowego wyciekl plyn, bierze nastepny, tak na oko pamietajacy moje przedszkolne lata. Mi przypada jej Kellys.

Wiem, ze malo komu bylo dane go dotknac, o dosiadaniu nie wspomne. Caly wiec dumny wsiadam, jedziemy.


Na pustyni wlasnie festyn "Pustynne Miraze" a tutaj jak na pustyni, nie bylo wody, ale browarka z czlonkiniami kola wzajemnego wsparcia mozna bylo wypic:

Kto powiedzial, ze trzeba sie uczyc jezykow obcych?



Wracalismy ta sama droga w doskonalych humorach. Wieczorem dolaczyl do nas Hose. Gwozdziem programu byla degustacja piwa z roznych stron kraju. Pustynia zrobila swoje i trzeba bylo uzupelnic plyny...
Dzieki za mily wieczor.


Dane wyjazdu:
28.00 km 0.00 km teren
02:00 h 14.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Svendborg i Odense

Sobota, 24 lipca 2010 · dodano: 25.07.2010 | Komentarze 9

Miala byc wyspa Ærø, ale ze wzgledu na niekorzystne godziny rejsów promowych zwiedzilismy (z Zabką) Svendborg a potem pojechalismy do Odense.

Svenborg okazal sie ladnym miastem, a najwieksze wrazenie zrobil na nas... cmentarz, wygladajacy niczym piekny park:

Pojezdzilismy po calym miescie i odwiedzalismy rozne miejsca:


Nie wypadalo nie wstapic do takiego sklepu:

Potem, pojechalismy do Odense – trzeciego co do wielkosci miasta w Danii. Stanelismy na obrzezach miasta i zdjelismy rowery z auta. Z daleka widac bylo oryginalnie pomalowany komin:

a potem juz po miescie:


Dunczycy nie sa pruderyjni, u nas taki pomnik chyba by nie stanal:

Tu w 1805 roku urodzil sie Hans Christian Andersen:

a tu stoi licznik rowerzystow ktory zlicza ilu ich przejechalo w tym miejscu kazdego dnia:

Poczekalismy chwile i Zabka przejechala jako 5000 !



Jak trzeba podpompowac kolo u rowera, tu nie ma problemu:

My pojezdzilismy jeszcze troche i pognalismy z powrotem do auta. Wyspe Ærø zwiedzimy kiedy indziej.