Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:3619.00 km (w terenie 224.00 km; 6.19%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:50.26 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
56.00 km 12.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Niemcy - Grecja w Berlinie

Piątek, 22 czerwca 2012 · dodano: 23.06.2012 | Komentarze 15

Euro 2012 w pełni, czas zobaczyć, jak wygląda „Fan Zone” w Berlinie. Wyjeżdżam z domu dość wcześnie bo o 12.30. Nie przedstawiam co widziałem po drodze. Odpuszczę sobie tym razem moje zmagania z rudzikiem, myszołowem i innymi, nie zidentyfikowanymi do końca skrzydlatymi istotami. Innym razem pokażę makietę kolejki jaką zrobił pewien działkowicz w swoim ogródku. Dziś akcenty Euro.
Na samochodach:
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Na domach:
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Strefa kibica w Berlinie znajduje się przy Bramie Brandenburskiej i ciągnie się wzdłuż ulicy 17 Juni. Widać sporo policji, ambulansów a najwięcej kolorowo ubranych kibiców. Jestem w Berlinie dwie godziny przed meczem, całe różnobarwne towarzystwo nieźle się bawi, a nowi zewsząd dochodzą:
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Tu forma protestu, by nie łączyć polityki ze sportem.
Berlin Euro 2012 © benasek

Byli i greccy kibice, razem z niemieckimi szli wesoło we wspólnej gromadzie.
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Tylko ja nie wiedziałem jak mam się zachować, bo nie kibicowałem żadnej drużynie. Robiłem więc dalej fotki i nakręciłem krótki filmik. Może go potem zamieszczę:
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Trzeba przecież wysłać sms-a że się już jest...
Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Berlin Euro 2012 © benasek

Kto nie chciał w tak wielkim tłumie oglądać meczu, a było oglądających około 400 000, mógł bardziej kameralnie to robić
Berlin Euro 2012 © benasek

Przy tej okazji i mi nasuwały się refleksje na temat występu „naszych orłów” na Euro. Byłem sercem z nimi i pewnie tak będzie zawsze. Dziś nie kibicowałem ani Niemcom ani Grecji. Jeśli ode mnie by zależały zmiany w polskim futbolu, to zacząłbym od rozliczenia PZPN i podziękowanie im za lata brania pieniędzy. O tych „leśnych dziadkach” nie będę pisał, bo ich robota nie jest warta pikseli, jakie by trzeba było do tego zaangażować. Przykład Podolskiego mówi sam za siebie, wyniki zmagań naszych zawodników także.
Meczu nie oglądałem przed Bramą Brandenburską, pognałem przez puste ulice do domu by tam obejrzeć jego drugą połowę.
Oranienburg - puste ulice podczas meczu Niemcy - Grecja © benasek

Gdy byłem już w jego pobliżu, zewsząd usłyszałem gromkie głosy aplauzu...
No tak, Niemcy strzelili gola... wygrali 4:2 i awansowali do finałów.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
8.00 km 14.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

W towarzystwie kopciuszka i nie tylko...

Wtorek, 19 czerwca 2012 · dodano: 19.06.2012 | Komentarze 13

Taki zwykły mały domek, a ma już swoje tajemnice! Wydawałoby się, że pusty a jednak ktoś w nim mieszka!
Domek kopciuszka © benasek

Wyjmuję z niego rower a obok mnie kopciuszek! Od dłuzszego już czasu jestem skazany na jego towarzystwo.
Kto jest tym kopciuszkiem? To malutki ptak który od dosyć dawna „obraca” się w moim towarzystwie. Widac go wszędzie wokół miejsca, gdzie mieszkam, nie ma dnia, by mi nie zapiszczał na dzień dobry. Tylko moich kotów nie lubi...
Kopciuszek © benasek

Kopciuszków jest pełno wokół gospodarstw i w śródmieściach miast, wystarczy się tylko dookoła rozejrzeć. Są podobne do pleszek, ale te żyją w lasach. Byłoby ich jeszcze więcej, ale z kotami wiele z nich przegrywa niestety...
Kopciuszek © benasek

Mam zamiar się po prostu przejechać dookoła jeziora, nad którym leży miasto w którym mieszkam, więc po ok 500 metrach pedałowania skręcam w las i już widać przyrodę na wyciągnięcie ręki.
Mieniak stróżnik, piękny motyl,fotografowany już przeze mnie wcześniej. Motyl ten nie żywi się nektarem jak pozostała większość motyli.
Mieniak stróżniak © benasek

Trochę się nachodziłem, by zrobic mu zdjęcie z rozłożonymi skrzydłami. Przez niego nie będę wspominał o średniej wyjazdu. Niestety, mieniak miał mnie kompletnie gdzieś. Co wylądował i rozłożył swoje piękne ciemnoniebieskie skrzydełka, to zaraz je złożył i odleciał, nim zdążyłem podbiec i wycelować obiektyw. Cud, że w ogóle udało mi się go sfotografować. Po chwili wyjaśniło się, dlaczego jest tak zaabsorbowany. Owad właśnie przeżywał swoje piękne chwile, najwidoczniej był zakochany i właśnie jego pocałunek z wybranką życia udało mi się uwiecznić:
Mieniaki stróżniaki © benasek

Wokół jeziora jest bardzo ładna ścieżka rowerowa, jeśli ktoś będzie w Oranienburgu, polecam. Gwarantuję, że zawsze coś ciekawego się zobaczy.
Można zapytać o to pliszkę siwą, z pewnością to potwierdzi.
Pliszka siwa © benasek

Albo rybołowa: (Co do tego, czy to rybołów, nie jestem na 100% pewien)
Rybołó © benasek

Na jeziorze dziś spory ruch, właśnie przepływa barka z Polski
Barka Bydgoszcz © benasek

Barka © benasek

Za chwilę druga.
Barka © benasek

Jezioro jest czyste, są tu więc raki:
Rak © benasek

No i oczywiście ryby
Narybek © benasek

Kormoran
Kormoran czarny © benasek

Za odgadnięcie co to za ptak nagroda: Eine Flasche Berliner Kindl. Pytanie wcale nie jest łatwe, jednak jest do odgadnięcia. Sam mam jednak pewność w 99,9 %. Niestety, ornitologiem nie jestem.
Ptak zagadka © benasek

Co one robią?
Ważki © benasek

Czapla siwa. Tu pogadałem z mieszkańcem okolicznego domku. Wyjaśnił mi, jak się ten ptak nazywa po niemiecku.
Czapla siwa © benasek

W pewnym momencie przejeżdżając usłyszałem jakieś hałasy w podszyciu leśnym. Pewnie to kos - pomyslałem. Jednak okazało się, że to nie kos buszował, a wiewiórka, która jak mnie zobaczyła, czym prędzej czmychnęła na drzewo:
Wiewiórka © benasek

Leśny stolik © benasek

Próbowałem zrobic fotke fruwającej osie, ale efekt marny:
Osa w locie © benasek

Powracam przez miasto.
Co tu nie tak? Ech, ten język polski, my mamy z nim problemy, co dopiero sąsiedzi...
Co tu nie tak? © benasek

Potem obok domu bez okien:
Oranienburg dom - bez okien © benasek

i do siebie.
A kopciuszek? Ten oczywiście nadal wesoło fruwał dookoła, gdy w tym czasie jego partnerka siedziała na gnieździe w wymienionym na początku wpisu małym domku i rozpoczynała drugi w tym roku lęg...
Kopciuszek na gnieździe © benasek

Kilometrów nie było dziś za dużo, ale ostatnio i tak wszystkiego nie wpisuje, co przejadę...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
1.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Spotkanie z Wenus

Środa, 6 czerwca 2012 · dodano: 08.06.2012 | Komentarze 18

Nie często mi się zdarza zaczynać dzień w ten sposób jak dziś (6.6.2012). Wczesnym rankiem, (gdy spojrzałem na zegarek było po czwartej) zdążyłem zabrać parę rzeczy i pogoniłem gdzieś by robić fotki (i jeździć na rowerze!). Jednak była ku temu niecodzienna okazja, planeta Wenus miała się pojawić na tle Słońca. Ostatni raz widziałem coś takiego w czerwcu 2004 roku a następnym razem będzie dane to obejrzeć naszym prawnukom w 2117 roku (Sprawdziłem na symulatorze, rzeczywiście, niestety, w Polsce niewidoczne). Jako, że wokół mnie są drzewa, musiałem się trochę od domu oddalić.
Zanim wzeszło słońce, już siedziałem na pewnym dachu i strzeliłem kilka zdjęć Księżycowi, który niedawno był w pełni.
Księżyc © benasek

Potem z niecierpliwością i spoglądałem na wschód, na którym zaczęły sie zbierać chmury. Czyżby z dzisiejszej obserwacji nic nie wyszło?
Na szczęście chmur było na tyle mało, że udało mi się naszą najbliższą gwiazdę zobaczyć jak wschodzi a wraz z nią na jej tle Wenus!
Wschód słońca z planetą Wenus w tranzycie © benasek

Wschód słońca z planetą Wenus © benasek

Wschód słonca z planetą Wenus w tranzycie © benasek

Wschód słońca z planetą Wenus w tranzycie © benasek

Słońce z Wenus w tranzycie © benasek

Foty jakością nie powalają, ale lepsze chyba takie niż żadne.
Przy tej okazji nasunęło sie pytanie. Dlaczego takie zjawisko zdarzało się i będzie zdarzać w czerwcu i grudniu? Istnieje tu jakaś reguła czy to kwestia przypadku?
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
95.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sternfahrt Berlin 2012

Niedziela, 3 czerwca 2012 · dodano: 06.06.2012 | Komentarze 22

Punktualnie o 8.00 zjawia się w moich progach ekipa ze Szczecina w składzie Beata, Basia, Jewti, Jacek i Marcin. Razem z nami czyli z Siwobrodym, Trendixem, Brawinem i mną stanowimy juz małą, ale całkiem zgrabną grupę która ma dziś jeden cel: Uczestnictwo w dorocznym święcie cyklistów w Berlinie pod nazwą Sternfahrt 2012 czyli Gwiezdny Zjazd. Jestem pierwszy raz na takiej imprezie. Jeszcze tego nie wiem, że bardzo mi się to spodoba.
Pijemy kawę, dekorujemy nasze jednoślady flagami i robimy pamiątkowe zdjęcie.
Berlin Sternfahrt 2012 © benasek

Potem cała nasza dziewiątka wyrusza w okolice dworca kolejowego w Oranienburgu, skąd zaczyna się jedna z odnóg gwiazdy. Jej centrum znajduje sie w Berlinie przy Bramie Brandenburskiej. Pozostałe odnogi biorą swój początek w różnych miastach dookoła Berlina. Część rowerzystów już czeka na start.
Oranienburg Sternfahrt 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Za chwilę z kolejki S-Bahnu wyłania się kolejna grupa i całe towarzystwo raźnie rusza.
Sternafahrt Berlin 2012 © benasek

Jest wesoło, jest nas dużo... coraz więcej! Po trasie odwiedzamy kolejne dworce i tak robi sie nas jeszcze więcej.
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek


Widok min oglądających ten kilometrowy korowód - bezcenny
Berlin Sternfahrt 2012 © benasek

Jestem mile zaskoczony reakcją niemieckich cyklistów. Gdy widzieli nasze flagi, często próbowali rozmawiać po polsku (Nie sądziłem, że tak wielu Niemców zna nasz język!)
Ten pan na przykład był tydzień temu na podobnej imprezie w Szczecinie i pokazywał w telefonie fotki.
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek


Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Siwobrody © benasek

Z takich pojazdów słuchaliśmy wszyscy muzyki:
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2102 © benasek

Odruch bezwarunkowy...
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Jacku, podwójny uśmiech proszę, dwóch cię fotografuje...
Jacek i jewti © benasek

I mam całą grupę w komplecie
Cała nasza grupa w komplecie © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Trzeba sobie tą muzykę i walenie w talerze niestety wyobrazić
Perkusiasta na rowerze © benasek

Wojtek filmuje © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Rowerem do dystrybutora? A kto mu zabroni?
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Berlińczycy byli na przejazd przygotowani (foto jewti)
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Tu w tunelu to dopiero była jazda, wśród setek dzwonków ile sił w nogach... Takie rzeczy trzeba samemu przeżyć...
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Kto powiedział, że rowery nie mogą jeździć na autostradach?
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

To muszę sfotografować, bo nie wiem kiedy bedę miał następna okazję jechać legalnie rowerem na autostradzie i oglądać to graffiti:
Graffiti © benasek

Mamy na licznikach ok 60 km, dojezdzamy do celu – Bramy Brandenburskiej. Tu poznaję następnych uczestników wyprawy szczecińskiej, miedzy innymi rowerzystkę Małgosię. Dziękuję za Koźlika!
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Pomagam Jackowi wprowadzić innowacje w jego kole, tak by mógł śmiało na nim przez wiele lat jeździć.
Jacek walczy z kołem © benasek

Po złożeniu koła, napompowaniu go i skręceniu, maszyna jest znów gotowa do jazdy.
Pamiątkowa fotka (jewti)
Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

Decydujemy się na powrót nie robiąc sobie nic z deszczu jaki od pewnego czasu chłodzi trochę nasze rowerowe zapały. Odprowadzamy Jacka na dworzec a dalej wesołą dziewięcioosobową gromadką podążamy w kierunku Oranienburga. (foto jewti x2)
Sternafhrt Berlin 2012 © benasek

Sternfahrt Berlin 2012 © benasek

W Hohen Neuendorf zatrzymujemy się chwilę na tradycyjne niemieckie specjały rodem z tureckiej kuchni. W Oranienburgu w domu rozgrzewamy się kawą i herbatą a potem niestety si€ żegnamy. Dziękuję wszystkim za mile spędzone chwile. Szkoda, że wszystko, co dobre tak szybko sie kończy...
Na koniec cała impreza w której uczestniczyło około 150 000 rowerzystów na filmiku wykonanym przez Trendixa:
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
55.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Pinke - Panke

Sobota, 2 czerwca 2012 · dodano: 04.06.2012 | Komentarze 14

Goszczą u mnie moi dobrzy znajomi: Siwobrody, Trendix i Brawin. Zastanawiamy sie gdzie jechać.
-- Nie byliście jeszcze na Pinke Panke? Zapytałem ich.
-- Nie, a co to i gdzie to?
-- Zobaczycie. Jedziemy więc do Pinke Panke, a potem dalej, jak zwykle przed siebie.
Szczerze mówiąc, to tak mi, jak i moim przyjaciołom, którzy przyjechali na jutrzejszą berlińską imprezę pod nazwą Sternfahrt było obojętne, co dziś zobaczymy i gdzie będziemy. Ważne, że na dwóch kołach.
Wojtek vel Trendix sprawdza czy wszystko gra.
Trendix sprawdza czy wszystko gra © benasek

Przy wyjeździe z miasta zatrzymujemy się na chwilę na moście nad kanałem.
Pływający domek na kanale © benasek

To musi być dopiero frajda, płynąć takim domkiem po kanałach całej Europy.
W Hohen Neuendorf skręcamy w las. Pogoda dopisuje, ptaki buszują w koronach drzew, zaznaczając swoją obecność śpiewem. W pewnym momencie natrafiamy na wioskę indiańską.
Wigwam w lesie © benasek

Wnętrze wigwamu © benasek

Wszędzie porządek, więc Indianie tu cały czas mieszkają, tylko pewnie poszli na polowanie.
Zwiedzamy ostrożnie okolicę.
Wigwam © benasek

Ławeczka z totemem © benasek

Totem indiański © benasek

Drewniany wąż © benasek

Żyrafa © benasek

Drewniany zwierzak © benasek

Kolorowy krokodyl na drzewie © benasek

Indianin na drzewie © benasek

-- Jedziemy stąd – mówię, bo jak Indianie wrócą, to nas za to buszowanie po ich terenie oskalpują.

Po niecałej godzinie pedałowania przyjechaliśmy do Pinke Panke.
Berlin Pinke-Panke © benasek

Co to jest? To bardzo ciekawy plac zabaw dla dzieci i ich rodziców. Położona w środku miasta wiejska enklawa z zagrodami, poletkami uprawnymi, placem budowy, miejscem na sztukę i wiele jeszcze innych atrakcji. Dzieciaki mogą tu podejrzeć, i uczyć się, jak się uprawia warzywa i inne rośliny potrzebne człowiekowi do egzystencji. Mogą zobaczyc i dotknąć różnych zwierząt. Jest to miejsce w którym oprócz zabawy można sie wiele nauczyć.
Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Zwierzęta:
Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Przyglądały sie nam leniwie świnki
Berlin Pinke Panke © benasek

A osła można było śmiało pogłaskać:
Berlin Pinke Panke © benasek

Zwierząt jest tu jeszcze więcej, niektóre się pochowały, inne na swoją sesję zdjęciową jeszcze muszą zaczekać.
Tutaj dzieciaki pod nadzorem dorosłych budują i remontują. Walenie w deski było słychać na kilometr.
Trzeba tylko wypożyczyć potrzebne narzędzia:
Berlin Pinke Panke © benasek

i można zaczynać budowę:
Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Kto nie ma ochoty bawić się w stolarza czy murarza, może robić tysiące innych rzeczy.
Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Berlin Pinke Panke © benasek

Można też coś sobie upiec na ognisku:
Berlin Pinke Panke © benasek

Gdy mimo wszystko komuś się znudziło to, co się dzieje na dole, zawsze może popatrzeć na lądujące samoloty.
Samolot Airberlin © benasek

Przyznajemy zgodnie, że pomysł na taką zagrodę jest fajny. Po wyjściu Siwobrody przypomina sobie że już był w tych okolicach i robimy przerwę na coś do jedzenia a potem ja im proponuję byśmy wjechali na tamto wzgórze:
-- Na rowerach?
-- Jasne!
Berlin Wzgórze w Parku Humboldthain © benasek

Wbrew pozorom wjechać tam za jednym „kopnięciem” nie jest wcale łatwo, ale jest to możliwe. Roztacza się stąd ładna panorama na część miasta. Spotkanym tu rodakom mówimy „dzień dobry”
W czasie drugiej wojny światowej stacjonowała tu bateria obrony przeciwlotniczej Berlina.
Berlin widok ze wzgórza w parku Humboldthain © benasek

Berlin panorama ze wzgórza w parku Humboldthain © benasek

Potem oglądamy „koncert dla jednego widza”
Berlin koncert © benasek

Obserwujemy demonstrację Syryjczyków protestujących przeciwko dyktaturze w swoim kraju. Głośno tu. Słychać arabską muzykę, żałuję, że nie mam kamery i nie mogę tego nagrać. Naprawdę, te dźwięki z bliska robia wrażenie...
Berlin demonstracja przeciwko dyktaturze w Syrii © benasek

Berlin i segway'e © benasek

Dalej przez Kreuzberg
Trzej muszkieterowie na Kreuzbergu © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Oglądamy East Side Gallery
Berlin East Side Gallery © benasek

i znajdujemy się w miejscu które każdy kto lubi reggae i afrykańskie rytmy powinien odwiedzić w Berlinie.
Berlin Klub YAAM © benasek

Tu zamawiamy sobie domodę – specjał z Gambii.
Berlin YAAM © benasek

Domoda to potrawa z ryżem, mięsem i sosem. Nawet smaczna, polecam. Sprzedający dodaje nam do tego półlitrowy słoik z czerwoną przyprawą o konsystencji sosu.
-- Cały ten słój dla nas? Pytam się Gambijczyka.
-- Tak, możecie zjeść z niego wszystko.
Trochę się zdziwiłem, że dają nam coś za darmo i mówią, że możemy zjeść tego nawet pół kilograma.
-- Dobre to? Pytam się Siwobrodego o tą przyprawę.
-- Jasne, spróbuj.
To spróbowałem, całą łyżeczkę i po chwili wydawało mi się, że włożyłem do ust rozżarzony węgiel, a fala tego gorąca stuknęła o oba bębenki w uszach. Czym prędzej łyknąłem piwa, które w tym momencie wydało mi się słodkie jak syrop.
-- Co to jest do diabła?! Pytam i wskazuje na przyprawę z piekła rodem. Ledwo udało mi się sklecić pytanie pomiędzy łykami browaru.
Widziałem, że Siwobrody miał taki ubaw, jak mało kiedy. Drugim co się rechotał był Gambijczyk.
-- Mówiłem, ostrzegałem, dodał.
Właściwy smak odzyskałem chyba po pół godzinie, z wrażenia zapomniałem zapytać, co to było. Dowiem się następnym razem.
Najedzeni, z nową dawką humoru skierowaliśmy sie na dworzec S Bahnu Warschauer Strasse i kolejką dojechaliśmy do domu. Jutro czeka na nas Berliner Sternfahrt 2012!
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
71.00 km 16.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szlakiem muru berlińskiego cz.II

Niedziela, 13 maja 2012 · dodano: 27.05.2012 | Komentarze 12

Rano, razem z Edith i iskiereczką74 kupujemy bilety na stacji w Oranienburgu i pakujemy się do kolejki S Bahnu. Jedziemy nią do Poczdamu, do miejsca, gdzie wczoraj zakończyliśmy pierwszą część wycieczki wzdłuż dawnego muru berlińskiego. Po ok. 40 minutach jesteśmy na miejscu. Oglądamy to co po nim pozostało.
Poczdam fragment muru © benasek

Fragmenty muru są obecnie we wielu miejscach na świecie, m. in. W USA, Francji, Portugalii, Wielkiej Brytani, Watykanie a także w Polsce (Teren Stoczni Gdańskiej)
Właśnie wjeżdżamy by zobaczyć miejsce gdzie kiedyś było przejście graniczne Dreilinden, znaną pod nazwą Checkpoint Bravo.
Na moście w okolicy dawnego przejścia Dreilingen © benasek

Tak naprawdę, służyło ono przede wszystkim dyplomatom. Mało kto ze zwykłych obywateli mógł sobie pozwolić na wyjazd do Berlina Zachodniego.
Berlin dawne przejście graniczne Dreilingen © benasek

Berlin Dreilingen © benasek

Jesteśmy na południu miasta, gdzie szlak prowadzi wzdłuż kanału Teltow.
Nad kanałem Teltow © benasek

Teltow graffiti © benasek

W Teltow mijamy tysiące drzew wiśni postawionych przez Japończyków. Nie prezentuję fotek, bo teraz wiśniowe drzewka (w liczbie 10 000) wyglądają nijako, jednak gdy te zaczną kwitnąć przyjadę. Co roku odbywa się tu święto kwitnącej wiśni.
Oczywiście mijamy znajome tablice które przypominają o tym że kiedyś z powodu muru ktoś znów stracił zycie.
Günter Seling - żołnierz ochrony pogranicza, 29 września 1962 roku miał służbę i chciał sprawdzić podejrzane hałasy w pobliżu terenów granicznych. Co się stało dokładnie nie wiadomo, ustalono tylko że podczas załadowywania broni został z własnej broni śmiertelnie postrzelony czterema nabojami w głowę.
Günter Seling © benasek

Tutaj mijamy kolejną informację.
Christoph Manuel Bramböck © benasek

Christoph Manuel Bramböck miał 14 lat jak mur przestał istnieć. Często odłamywał kawałki jako pamiątki. Poza miastem mur składał się z poziomych płyt. Podczas odłamywania jego części, niefortunnie na głowę spadła jedna z poziomych płyt pozbawiając go życia...
Jeden z pomników © benasek

Jeden z pomników © benasek

Obawiamy się znów deszczu, jednak ten na szczęście przez całą drogę daje nam spokój. Zamienił się rolami z wiatrem który wieje jak opetany i oczywiście prosto w czoło.
Zamiast 30, 20 czy choćby 15 km/h jedziemy 10, bywa że i 5km/h...
Tu jest jeden z dłuższych zachowanych fragmentów muru niedaleko Rudower Strasse.
Okolice Rudower Straße © benasek

To już teraz wiem, gdzie barki ze Szczecina przypływają...
Berlin - barka ze Szczecina © benasek

Most Späth przez który już nikt nie przejeżdża.
Niecyznnz most Spät © benasek

Jeszcze jeden pomnik, tym razem 10 i 13 letnich chłopców zastrzelonych przy murze w Treptow... Celowano nawet do dzieci...
Berlin Treptow © benasek

W mieście często jedyną pozostałością po murze jest biegnąca podwójna linia zbudowana z położonych na ziemi kamieni. Pomaga nam ona teraz w orientacji gdzie mamy jechać.
Berlin linia dawnej granicy © benasek

Przez Kreuzberg przejeżdżamy bardzo szybko, tyle razy tu byłem, że teraz fotek nie robię. Nieśmiało proponuję moim gościom pokazanie kawałka tej ciekawej okolicy, jednak czasu mamy niewiele, zostawiamy więc tą propozycję na nastepny raz.
Zatrzymujemy się dopiero przy East Side Gallery, która także opisałem wcześniej. To tu artyści z całego świata przedstawili swoje dzieła graffiti. Sama galeria powstała po upadku muru w 1989 roku, jest długości 1,3 km i składa się z ponad stu obrazów. Prawdopodobnie to najdłuższa galeria na świecie na świeżym powietrzu.
Berlin East Side Gallery © benasek

East Side Gallery © benasek

East Side Gallery © benasek

East Side Gallery © benasek

East Side Gallery © benasek

East Side Gallery © benasek

Stoimy przed biurowcem zbudowanym przez słynnego Axela Springera w 1966.
Axel Springer © benasek

Był założycielem znanego istniejącego do dziś wydawnictwa wydajacego m. in. Bild. Brał aktywny udział w zjednoczeniu Niemiec. Był jednak przede wszystkim zagorzałym przeciwnikiem podziału tego kraju. Budynek biurowca i drukarni stał przy murze, właśnie po to, by go było dobrze ze wschodniej strony widać.
Oto jedno z najsłynniejszych dawnych przejść pomiędzy dwiema częściami miasta Checkpoint Charlie przy Friedrichstraße.
Checkpoint Charlie © benasek

Jest tu muzeum muru, można dostać pamiątkowy stempel z czasów DDR, zrobić sobie fotkę z żołnierzami w amerykańskich mundurach i pewnie jeszcze skorzystać z wielu innych atrakcji.
Minutka na fotkę i gnamy dalej.
Berlin trabanty © benasek

Kolejny dłuższy fragment muru przy Niederkirchnerstraße. W oddali budynek ministerstwa finansów.
Berlin Niederkirchnerstraße © benasek

Muzeum Topografia Terroru przy Niederkirchnerstraße © benasek

Potsdamer Platz
Potsdamer Platz © benasek

Dzięki temu, że po zburzeniu muru uzyskano sporo terenu, można było zbudować nowoczesny kompleks handlowo rozrywkowy - Sony Center.
Przejeżdżamy obok muzeum – pomnika pamięci pomordowanych Żydów
Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Żydów © benasek

Z tej racji, że Edith i Sylwek maja coś pilnego do załatwienia, kończymy dziś naszą wycieczkę w okolicy Bramy Brandenburskiej. Na trzecią, ostatnią część trasy wzdłuż muru umawiamy sie za kilka tygodni.
Berlin Brama Brandenburska © benasek
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
91.00 km 22.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szlakiem muru berlińskiego cz.I

Piątek, 11 maja 2012 · dodano: 19.05.2012 | Komentarze 18

Berliner Mauer czyli mur berliński był systemem zabezpieczeń istniejącym w latach 1961-1989 zbudowanym na wniosek komunistycznego rządu NRD. Miał długość prawie 160 km i przebiegał wzdłuż granicy dawnego Berlina Zachodniego . Jego zadaniem było udaremnienie ucieczek z bloku wschodniego na Zachód. Stanowił symbol „zimnej wojny” i podziału Niemiec. Doskonale pasuje do znanego powiedzenia „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. Dziś nie zostało wiele po tej budowli, za to wzdłuż całego dawnego muru jest ścieżka, którą oczywiście można przejechać rowerem. Warto to zrobić, bo jest to idealne połączenie aktywności fizycznej z interesującą lekcją historii. Na pomysł jej przejechania wpadliśmy razem, ja i iskiereczka74 czyli Sylwek. Przez kilka dni dogadujemy szczególy i oto on ze swoją piękniejszą połową – Edith pojawia się w moich progach. Cel – wycieczka rowerami wzdłuż dawnego muru berlińskiego.
Takie tabliczki towarzyszą nam przez całą drogę. Wystarczy tylko ich szukać i raczej nie zgubimy drogi. Mapa więc nie jest bezwzględnie konieczna, chociaż w naszym przypadku kilka razy sie przydała.
Oznakowanie szlaku wzdłuż dawnego muru berlińskiego © benasek

Wyruszyliśmy ok 9 rano, dojechaliśmy do miejscowości Hohen Neuendorf.
Hohen Neuendorf miasteczko skąd startujemy © benasek

To tu startujemy i już po chwili zatrzymujemy się w miejscu upamiętniającym czyjąś tragedię. W ogóle jadąc wzdłuz tej dawnej granicy mam mieszane uczucia i wcale nam nie do śmiechu. To jakby jechać po drodze krzyżowej. Ofiar które zginęły w okolicach muru próbując przedostać sie do Berlina Zachodniego nie można dokładnie policzyć. Przyjmuje się, że mogło ich być około 200. Każda z nich ma na drodze ślad w postaci zdjęcia i krótkiej informacji, co sie wydarzyło.
Tu było tak: Nocą 21 listopada 1962 r. trzech młodych ludzi, w tym 18 letnia Marienetta Jirkowsky planowali przedostać się przez mur do Berlina Zachodniego. Mieli do pomocy drabiny. Jej narzeczonemu i koledze udało się nie uruchomić sygnału alarmowego. Niestety, takiego szczęścia nie miała Marienetta, został włączony alarm. Do uciekinierów zaczęli strzelać żołnierze służb granicznych. Mężczyznom udało się uratować, dziewczynę kule dosięgły wtedy, gdy ta stała na drabinie i nie mogła sięgnąć rękoma by się wspiąć na mur. Umarła w szpitalu.
Miejsce pamięci Marienetty Jirkowsky © benasek

Sama ścieżka jest dobrze utrzymana, w większości pokryta asfaltem. Jedziemy. Nie mogę przestać myśleć o tamtych czasach...
Sylwek i Edith na trasie © benasek

Właśnie mijamy fabrykę lokomotyw i wagonów Bombardier.
Nieder Neuendorf - Bombardier © benasek

Dojeżdżamy do Nieder-Neuendorf. Zwiedzamy jedną z nielicznych zachowanych wież wartowniczych. W sumie na całej długości muru było ich 302.
Nieder Neuendorf © benasek

Tak wyglądał w przekroju system umocnień. Przedostać sie na drugą stronę było niezmiernie trudno. W nocy było widno jak w dzień. Mamy więc kanał Haweli, mur graniczny wysoki na 3,4 m, graniczny płot z urządzeniami alarmowymi, drogę po której chodził patrol z psami, wieżę obserwacyjną i płot zewnętrzny.
Schemat systemu muru berlinskiego © benasek

Na wodzie jest ledwo widoczny malutki punkcik - to płynący statek. Przez tą lornetkę można było się zorientować, jak wygląda osoba która na tym statku się znajduje.
Wewnątrz wieży strażniczej © benasek

Żołnierz ochrony pogranicza DDR © benasek

Wewnątrz wieży strażniczej © benasek

Jedziemy, staramy się nie przekraczać 30 km/h i uważamy na płazy...
Na szlaku wzdłuż dawnego muru berlinskiego © benasek

O właśnie o płazach mowa, tu ropucha szara.
Ropucha szara © benasek

Jedziemy dalej
Na szlaku wzdłuz dawnego muru berlińskiego © benasek

Na całej długości spotykamy róznego rodzaju pomniki upamiętniające historie dotyczące muru.
Pomnik upamietniający ofiary muru berlińskiego © benasek

Scieżka rowerowa wzdłuz dawnego muru berlinskiego © benasek

Dieter Wohlfahrt. Z tego względu, że miał austriacki paszport, wielokrotnie poruszał się między obiema częsciami Berlina, gdzie znał i otwierał włazy kanalizacji i pomagał innym przy ucieczkach. 9 grudnia 1961 roku został zastrzelony 5-6 m od granicy z Berlinem Zachodnim podczas pomocy w ucieczce matce swojej znajomej...
Krzyż upamiętniający Dietera Wohlfahrta © benasek

Mijamy zielone tereny po zachodniej stronie Berlina
Zielone tereny zachodniej części Berlina © benasek

W Landstadt Gatow przejeżdżamy obok dawnych dóbr rycerskich.
Landstadt Gatow - dawne dobra rycerskie © benasek

Rainer Liebeke, próbował uciec 2 września 1986 roku razem ze swym kolegą. Podczas ucieczki włączył się alarm. Koledze się udało uciec, ciało Rainera znaleziono kilka dni później w jeziorze Sacrower...
Reiner Liebeke © benasek

Takich miejsc spotykamy dziesiątki, za każdym razem stajemy, czytamy i dziękujemy że żyjemy już w innych czasach. Nasuwa nam sie setki pytań, jak w ogóle mogło do zbudowania tak absurdalnej budowli dojść, rozdzielić rodziny, przyjaciół, znajomych? Jak w ogóle można do bezbronnych ludzi strzelać?
Zatrzymujemy sie przy ewangelickim kościele Zbawiciela w Sacrow . Gdy istniał mur, kościół ten znajdował się na ziemi niczyjej i ulegał niszczeniu.
Kościół Zbawiciela w Sacrow © benasek

Kościół Zbawiciela w Sacrow © benasek

W drodze do Poczdamu mijamy mokradła
Na szlaku do Potsdamu © benasek

Jesteśmy w Poczdamie - mieście będącym świadkiem wielu historycznych wydarzeń. Tu niestety, po raz kolejny musimy sie zatrzymac na dłużej, bo pogoda nas nie rozpieszcza. Znów zakładamy przeciwdeszczowe kurty i peleryny. Gdy ulewa się wzmaga, chowamy się przed nią i czekamy... 10 min, 20, 40...
Poczdam - deszcz © benasek

Poczdam - rowerzysta w deszczu © benasek

Gdy tylko się przejaśnia, a robi sie tak dopiero po około godzinie solidnej ulewy, próbujemy nadrobić stracony czas. Jak to jednak zrobić, gdy znów ciekawe rzeczy na horyzoncie? Troszkę zjeżdżamy ze szlaku i wjeżdżamy do miejsca, zwanego kolonią Aleksandrovka. To osiedle zbudowane na styl rosyjski składające się z drewnianych domów dla ostatnich dwunastu rosyjskich śpiewaków chóru żołnierskiego.
Poczdam rosyjska konlonia Aleksandrovka © benasek

Potczdam - zabytkowy dom rosyjskiej kolonii Aleksandrovka © benasek

Poczdam - zabytkowy dom rosyjskiej kolonii Aleksandrovka © benasek

Zamek Ceciliendorf.
Zamek Ceciliendorf © benasek

W tym zamku w dniach 17 lipca – 2 sierpnia 1945 roku odbyła się konferencja poczdamska, na której tzw. Wielka Trójka czyli przywódcy trzech mocarstw: premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, prezydent USA Harry Truman i przywódca Związku Radzieckiegio Józef Stalin decydowali o przyszłości powojennej Europy, w tym także i Polski. Jak zadecydowali, sami wiemy.
Oto słynny Glienicker Brücke, most na którym podczas „zimnej wojny” wielokrotnie wymieniano szpiegów. Sam most był świadkiem, jak spotykały się wywiady całego świata... Zatrzymujemy sie więc i znów „dotykamy” historii.
Poczdam - Glienickerbrucke © benasek

W tej willi mieszkał podczas wspomnianej konferencji Harry Truman
Poczdam Willa Trumana © benasek

W tej Józef Stalin
Potsdam - willa Stalina © benasek

O takiej „willi ” zawsze marzyłem będąc dzieckiem. Zostawić świat dorosłych z ich problemami i choć na kilka dni zaszyć się w niej z książką...
Domek dla dzieci © benasek

Podczas tej wycieczki sprawdziło się w zupełności powiedzenie, że nieszczęścia chodzą parami. Najpierw była solidna ulewa, która w znacznym stopniu nas zatrzymała i musieliśmy zmienić plany a teraz Edith złapała „kapcia”. Sylwek poradził sobie z tym problemem po mistrzowsku, ale trochę cennego czasu znów zbałamuciliśmy.
Poczdam - zmiana dętki © benasek

Dlatego też troche sobie skróciliśmy ten nasz pierwszy etap podróży wzdłuż dawnej żelaznej kurtyny. Jutro też jest przecież dzień i zaczniemy podróż z tego samego miejsca, w którym dzisiaj zakonczyliśmy.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
41.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Polski Berlin cz. I

Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 17

Dziś zamierzałem objechać te miejsca w Berlinie, które z Polską mają jakiś związek. Jednak jak zwykle na planach sie skończyło i temat rozłożyłem na raty. Zaczęło się jednak tak jak zaplanowałem, wypisałem sobie punkty, jakie powinienem „zaliczyć” i w drogę. W centrum zatrzymuję się najpierw przed Instytutem Polskim. Żeby nie było, co i jak, służy on przede wszystkim do promocji naszego kraju w Niemczech. Nawet strony w internecie po polsku nie mają. Nie ma kto przetłumaczyć?
Berlin Instytut Polski © benasek

Żałuję, że późno wyjechałem, bo fajnie byłoby położyć się na chwilę na poduchę i poczytać w centrum miasta na świeżym powietrzu:
Berlin centrum © benasek

Na Friedrichstrasse 153A, na rogu z Mittelstraße 56 wspaniale prezentuje sie Polnische Apotheke z orłem na fasadzie budynku.
Berlin Friedrichstraße - budynek dawnej polskiej apteki © benasek

Berlin Friedrichstrasse Polnische Apotheke © benasek

Sam budynek to już zabytek, został zbudowany w latach 1898-1900 przez Alfreda Breslauera na potrzeby polskiej apteki. Litery Polnische Apotheke to także jego dzieło. Faktycznie była tu kiedyś polska apteka. Według wikipedii niemieckiej orzeł jest pruski... Historykom zostawiam takie dylematy, jaki to orzeł. On sam ma to zapewne w nosie a raczej w dziobie.
Berlin - orzeł na budynku dawnej Polskiej Apteki © benasek

Po mieście można jeździć i samo fotografowanie graffiti byłoby już interesującym zajęciem:
Berlin graffiti © benasek

W tych okolicach mozna spotakć domki pływające na jednej z odnóg Sprewy.
Berlin odnoga Sprewy © benasek

Berlin pływający domek na Sprewie © benasek

Otoczenie prezentuje się całkiem nieźle, jedynie ta budowal tu za bardzo nie pasuje. Ma najszerszą rurę jaką chyba w życiu widziałem.
Berlin nad Sprewą © benasek

Ten rowerzysta złowił przed chwilą rybę i wrzucił ją do czerwonego wora.
Berlin wędkowanie na Sprewie © benasek

Przedostaję się na skróty w okolice dworca Zoologischer Garten. Po drodze widuje zadziwiająco dużo opakowań po igłach... Po chwili przy moście leży wieniec z napisem „Wir denken an euch”. No tak... To zapewne dla tych, którzy przegrali życie przez narkotyki. Wszyscy, którzy czytali książkę „My dzieci z dworca ZOO” wiedzą dobrze o co chodzi.
Oto wspomniany dworzec.
Berlin Dworzec Zoologischer Garten © benasek

Beton i samochody... Mam nadzieję, że to nie jest przyszłość naszej cywilizacji.
Berlin pomnik © benasek

W tym oto budynku mieści się polska ambasada w Berlinie. Muszę przyznać, że dzielnica robi wrażenie, wokół mnóstwo podobnych pałacyków i willi.
Berlin budynek polskiej ambasady © benasek

Żeby nie było, że autostrady w centrum 4 milionowego miasta nie można wybudować.
Berlin autostrada w centrum miasta © benasek

Dworzec S-Bahn Büllowstraße:
Berlin Dworzec S-Bahn Büllowstraße © benasek

Ten samolot, to Rosinenbomber Douglas C47 Skytrain. Brał udział w słynnym moście powietrznym w czasach „zimnej wojny”. Po II wojnie światowej ze względu na odcięcie miasta przez Sowietów przysyłał Berlinczykom wszystko, co było im potrzebne. Samego węgla przyleciało w ten sposób półtora miliona ton!
Samolot - pamiatka po moscie powietrznym z czasów zimnej wojny © benasek

Berlin Kreuzberg Graffiti © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Skoro jestem już na Kreuzbergu, nie wypada wstąpić w miejsce gdzie byłem ostatnio. Zaglądam a tu w najlepsze muzyka, śpiewy, ognisko, kiełbaski i piwko...
Berlin Krezuberg © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Robi się coraz później, zimniej i co najważniejsze, od dłuższego juz czasu ciągle pada deszcz...
Jadę więc do polskiej księgarni, gdzie przy okazji można napić się kawy, coś zjeść i nie będzie to z pewnością turecki kebab.
Berlin księgarnia polska Mały Książę © benasek

Po przeciwnej stronie jest polski kościół, gdzie odprawiane są msze po polsku:
Berlin polski kościół katolicki © benasek

Nie zaglądam już nigdzie, wracam do domu, pogoda pokrzyżowała mi plany i trochę popsuła nastój...
Polski Berlin część II zostawiam sobie na cieplejsze dni.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
28.00 km 12.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Dzień padalca

Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 13

„Padalec zwyczajny (Anguis fragilis) – gatunek jaszczurki z rodziny padalcowatych. Występuje na terenie całej Polski (jak i większości Europy) i podlega ścisłej ochronie. Jest niejadowity i nie stanowi żadnego zagrożenia dla człowieka”. To początek opisu z wikipedii dotyczący jedynej żyjącej w Europie beznogiej jaszczurki, często mylonej z wężem. Dziś, jak nigdy wcześniej miałem okazję spotkać się z tymi stworzeniami podczas mojej krótkiej wycieczki. Co ciekawe, padalce mają powieki!
Za miastem fotografuję pomnik poświęcony Armii Czerwonej. Pełno w okolicy tego typu miejsc upamiętniających różne okresy z historii.
Oranienburg pomnik armii czerwonej © benasek

Parę kilometrów dalej dojeżdżam do kamieniołomu, gdzie około 70 lat temu pracowali więźniowie przy wydobyciu kamienia, miedzy innymi by zrealizować nazistowski plan „Germania”.
Sylwetki ludzi upamietniających robotników z obozu w Sachsenhausen © benasek

Na drodze spotykam pierwszego w dniu dzisiejszym padalca. Wcale się mnie nie przestraszył.
Padalec zwyczajny © benasek

Dopiero, gdy pstryknąłem kilka fotek, miał dosyć i uciekł w pobliską trawę.
Padalec zwyczajny © benasek

To może być piecuszek albo pierwiosnek. Oba te ptaki różnią sie tylko kolorem nóżek i głosem. Tu jednak nóżek nie widać, głosu nie słychać. Na dwoje babka wróżyła...
Piecuszek czy pierwiosnek, oto jest pytanie... © benasek

W Schmachtenhagen znowu się zatrzymuje i ku zdziwieniu mieszkańców fotografuję okolicę. Jako, że mam obiektyw długoogniskowy, oddalam się trochę od tego co mnie interesuje tak, że wygląda na to, że robię zdjęcie całemu domowi.
Kolorowe budki lęgowe w Schmachtenhagen © benasek

Po chwili podchodzi do mnie jakas kobieta:
- Proszę pana, czemu pan fotografuje ten dom? Spytała z wyraźnym zainteresowaniem, ale i z nutką niepokoju.
- Budki dla ptaków mi sie spodobały, odpowiadam. Są kolorowe, nie spotyka się takich często, dodaję.
- Acha... Ja tu sąsiadka, rozglądam sie czasem... Rozumie pan.
- Rozumiem, może być pani spokojna. Żaden ze mnie szpieg – mówię na koniec
i jadę dalej.
Po kilku kilometrach trafiam na następnego padalca.
Padalec zwyczajny © benasek

Padalec zwyczajny © benasek

Na skraju lasu udaje mi się zaobserwować pięknego ptaka - kanię rudą. Jest ona rzadsza od kani czarnej. Próbuję, choć z marnym skutkiem uwiecznić ją na zdjęciu.
Kania ruda © benasek

Kania ruda © benasek

Kania ruda © benasek

Wbrew pozorom te ptaki nie jest trudno odróżnić od pozostałych skrzydlatych drapieżników. Wystarczy zwrócić uwagę na ogon. Tylko kanie mają je wcięte.
Wjeżdżam coraz głębiej w las, dokładnie w rezerwat rzeczki Briese. O rozjechanych padalcach nie będę wspominał. Wolę pokazać dobrą robotę bobra. Widać, że on tutaj rządzi.
Dobra robota bobra © benasek

Tu akurat samica gągoła się trafiła... Ciekawe gdzie samiec.
Samica gągoła © benasek

Rezerwat Briese © benasek

Rezerwat Briese © benasek

Rezerwat Briese © benasek

Gdy oglądam ten konar przypominają mi się słowa z filmu „Zakazana tajemnica istnienia”:
„Rośliny na przykład kory drzew wyglądają jak twarze ludzkie. Uwięziona dusza w tak perfidne istoty jest skazana na wieczne potępienie” .
Drzewo w rezerwacie Briese © benasek

Nie bardzo jakoś zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo lubię drzewa i do perfidnych istot bym ich raczej nie porównywał, jednak przez dłuższą chwile przyglądam się temu konarowi... Wokól cicho, szum lasu, wody... zaczyna padać deszcz...
Zmykam stąd, bo mnie zleje na dobre, pomyślałem.
Rezerwat Briese © benasek

W domu wita mnie moja kotka Mroczka.
Kotka Mroczka © benasek

Jest tak czarna, że jak wychodzi na dwór, robi się tam od razu ciemniej. Po jej minie widzę, że chce coś powiedzieć:
- Gdzie byłes? Gdzie znowu byłeś i mnie na tak długo zostawiłeś?
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
21.00 km 3.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Oranienburg

Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 15

Miał być inny wpis. Tydzień temu odwiedziłem na rowerze niesamowite miejsce, gdzie mimo, że było mnóstwo domów i mieszkań, nie spotkałem ani jednej osoby. Byłem w wymarłym mieście – osiedlu. Relację z tego zdam innym razem. Dziś więc trochę o Oranienburgu.
Oranienburg leży 35 km od centrum Berlina. Nie będę się jednak rozpisywał o znanym pałacu, holenderskiej księżniczce Oranie której okolica z licznymi kanałami i krajobrazem przypominała jej ojczyznę i że to miasto kiedyś nazywało się Botzow czyli po polsku Boczów. Wystarczy zajrzeć do jakiegokolwiek przewodnika, gdzie od wszelkich informacji na ten temat aż się roi. Dlatego wolałem się przejechać by obejrzeć to co w książkach raczej trudno znaleźć. Miasto jest z pewnością pod kilkoma względami niezwykłe. Mówi się, że podobno wręcz „siedzi” na niewypałach. W wielu miejscach w mieście widzi się tabliczki informujące o tym, że wejście, a tym bardziej szukanie czegoś w ziemi jest niebezpieczne dla życia. To też dlatego na wielu odcinkach ulic, pomimo bardzo dobrej nawierzchni, jeździ sie z maksymalną prędkością 30 km/h. Zapomnij człowieku, byś tu chciał sam cokolwiek kopać. Masz ochotę poszerzyć własny dom, myślisz o postawieniu tu czegoś, najpierw wchodzi ekipa i dokładnie wszystko w ziemi sprawdza... Ceregieli od liku. Od ostatniej wojny minęło prawie 70 lat!
Oranienburg drzewa z tabliczką ostrzegającą © benasek

Oranienburg tabliczki ostrzegające przed niewypałami © benasek

Kiedyś stacjonowały tu wojska radzieckie, i one także zostawiły miastu prezenty, niekoniecznie takie, jakie okolica by sobie życzyła.
Przejeżdżam obok zabytkowego cmentarza żydowskiego.
Oranienburg - stary cmentarz żydowski © benasek

Oranienburg - stary cmentarz żydowski © benasek

Oranienburg - stary cmentarz żydowski © benasek

Potem obok następnego cmentarza.
Oranienburg cmentarz © benasek

Na którym spotykam kilka takich konewkowych wystaw.
Oranienburg - konewki wiszące na płocie cmentarza © benasek

Oranienburg konewki na locie © benasek

Wyjeżdżam na obrzeża miasta, w okolice gdzie mnie jeszcze nigdy nie było. Dopiero w domu dowiaduję się, że kiedyś była tu radziecka baza wojsk lotniczych.
Pozostałości po minionych czasach © benasek

Przede mną ogromna hala, myślę, że nie jeden samolot pasażerski spokojnie mógłby się tu schować.
Oranienburg - hangar, pozostałość po wojskach radzieckich © benasek

Wokół pusto i jakoś ponuro. Jednak to nic w porównaniu z klimatem jaki zastałem wewnątrz tej ogromnej budowli. Nikogo nie widzę, a mam wrażenie jakbym tu sam nie był... Oprócz chłodu i wszechobecnego bałaganu, wiatr wygrywa gdzieś w górnych partiach budowli taki dźwięk, że naprawdę czuję się nieswojo...
Oranienburg hangar - pozostałość po bazie wojskowej. © benasek

Oranienburg stary hangar © benasek

Najprawdopodobniej tony o niskiej częstotliwości jakie wywołuje wiatr powoduje taki nastrój, tłumaczę to sobie i rozglądałem się dookoła.
Oranienburg stary hangar © benasek

Tutaj jednak rzeczywiście podnoszę sobie ciśnienie zaglądając do tej dziury. Gdy się do niej zbliżam, zauważam wewnątrz jakiś ruch, tak jakby był tam ktoś... Czuję jak mi się włosy jeżą na skórze jak u kota na ogonie...
Oranienburg stary hangar © benasek

Dopiero po chwili orientuję się, że to mój własny cień... Wewnatrz oczywiście nikogo nie ma. No tak, jeszcze brakuje, bym się własnego cienia bał... Co za sytuacja!
Śmieszne ale prawdziwe. Prawdopodobnie nastrój jaki panował w hali spotęgował to wszystko i tak wyszło jak wyszło.
Jednak po kilku minutach okazuje się, że w tej hali nie byłem sam. Przez cały czas mojego pobytu obserwowało mnie pewne stworzenie, (jakie?) które udało mi się na jednej z fotek uchwycić. Jest jednak ledwo widoczne. Po chwili już go nie ma.
Opuszczam te raczej mało przyjazne otoczenie.
Oranienburg stary bunkier © benasek

Wracam do miasta, gdzie przez centrum gonie do domu.
Oranienburg obrazki na płocie © benasek

Oranienburg sztuka na ścianach domów © benasek

Oranienburg Bötzower Platz © benasek

Oranienburg Bernauer Straße © benasek

Starczy na dziś emocji...
Kategoria Niemcy