Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:3619.00 km (w terenie 224.00 km; 6.19%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:50.26 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
80.00 km 4.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Przy mongolskim piwie o Jah Rose.

Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 13

Ostatnio w weekend wycieczka nie doszła do skutku. Z początku nic nie wskazywało, że ją tak szybko zakończę. Na 30 kilometrze pękła jednak pewna śruba, która praktycznie uniemożliwiła mi dalszą jazdę... Rower dobrej firmy, (tak mi się przynajmniej wydawało) jechałem spokojnie ulicą, a tu nagle traaach i po śrubie. Dobrze, że się nie potłukłem. Świadkiem był Tarsjusz, wesoły koleś, który właśnie przyjechał, by mu Berlin na rowerku pokazać... No i pokazałem – siebie, jak zdziwiony staję, oceniam co sie stało a potem pakuję rower do S Bahnu... Na szczęście była niedaleko stacja. Nawet nie chcę myśleć, co to by było gdybym akurat znalazł się na środku Islandii albo na jakims akermańskim stepie... Zimny Berliner Pilsner czeka na tego, gdyby ktoś przypadkiem zgadł, co za śruba popełniła samobójstwo... Żeby było śmieszniej, dodam, że gdy wracałem, prawie identyczną śrubę znalazłem na ulicy przed domem i rower w 5 minut naprawiłem. Jednak resztę dnia spędziliśmy ganiając po mieście kolejkami. Na rower było juz za późno.
Gadu – gadu, to było w zeszłym tygodniu. Właśnie teraz na znanym kanale płynie sobie Krystyna - barka ze Szczecina. Jakoś ostatnio tak się składa, że towarzyszą mi szczecińskie akcenty...
Barka Krystyna ze Szczecina na kanale w Oranienburgu © benasek

W Berlinie przejeżdżam koło zagrody Pinke-Panke. To trochę nietypowy plac zabaw, w którym dzieciaki oprócz zabawy maja również kontakt ze zwierzętami. W ogóle mógłby to być oddzielny temat na wycieczkę, może kiedyś do niego wrócę bo warto to zobaczyć.
Zagroda wiejska Pinke-Panke w okolicy Berlin Pankow © benasek

Gdy widzę ciekawsze graffity, staję i fotografuję... Już tak mam po prostu.
Berlin graffiti w centrum miasta © benasek

To akurat lubię, tak między zakorkowanymi pojazdami kręcić, gdy one stoją...
Berlin Karl-Marx Allee © benasek

Tutaj, konkretnie na Karl-Marx Allee 56 znajduje się jeden ze znanych sklepów z piwem w Berlinie. Wiadomo, że Niemcy lubią piwo, ale ilość znajdujących sie tu rodzajów piwa może naprawdę zaskoczyć.
Berlin Karl-marx Allee 56 Sklep Bierspezialitäten © benasek

O ilości i różnorodności piwa nie piszę, bo to widać, a jest to i tak tylko część. Sympatyczna załoga sklepu, szef mówiący po polsku i ogromny wybór słomkowego trunku to cechy tego miejsca. Oczywiście, nie brakuje i piw z Polski. Wybieram skromnie 6 piwek i po krótkiej pogawędce z jednym z pracowników gonię dalej. Szefa akurat nie było. Jedynym minusem tego przybytku, to fakt, ze rarytasy jakie mnie interesują są troche drogie. Za zamorskie piwko 0,3 l z Afryki czy Ameryki Południowej trzeba niestety wyskubac 3-4 euro.
Berlin Karls-Marx Alle 56 Sklep Bier Spetialitäten © benasek

Berlin Karlsmarx Allee 56 Bierspetialitäten © benasek

Dzwonię przy okazji do znajomego entuzjasty browarów z Białegostoku. Ma oryginalne hobby, degustuje piwa z całego świata, a do tego robi piwom fotki.
- Adam, jest Brahma i Skol z Brazylii
- Mam
- Presidente z Dominikany
- Też mam.
- Etiopię, Egipt i Nigerię też?
Niestety, ale próbował i te, podobnie jak Laos, Kambodżę, i Honduras i wiele innych. Nie widząc piw, przez słuchawkę opisywał mi jak wyglądają etykiety, co na nich jest i ile maja %. Żuchwa mi opadała co chwilę, bo odpowiadał, jakby tu ze mna był. Tym razem nic mu do kolekcji nie dokupiłem. Efekt jego działań można obejrzeć tutaj. Poniekąd to się wcale temu nie dziwię. Adam jest specjalistą od zagranicznych piw na jednym ze znanych birofilskich portali. Gdyby ktoś miał ochote wspomóc jego kolekcję to informuje, że prawdopodobnie nie pił jeszcze piw z Lesotho i Mozambiku.
Po przejechaniu kilku kilometrów znów zaglądam do YAAM u gdzie jak zwykle panuje specyficzna atmosfera połączona z afrokaraibskimi rytmami.
Berlin Klub YAAM © benasek

Berlin Klub YAAM © benasek

W drodze powrotnej poznaję Jah Rose jamajskiego wykonawcę odmiany reggae – dancehall. Właśnie zbałamucił mnie na jedną płytkę i przy okazji obiecał, że jak będę na Jamajce, pokaże mi to i owo...
- Jah, to brzmi zachęcająco. Pamiętaj, jak tylko uzbieram na lot, melduje się na Twojej wyspie.
- You're welcome my friend – dodał Jah.
Gdy mu opowiedziałem, że kiedyś podobnie poznałem Mikey Dread'a – jamajską gwiazdę roots reggae, jest wniebowzięty. Mikey Dread był kiedyś w Polsce, w Gorzowie. Została mi po nim własnoręcznie dedykowana płyta... Zmarł w 2008 roku.
Jah Rose (po lewo) ze swoim kolegą:
Jah Rose ze swoim kolegą w Berlinie © benasek

W towarzystwie Jah Rose i jego kolegi © benasek

Jak ktos lubi dancehall reggae, proszę bardzo, właśnie Jah Rose tak się prezentuje:
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
106.00 km 4.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Cmentarz Samobójców

Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 21

Nie bardzo miałem dziś ochotę gdziekolwiek się wybierać, ale dowiedziałem się, że w ten weekend ma nastąpić zmiana pogody. Na jutro zapowiadają śniegi z deszczem, wiatry, niskie temperatury i temu podobne atrakcje dla rowerzysty, który niekoniecznie je musi lubić. Wyciągnąłem więc Gianta Żabki, bo moje rumaki jeszcze śpią snem zimowym i pognałem. Zamierzałem odwiedzić Cmentarz Samobójców w Berlinie. O tym , że jest taki dowiedziałem sie przypadkiem z pewnej małej książeczki: Berlin für Junge Leute. Wyjeżdżając z miasta zauważyłem, że kierowcy migają sobie światłami... Zwolniłem, choć ja akurat nie musiałem... To tu też kierowcy się ostrzegają, a mówi się, że to polska specjalność...
To ten przyrząd był przyczyną, że auta zwalniały...
Autoradar na ulicy Oranienburga © benasek

Po drodze fotografuję graffiti z motywem śpiącego kociaka:
Graffiti ze śpiącym kotem na ławce... © benasek

Dojeżdżam do Haweli i przez kilka kilometrów jadę wzdłuż dawnej granicy między Berlinem Wschodnim i Zachodnim. Jako, że w niedalekiej przyszłości zamierzam ją całą przejechać z pewną parą ze Szczecina, nie będę się tu rozpisywał na ten temat. Opiszę ją potem.
Miejsce upamietniające ofiary reżimu DDR © benasek

O jednej z postaci z tego zdjęcia muszę jednak wspomnieć. Fotografia przedstawia dwóch mężczyzn, którzy chcieli ucieć do Berlina Zachodniego podczas „Zimnej Wojny”. Ten po prawej to Franciszek Piesik. Był polskim kapitanem Żeglugi Śródlądowej. W 1967 roku uciekł do DDR, gdzie w Hennigsdorf zdobył łódź motorową, i próbował się nią przedostać na Zachód. Łódź ugrzęzła na cyplu, więc w 10 st. mrozie próbował przepłynąć Hawelę wpław. 11 dni potem znaleziono jego ciało. Że też ja się o takich informacjach w Niemczech dowiaduję...

Ofiary reżimu DDR © benasek

Jadę dalej, mijam po drodze inne ciekawe rzeczy.
Oto ptaki, ściślej gęsi. Dla kogoś, kto zgadnie, jak sie one nazwyają, funduję piwko Berliner Pilsner a nawet dwa plus oczywiście unikatowy kapsel...
Gęsi na szlaku do Berlina © benasek

Na rzece ruch, co chwilę przepływa jakaś barka. Własnie kolejna płynie:
Barka na Haweli © benasek

Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się, widzę, że to nasi płyną! Szkoda, że popłynęli dalej... A gdzie wspólne szanty, gitara, piwko? Myślę, że na barkach też śpiewają jak na żaglach...
Barka Wrocław na Haweli © benasek

Teraz sobie przejadę przez ten mostek:
Mostek w okolicach Haweli Berlin © benasek

Jajka wielkanocne na drzewie, znak, że Wielkanoc tuż, tuż...
Jajka wielkanocne na drzewie © benasek

Dojeżdżam do Berlina Spandau. Pogoda pod psem, przed chwilą lało, zmokłem i teraz się suszę po drodze...
Berlin Spandau godz 12.44 © benasek

Na Haweli bez zmian, stale ktoś albo coś płynie:
Żaglówki na Haweli © benasek

Cmentarz Samobójców położony jest w dzielnicy Grunwald. Nie jest łatwo tam trafić. Mam na szczęście mapę i co chwila w nią spoglądam.
Berlin Grünewald © benasek

Pewnym ułatwieniem są drogowskazy:
Berlin Grünewald - drogowskaz na cmentarz © benasek

Jestem u celu:
Wejcie na Cmentarz Samobjców w Berlinie © benasek

Skąd się wzięla nazwa Cmentarz Samobójców?
W XIX wieku, kogoś kto popełnił samobójstwo, nie można było pochować na cmentarzu wraz z innymi „normalnie” zmarłymi. Zdecydowano więc, że tu w lasach Grunwaldu będzie dla nich odpowiednie miejsce. Tu także leży pięciu rosyjskich żołnierzy, którzy woleli popełnić samobójstwo, gdy dowiedzieli się o zwycięstwie Bolszewików w Rosji.
Oto ich groby:
Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

W ogóle na cmentarzu panuje jakiś niesamowity klimat...
Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

Berlin Cmentarz Samobójców © benasek

W pewnym momencie zauważyłem grób inny niż wszystkie:
Grób Nico w Berlinie © benasek

Grób Nico w Berlinie © benasek

To grób Nico, prawdziwe nazwisko Christa Päffgen Leży tu razem ze swoja matką. Miejsce te jest często odwiedzane przez jej wielbicieli.
Nico była niemiecką modelką i piosenkarką. Nie popełniła samobójstwa, lecz zmarła na skutek doznanego urazu głowy i wylewu krwi do mózgu podczas jazdy na rowerze na Ibizie.
W październiku 1985 roku odwiedziła także Polskę (Wrocław i Warszawę) i nagrała z tej okazji utwór All Saints Night From A Polish Motorway. (Noc Wszystkich Swiętych na polskiej autostradzie). Śpiewała smutne, ponure piosenki. Kto nie lubi takiej psychodelicznej muzy, niech nie słucha...

http://youtu.be/rh3ZrTHF5ok gdyby komuś okienko nie wyskoczyło.
Zmieniam klimaty. W drodze powrotnej znów Spandau, tym razem przejechałem się przez stare miasto:
Berlin Spandau Stare Miasto © benasek

Wracałem przez okolice, gdzie w nocy jeździć nie jest wolno, teraz dopiero przekonałem sie dlaczego, grasują tu bobry!
Uwaga bobry © benasek

Robią to w takich okolicznościach (zachowuję się cicho, by nie wypłoszyć czapli):
Las i bagna na Spandau w Berlinie © benasek

Potem po drugiej stronie lotniska Tegel do Hohen Neuendorf i do domu... Zdjęć dziś było więcej, ale jakoś niektóre zupełnie nie pasowały do tematu.
Berlin Lotnisko Tegel © benasek
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
84.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Powtórka z rozrywki...

Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 13

Kilka dni temu zadzwonił siwobrody. Nie zdążył jeszcze dobrze się wysłowić, a już wiedziałem, że ma w planie jakąś wycieczkę w moją okolicę. Jako, że ostatnio miałem głowę zaprzątniętą zupełnie innymi sprawami, czułem, ze muszę gdzieś wyruszyc, by to odreagować.
- W tym tygodniu jest kolejna wystawa rowerowa Velo Berlin 2012. Robimy „powtórkę z rozrywki”? Nawiązywałem do poprzedniej wycieczki po targach rowerowych w Berlinie.
Siwobrodemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pomysł mu się spodobał.
- Zbieraj więc ekipę i przyjezdżaj, dodałem.
Po następnych piętnastu minutach wiedziałem już, że na Velo pojadę w towarzystwie siwobrodego, Wojtka i jego syna Grzegorza. Przyjechali, zmienili ciuchy i heja.
Po drodze na kanale w Oranienburgu naszą uwagę przykuła ogromnie długa, szwajcarska barka „Saxonia” z Bazylei. Ahoj kapitanie, chciało się krzyknąć do własnie wpatrzonej w nas postaci:
Barka na kanale w Oranienburgu © benasek

Podczas wycieczki opowiedziałem chłopakom bajkę o czterech muzykantach z Bremy.
- Nie znacie tej bajki? Spytałem. To o ośle, psie, kocie i kogucie, wyjaśniłem.
- To pewnie o nas, też jest nas czterech zauważył siwobrody. Juz nawet wiem, kto zostanie tym osłem, dodał.
- Jak co, to ja moge byc kotem, powiedziałem. Do wyboru została jeszcze rola psa i koguta...
W Hohen Neuendorf najpierw stajemy w miejscu, gdzie przed laty przebiegała granica „Żelaznej Kurtyny”
Wojtek, siwobrody i Grześ na granicy Berlina i Hohen Neuendorf © benasek

a potem oglądamy bohaterów bajki na ścianie jednej z knajp:
Czterej muzykanci z Bremy © benasek

Ciągniemy sie dalej. Dodatkowo zaliczyliśmy jeszcze lądowanie samolotów pasazerskich na lotnisku Tegel. Do miejsca gdzie wystawa się znajduje jest prawie 40 km. Jedziemy i jedziemy. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy my w ogóle zdążymy. Jest już po 14, a my nadal w drodze, co chwile stajemy, ja sie gapię w mapę, kręcę głową, szukam słońca i właściwych kierunków. Obserwowałem miny chłopaków, mających pewnie podobne wątpliwe odczucia, jednak jak na zatwardziałych podróżników przystało, nie pokazali tego po sobie.
O 15 powiedziałem: Wiem, że byście chcieli jeszcze troche popedałować, ale niestety, jesteśmy na miejscu...
Z daleka było widać charakterystyczny kształt wieży rozgłośni radiowej:
Wieża rozgłosni w Berlinie © benasek

Oto budynek, w którym odbywa się wystawa. Moi trzej towarzysze podróży właśnie przymocowali swoje rowery do barierki.
Budynek Messe w Berlinie © benasek

Postaw człowieku gdzieś rower, potem go znajdź...
Rowery przed budynkiem targów w Berlinie © benasek

W środku typowo targowy wystrój, podobny trochę do tego, jaki widzieliśmy trzy tygodnie temu.
Berlin Velo 2012 © benasek

Można było posłuchać wykładów:
Velo 2012 Berlin © benasek

Poćwiczyć swoje umiejętności jazdy w mieście na symulatorach pod okiem policjantów:
Velo 2012 Berlin © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Rowery były oczywiście wszelkiej maści i typu. Dużą grupę stanowiły takie, które miały elektryczne wspomaganie. Na przykład te:
Elektryczne rowery Berlin Velo 2012 © benasek

albo ten:
Elektryczny rower Berlin Velo 2012 © benasek

Tak wygląda akumulator. Pan, który był przy tym rowerze zapewniał, ze osoba na pełnym akumulatorze może przejechacdo do 80km. Jeśli opodróż będzie przebiegac w niezbyt sprzyających warunkach, dystans spada do 20 km. Maks. prędkość 45 km/h
Akumulator roweru elektrycznego © benasek

Niezależnie od wieku, każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie:
Małe rowerki Berlin Velo 2012 © benasek

Cwiczenia na zwinność © benasek

Można było bez problemu Jeździć i próbować sprzęt:
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 21012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Konia z rzędem, do czego to tak naprawdę służy i co to w ogóle jest?
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Kolorowe dzwonki:
Berlin Velo 2012 © benasek

Kolorowe łancuchy:
Berlin Velo 2012 © benasek

Były też polskie akcenty. Proszę bardzo. Zdziwiło mnie tylko to , że Polskę Niemcy promują!
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Materiałów które mozna było sobie zabrać, było mnóstwo. Chęci mielismy, ale gdzie to wszystko schować, my z małymi plecaczkami...
Berlin Velo 2012 © benasek

Kto chciał kupic mapę, nie było problemu:
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Nie brakowało staroci, tu rower z drewna:
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Ten rowerek był bardzo mały, stąd i zdjęcie małe...
Berlin Velo 2012 © benasek

Dla entuzjastów grubego ogumienia nie zabrakło odpowiednich modeli:
Berlin Velo 2012 © benasek

Sztuka rowerowa? Czemu nie. Ostatnio nie tylko na moim blogu gości...
Berlin Velo 2012 © benasek

Pies z elementów łańcucha:
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Przerwa na kawę:
Berlin Velo 2012 © benasek

I na coś do zjedzenia:
Berlin Velo 2012 © benasek

Zwiedzamy dalej:
Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Berlin Velo 2012 © benasek

Na tym dziwolągu fajnie by było pojeździć.
Berlin Velo 2012 © benasek

Spotykam chłopaków, którzy sie porozchodzili.
siwobrody nareszcie znalazł koszulke swoich marzeń! 60 euro się jeszcze wyskubie...
Berlin Velo 2012 © benasek

Od chodzenia bolą nas już trochę nogi, więc wychodzimy z tego raju dla entuzjastów jednosladów.
Jedziemy teraz do Berlina. Najpierw przez część zachodnią
Berlin część zachodnia- okolice Kurfurstendammu © benasek

Potem przez wschodnią, gdzie znów pałaszujemy azjatyckie przysmaki w postaci sajgonek. Gdy dojeżdżamy na Alexanderplatz, jest już ciemno. Wszędzie słychać muzykę...
Berlin Alexanderplatz i mali mistrzowie grają muzykę dawnych mistrzów © benasek

Pod zegarem robię Wojtkowi i Grzesiowi fotkę
Berlin Alexanderplatz Wojtek i Grzegorz pod zegarem © benasek

Decydujemy się na powrót.
Ruszamy na północ, do celu około 35 km. Wojtek ma jeszcze jakąś nadzieję, ze może po drodze wsiądziemy do S Bahnu i pognamy do chaty pociągiem... Przez dłuższy czas ja i siwobrody nie próbujemy go z tej nieswiadomości wyprowadzać... Gdy mijamy widzianą już rano chińską pagodę, wie, ze przyjemność jazdy kolejką go tym razem ominie...
Hohen Neuendorf i chińska pagoda © benasek

Do domu juz tylko 12 km...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
29.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Goście ze Szczecina i Berliner Fahrrad Schau 2012

Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 19

Miałem w ten weekend siedzieć na czterech literach i zapierniczać z wiedzą. Jednak na hasło, że pojawią się takie osobistości jak siwobrody i jego przyjaciele, nie byłem w stanie tego robić. Wręcz ucieszyłem się, że przyjadą. Potrzebowałem aktywnego wypoczynku i wierzyłem w głębi duszy, że będzie ciekawie. Nie myliłem się. Z chaty wyruszyłem jak na moje warunki bardzo wcześnie, bo o 7 rano. Na dworze ziąb taki, że w pierwszym momencie przy wyjściu z domu myślałem, że mnie ktoś uderzył... Niestety, to był tylko mróz...

Oranienburg - oszronione krzaki © benasek


Umówiliśmy się, że spotkamy się już w Berlinie. Ja dojadę rowerkiem a oni swoim środkiem lokomocji. Po drodze zacząłem żałować, że nie zabrałem teleobiektywu. Zamiast fajnego zdjęcia zalotów pana żurawia wyszła po trosze kicha...

Żurawie na obrzeżach Berlina © benasek


Już w granicach Berlina zeskoczyłem z roweru, by sfotografować drzewa w wodzie

Berlin drzewa w wodzie © benasek


Najważniejsze, że ja i ekipa ze Szczecina w składzie: siwobrody, Wojtek, Łukasz i Grzegorz dotarła na czas i razem już pogoniliśmy kolejką do miejsca, gdzie dziś i jutro odbywają się rowerowe targi w Berlinie czyli Berlin Fahrrad Schau 2012
Dojechalismy tam bez problemu i po zapłaceniu 6 euro za łebka mogliśmy naocznie się przekonać, co w rowerowym świecie dzieje się nowego. Na kilku halach zgromadziły się dziesiątki, jeśli nie setki firm mogące pochwalić sie wszystkim, co jest związane z bicyklami.

Przed wejsciem ja i Wojtek uwieczniamy ogromne graffiti, te z prawdziwego zdarzenia, a nie bazgroły jakichś kurdupli...
Berlin graffiti © benasek


Ale oto i wspomniane hale, ludzi sporo, jest na co popatrzeć.

Berliner Fahrrad Schau 2012 © benasek


Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Na kilku setkach metrów kwadratowych zgromadzono chyba wszystko, co może dotyczyć rowerów. Są firmy je produkujące i akcesoria, dystrybutorzy i pies wie kto jeszcze. Nie w sposób wymienic wszystkiego, tak więc i ta relacja będzie bardzo subiektywna.

Ten rower pokryty włóczka przeznaczony chyba dla tych pań, które lubią dziergać na drutach

Berlin Targi Rwerowe 2012 © benasek


Ten ma siodełko z blachy. Można na nim puszczać solidne bąki bez obawy o jego zniszczenie.

Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Pasek zamiast łańcucha, czemu nie?

Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Siwobrodego zainteresowały szczególnie klasyczne wersje jednosladów:

Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Berlin Targi Rowerowe 2012 © benasek


Dla klientów z grubszym portfelem ten pozłacany model jest jak najbardziej na miejscu... 8500 euro to w koncu nie majątek

Pozłacany rower na targach w Berlinie © benasek


Coraz częściej zauważa się przednie lampy w ramie, prawda że praktyczne?

Rower z przednią lampą w ramie © benasek


No chyba, że ktoś woli tradycyjne

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Jeśli ktoś ma ochotę na przejażdżce po bezdrożach Afryki, właśnie trafił pod właściwy adres

Rower na afrykańskie bezdroża © benasek


Wyprawa rowerem po Mali, Gambii czy Burkina Faso? Ten pan z pewnościa pomoże. Wiem, bo pytałem... Dwa banany na wyprawę gratis.

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Gdy komuś mp3 między uszami nie wystarcza i chce sie podzielic decybelami z otoczeniem, ten bicykl z porządnymi głośnikami będzie odpowiedni. Obsługa gwarantuje muzę o głośności startującego odrzutowca

Berlin Targo Rowerowe © benasek


Zwolennicy retro takze nie mogli dziś narzekać:
Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targo Rowerowe © benasek


Z tymi obręczami walącymi pomarańczem w oczy jest lepiej niż z bocznymi światłami

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Nie ma się co dziwić, ze siwobrody zainteresował się i tym cudem. To Nighthawk X-9 Sama rama lżejsza niz nie jedno koło tradycyjnego rowerka, technologia rodem z innej planety.

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Rower mozna podnieść najmniejszym palcem, jest bardzo lekki. Dlaczego? Rama nie jest z metalu, zbudowana jest z kompozytu ( żałuję, że nie wnikłem głębiej w temat z przedstawiającym to gościem ) struktura ramy przypomina plaster miodu. Żeby było ciekawiej, te kosmiczne rowery są ze Słowacji i na targach w Berlinie po raz pierwszy eksponowane. Oto fragment takiej ramy.

Struktura plastra miodu roweru Nighthawk X-9 © benasek


Jeśli ktos ma szczególne upodobania do kierownic, moze sobie wybrać taką:
Berlin Rowerowe Targi © benasek


lub którąś z tych również bambusowo – drewnianych:

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Właśnie ta dziewczyna ogłasza, że ma zamiar wyruszyc rowerem w podróż dookoła swiata i poszukuje chętnego faceta do towarzystwa...
No ja akurat nie mogę, ale moze znajdzie się ktoś chętny?

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Jest ktoś liliputem, potrzebuje roweru? Nie ma żadnego problemu. Za chwilę zrobią ramę i cały rower na wymiar...
Berlin Targi Rowerowe © benasek


Italiano, spokojnie, zrobie fotę tym dwóm wózkom i zaraz sobie pójdę...

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Czyżby nadchodził czas lansu na biały łańcuch?

Berlin Targi Rowerowe © benasek


a może na gruby bieżnik?

Berlin Targi Rowerowe © benasek


albo kolorowe opony?

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Nie zapomniano tu także o rogatych rowerzystach:

Kask z rogami © benasek


Na targach jak zauważyłem, panowała sielankowa atmosfera:

Berlin Targi Rowerowe © benasek



Berlin Targi Rowerowe © benasek


Rower z ramą bambusową, proszę bardzo:

Berlin Targi Rowerowe © benasek


To nie jest odwrotna strona sprzętu muzycznego, to zawory do dętek:

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Dla miłośników tandemów też się coś znajdzie:

Berlin Targi Rowerowe © benasek


No i co z tego, że mam wytatuowane tłoki na łydkach?

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Tak, to rowery były dziś w centrum zainteresowania:

Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Berlin Targi Rowerowe © benasek


Chodziliśmy tak po tych halach, oglądaliśmy, zwiedzaliśmy... Potem zaczęła się druga część wycieczki, zwiedzanie miasta... Był Potsdamer Platz, Muzeum Żydowskie, Brama Brandenburska, z apetytem pochłonęlismy tradycyjne niemieckie danie – turecki kebab, zwiedziliśmy Checkpoint Charlie, Friedrich Strasse, Światła uliczne z całego świata, Mroczne podwórka Hackescher Markt, gdzie niektórzy załapali się na niesamowitą ekspozycję metalowych monstrów, Bernauer Strasse z pozostałością po murze berlińskim...

Ja, jak zwykle przygotowany do każdej wycieczki w 50% nie wziąłem tym razem pod uwagę, że karta pamięci ma skonczoną pojemność. Po czasie zauważyłem, że muszę się ograniczać. Zrobiłem więc jeszcze kilka fotek i schowałem aparat...

Berlin rower mp bez siodełka © benasek


Berlin rower reklama © benasek


Berlin rower na kilka osób © benasek


Czy nie byłoby fajnie spotkać się kiedyś w takich okolicznościach?

Berlin rower dla wielu na raz © benasek


To jedno z nielicznych dzisiaj nierowerowych zdjęć, ale spodobały mi się te cztery czapki, prawda, że ładne? Od razu widać, że to nie mogą być niemieckie czapki...
W końcu nie samymi rowerami człowiek żyje...

Checkpoint Charlie © benasek


Właściwie, to nie zaczęliśmy jeszcze porządnie zwiedzać miasta, gdy sinobrody zarządził powrót... Nie wiem, czy wszystkim się to spodobało, ale że przecież Berlin, nie zając, nie ma takiej opcji, by uciekł, umawiamy się więc na następny raz i rozstajemy się. Oni w swoją stronę a ja w swoją...

Siwobrody, Wojtek, Łukasz, Grzegorz, dzięki...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
17.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Karnawał w Berlinie

Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 12.02.2012 | Komentarze 21

Miał być dziś Cmentarz Samobójców... Tak, tak, jest coś takiego w Berlinie. Nawet juz zrobiłem parę kilometrów w tym kierunku. Jednak po pierwsze wybrałem się za późno, po drugie znów trochę smutnawy temat, po trzecie po drodze spotkałem zupełnie cos innego, weselszego. Podróż zaczynam tym razem od Zoologischer Garten.
Berlin okolice Zoologischer Garten © benasek

Po drodze najpierw usłyszałem, a potem zobaczyłem roześmiane i rozśpiewane twarze. No tak, całkiem zapomniałem, dziś w Berlinie odbył sie karnawał! Za rok zrobię inaczej, będę wcześniej i zdam relację z całości.
Ci juz wracają z imprezy:
Berlin - wracający z karnawału © benasek

Berlin - wracający z karnawału © benasek

Wszystkim przygrywał pan z katarynką i sztuczną małpką:
Berlin - kataryniarz © benasek

Na obejrzenie barwnego korowodu się nie załapałem, jednak na zabawę jeszcze nie jest za późno. Na placu, gdzie jeszcze miesiąc temu był świąteczny jarmark, teraz Berlińczycy tańczą, śpiewają, jedzą i piją!
Berlin karnawał © benasek

Muzykę słychać z kilometra:
Berlin karnawał © benasek

Panuje wesoły klimat, szkoda, że nie jestem w stanie oddać go zdjęciami... Gdybym wiedział, zrobiłbym krótki filmik.
Belin karnawał © benasek

Berlin karnawał © benasek

Berlin karnawał © benasek

Berlin karnawał © benasek

Berlin karnawał © benasek

Elvis też tu jest
Berlin karnawał © benasek

To ma mnie rozgrzać? Przecież to porcja dla chomika!
Berlin karnawał © benasek

Do dna!
Berlin karnawał © benasek

Jest zimno, więc się wcale nie ma co dziwić, że ludzie wybrali ten prosty sposób by się ogrzać
Berlin karnawał © benasek

Jednak mróz nie przeszkadza im w zabawie, jest naprawdę wesoło!
Berlin karnawał © benasek

Berlin karnawał © benasek

Widzę, że bawią się wszyscy, młodzi i starsi, i to jest fajne!
Berlin karnawał © benasek

Kręcę sie przez około godzine, klimat otoczenia i mi sie udziela... Za rok musze tu byc od rana. Może ktoś z BS przyjedzie? To dopiero by było...
Berlin rower na bloku © benasek

Wracam, Cmentarz Samobójców innym razem, czekał tyle lat, poczeka i jeszcze...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
13.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Checkpoint Charlie nocą

Czwartek, 26 stycznia 2012 · dodano: 03.02.2012 | Komentarze 10

Dwa dni temu zrobiłem nocną rundkę po mieście, dojechałem do południowego końca Friedrichstraße. Widziałem wtedy parę fajnych rzeczy i postanowiłem podobną trasą przejechać się jeszcze raz. Tak więc będą znów zdjęcia bez słońca, z niewielką ilością światła a i chmur nie da się na nich dojrzeć. Po prostu ostatnio mogę sobie tylko pozwolić na pedałowanie nocą.
Zaczynam jazdę w okolicach Alexanderplatz:

Berlin Alexanderplatz © benasek


Gdy coś ma więcej kolorów niż zwykły sygnalizator uliczny, odruchowo zatrzymuję się i robię zdjęcia...
Jakiś tam hotel w Berlinie przy Unter den Linden © benasek


Przy Friedrichstraße skręcam w prawo i dalej jadę tą właśnie znaną chyba wszystkim Berlińczykom ulicą. Jest kolorowa, rozświetlona, tętni życiem:
Budynek przy Friedrichstraße i Taubenstraße © benasek


Wprawdzie mini kojarzy mi się z czymś innym, ale niech tam, zrobię temu mini darmową reklamę.

Mini wisi sobie na ścianie © benasek


Może to i dziwne, ale dojeżdżam do miejsca, gdzie dopiero dwa dni temu dotarłem po raz pierwszy. Zawsze chciałem je odwiedzić i stało się, jestem na Checkpoint Charlie. Szkoda tylko, że jest już ciemno i do tego paskudnie zimno... Tak zimno, że na samą już myśl odechciewa mi się więcej pisać...

Berlin Check Point Charlie © benasek


To chyba najbardziej znane przejście graniczne w czasie zimnej wojny pomiędzy Berlinem Wschodnim i Zachodnim. To tu często po obu stronach granicy stały czołgi, amerykańskie i radzieckie. Dziś można tu dostać okolicznościowy stempel, zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie i zajrzeć do pobliskiego muzeum.


Z pewnością wlecę tu jeszcze nie raz, tak w dzień jak i w nocy.

Berlin Checkpoint Charlie © benasek


Ten portret przedstawia Alexa - kolegę mojego kumpla Antona z Krasnojarska. Chciałem sie z tym jego kolesiem spotkać, ale Anton na to: - Krzysiek, Alex mieszka gdzieś między Krasnojarskiem a Moskwą, chce ci się? No tego to nie wiedziałem.
- Anton, jak przyjadę do Ciebie, zaproś go ok?
- Jasne, czemu nie...
(Tak na marginesie, Anton, to poznany były żołnierz stacjonujący w ostatnim roku w Berlinie przed podziękowaniem im za wieloletnią współpracę)

Tym samym jest nikła nadzieja, że kiedys na BS ujrzymy wywiad z soldatem z portretu... I przy okazji jakieś fotki znad Jeniseju się machnie.

Berlin Checkpoint Charlie © benasek


Jadę dalej, po lewej stronie wspomniane muzeum. Muszę się tu kiedys pojawić, wiem, że jest tu także wiele polsklich akcentów:

Berlin Muzeum przy Checkpoin Charlie © benasek


Dojeżdżam do samego końca Friedrichstraße, wiezdżam na niewielki plac, kiedyś za dnia przyjadę tu jeszcze raz, w nocy fotki prezentują się mało ciekawie. Potem zaglądam jeszcze dalej, robię zdjęcie dworcu S Bahn Hallesches Tor:

Berlin Dworzec S Bahn Hallesches Tor © benasek


Potem niestety wracam. Co będę pisał, w styczniu zazwyczaj zimno jest... Tak jest i tym razem.

Pytanie, dlaczego zamykają tą ulicę? Jeszcze parę minut temu była otwarta?

Berlin Friedrichstraße © benasek


Ja z rowerem oczywiście, się przecisnę, ale pytanie nadal jest otwarte.
Dopiero po chwili dowiaduję się, czemu tak jest. Po prostu kręcą coś! Co?
Kanał ARD zaczyna tu robić jakiś kolejny film. Zatrzymuje się, licząc na to, że uda mi się zobaczyć więcej. To przy tej kamienicy ma sie rozegrać jedna z kluczowych scen filmu o którym jeszcze nie mam pojęcia:

Berlin kamienica przy Friedrichstrasse © benasek


Za chwilę z tych drzwi wyskoczy młoda kobieta, podbiegnie do innej by coś jej ważnego przekazać. Obserwuję scenę powtarzaną kilka razy.

Berlin kamienica przy Friedrichstrasse © benasek


Nie wiem tak naprawdę co się dzieje, co kręcą i w ogóle... Tak naprawdę jestem tu przecież niepotrzebny. Robię więc zdjęcie całej ekipie, po chwili ktoś do mnie podchodzi i pyta się, czy jestem z ekipy filmowej. Odpowiadam, że nie, że jestem z ekipy BS. Osoba więc grzecznie mnie informuje, że nie należy tu robić zdjęć. Nie należy, nie znaczy, że jest to zabronione. Robię więc na do widzenia zdjęcie całemu zespołowi i zmykam. Czyż nie jest to dziwne, oni filmują kogoś a ja ich. Ciekawe, kto mnie filmuje...

Berlin Ekipa ARD robi film © benasek


Jest już późno, organizm się zaczyna domagać jakiegoś pożywienia. Wracam więc, po drodze pstrykam jeszcze to i owo:

Berlin © benasek


Potem mijając oświetlone uliczki wracam do domu...

Berlin noc - jedna z ulic Mitte © benasek
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
15.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Ampelmann

Wtorek, 24 stycznia 2012 · dodano: 27.01.2012 | Komentarze 14

Światła, światła, światła... tyle swiateł... Ich ilość musi zrobić na każdym wrażenie, kto się rozejrzy wieczorem po współczesnym mieście. Na mnie przynajmniej takie miasto jak Berlin robi duże wrażenie nocą. Do niedawna mieszkałem w małej zagubionej mieścinie gdzieś w środku Jutlandii...
Po 19 mozna było tam najczęściej zobaczyć tylko tych, co wyprowadzają pieski na spacer... Zresztą to też nie było złe.

Tu ruch, kolory, życie całą noc... Nie przeszkadza mi on, ani światła, ani kolory...

Wieczór, Zostawiam cztery kąty, można nareszcie wsiąść na rower i pojeździć po okolicy. Zaczynam od Hackeschen Höfe, niedaleko którego spędzam ostatnio całe dnie.

Hackescher Höfe nocą © benasek


Czekam na zmianę świateł:

Ampelmann przy Rosenthaler Straße © benasek


potem obok dworca S Bahnu Hackescher Markt:

Dworzec S Bahn Hackescher Markt nocą © benasek


Dworzec został wybudowany w latach 1878 – 1882. Jest najstarszym i chyba najładniejszym berlińskim dworcem:

Dworzec Hackescher Markt © benasek



Czy ktoś zwrócił uwagę na to, że berlińskie sygnalizatory uliczne są bardzo charakterystyczne?

Berlin sygnalizator uliczny z Ampelmannem © benasek


Mają najczęściej sylwetkę człowieczka która albo stoi z rozłożonymi rękoma i świeci na czerwono albo wesoło kroczącego zielonego ludzika. Nazywa się Ampelmann i został stworzony przez niemieckiego psychologa Karla Peglau. Doszedł on na podstawie badań do wniosku, że ludzie szybciej na niego reagują, niż na zwykłe światła na skrzyżowaniach. Jest obecnie jednym z symboli Berlina, chociaż takie światła można zobaczyć i w innych rejonach byłego DDR.

Być może nie zwróciłbym większej uwagi na te sygnalizatory, ale przejeżdżałem kilka razy koło restauracji o tej samej nazwie:
Berlin restauracja Ampelmann © benasek

gdzie były wystawione na pokaz różne światła z całego świata:

Sylwetki ludzików z sygnalizatorów ulicznych © benasek


Wstawiam więc rower:

Stojak do rowerów z Ampelmannem © benasek


i oglądam jak to wygląda w innych krajach. Jestem trochę zdziwiony, że taka sprawa jak sygnalizator uliczny może w różnych krajach przybierać tak różne formy. Muszę tu kiedyś przyjechać z kamerą i to nagrać, zdjęcia nie oddają dynamiki świateł, które migają, zmieniają się i każą czekać albo iść...

Światła uliczne przy restauracji Ampelmann © benasek


Holandia:
Światła uliczne w Holandii © benasek


USA
USA sygnalizator uliczny stop © benasek

USA sygnalizator uliczny droga wolna © benasek


Włochy
Włochy sygnalizator uliczny © benasek


Austria:
Austria sygnalizator uliczny "stop" © benasek

Austria sygnalizator uliczny "droga wolna" © benasek


Hiszpania
Hiszpania sygnalizator uliczny "stop" © benasek

Hiszpania sygnalizator uliczny "droga wolna" © benasek


Dania:
Dania sygnalizator swietlny "stop" © benasek

Dania sygnalizator świetlny "droga wolna" © benasek


Chiny:
Chiny sygnalizator swietlny © benasek


Mongolia:
Mongolia sygnalizator uliczny "stop" © benasek

Mongolia sygnalizator uliczny © benasek


Mongolia sygnalizator uliczny "stop" © benasek

Mongolia sygnalizator uliczny © benasek


Ten ostatni spodobał mi sie chyba najbardziej... jakby chciał przekazać” Jestem wolny, frunę do Ciebie!
Sygnalizatorów znajduje się więcej, jest reprezentant Japonii, Szwajcarii, Francji i innych części świata. Oglądam wszystkie, robię zdjęcia i jadę dalej, do centrum. Tam także można spotkać Ampelmanna, nie tylko na ulicy, są z nim całe sklepy, właściwie tylko z nim:.

Berlin Ampelmann sklep © benasek


Berlin sklep Ampelmann © benasek


Berlin sklep Ampelmann © benasek


Z centrum ruszyłem na Friedrichstrasse aż do jej samego południowego końca.

W drodze powrotnej spoglądam na Fryderka II zwanego Wielkim. Dziś, właśnie obchodzi dokładnie 300 rocznicę urodzin.

Berlin pomnik Fryderyka II © benasek


W niemieckim radiu cały dzień o nim słychać, prawie same superlatywy, dał początek wolności prasy, wprowadził reformy, zniósł tortury i pewnie i ja bym mu przyklasnął, gdyby nie fakt, że przyczynił się znacznie do rozbiorów Polski, oraz fałszował naszą monetę tak, że August III Sas nie mógł sobie z tym poradzić... O dziwo, o rozbiorach, fakcie, rzucającym cień na politykę pruskiego władcy niemieckie radio także informowało... Ech Fryderyku, a gdyby nie te rozbiory to może i bym Cie polubił...
Wracam do domu... Myślałem o tym Fryderyku i o tym, że Niemcy nawet na zwykłych sygnalizatorach świetlnych potrafią kasę robić...

Tu historia człowieczka ze świateł po niemiecku:
""
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
9.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z Gesundbrunnen do centrum Berlina czyli mur berliński cz 4.

Czwartek, 19 stycznia 2012 · dodano: 21.01.2012 | Komentarze 11

Gdy wyjeżdzałem z domu, nie padało. W ogóle nawet przez myśl mi nie przeszło, że będzie padać... Jakże to było naiwne myślenie. To tak, jakby w styczniu spodziewać sie upałów...
W Berlinie, na stacji Gesundbrunnen sytuacja się zmieniła, na ziemi zaczęły pojawiać się kałuże a ja stałem z rowerem jak sierota i zastanawiałem się, wsiąść na niego, zrobić choć parę kilometrów i zmoknąć, czy zabrać go do metra i dać sobie spokój z dzisiejszą przejażdżką. Kusiła możliwość ponownego spotkania z historią. Trzeba tylko się wybrać przez Bernauer Strasse. Miałem trochę czasu i rower okazał sie znów silniejszy.
Spojrzałem na moście na tory. To tu, w okolicy stacji S-Bahn Bornholmer Strasse ponad 20 lat temu po raz pierwszy mur berliński został otwarty.

Berlin Gesundbrunnen © benasek


Wspomniana stacja S Bahn:

Stacja S Bahn Berlin Bornholmer Strasse © benasek


oraz historyczny już most:

Most drogowy Berlin Bornholmer Strasse © benasek


Z Gesundbrunnen jadę na Bernauer Strasse gdzie zostały fragmenty muru... Deszcz wprawdzie niezbyt intensywny, ale niestety pada...
Jedna z jego części przebiega obok Bernauer Strasse. Obecnie tak to wygląda:
Mur berliński przy Bernauer Strasse © benasek


Mur berliński przy Bernauer Strasse © benasek


W czasie podziału miasta stacja Bernauer Strasse była stacją widmem. Pociągi metra z pasazerami przejeżdżały z jednego miejsca Berlina Zachodniego na drugie pod terytorium Berlina Wschodniego bez zatrzymywania się.

Stacja U-8 Bernauer Strasse © benasek


Przy tej ulicy znajduje się największe w Berlinie miejsce upamiętniające czasy podziału miasta i jego ofiar. Niektórym, jak Conradowi Schumannowi 15 sierpnia 1961 roku udało się przebiec na Zachód.

Obraz na fasadzie kamienicy, to słynne zdjecie jakie wykonał uciekającemu żołnierzowi Peter Leibing Pare dni potem znane juz było całemu światu...
Tak to wyglądało:

Conrad Schumann ucieka z Berlina Wschodniego do Zachodniego © benasek




Uciekano w najróżniejszy sposób, tu widać przebieg podkopu, przez który ludzie przedostawali się na wolność...

Przebieg podkopu pod murem berlińskim © benasek


Tu zaś przedstawiono przebieg podkopu którym przechodzili agenci STASI na Zachód

Przebieg podkopu STASI pod murem berlińskim © benasek


Wielu osobom niestety nie udało się i zostali podczas ucieczki zamordowani przez słuzby graniczne DDR

Portrety osób zamordowanych przez służby graniczne DDR przy próbie ucieczki z Berlina Wschodniego © benasek


W większości to byli młodzi ludzie, zresztą jakie to miało znaczenie?

Portrety zamordowanych osób przez służby graniczne DDR podczas ucieczki © benasek


Leje coraz bardziej i zaczynam żałować, że wybrałem sie właśnie dzisiaj. Nie dość że miejsce niezbyt wesołe, to jeszcze ten deszcz... Moknę ja, moknie rower, aparat...Czekałem przez chwilę z nadzieją, że krajobraz ożywi jakiś czerwony parasol, a tu jak na złość same ciemne a na koniec czarny!

W oczekiwaniu na czerwony parasol... © benasek


Trochę zły jestem, bo nie wyszło dziś tak jak chciałem, ale z drugiej strony czy można się złościć na pogodę? Raczej powinno się być przygotowanym na każde warunki. Wracam, chmur tyle, że nawet wieży telewizyjnej całej nie widać:

Kierunek Weinmeisterstrasse © benasek



Dziś po Berlinie Zachodnim zostały co najwyzej wspomnienia i galerie:
west berlin gallery © benasek


Po Wschodnim pieczątki w paszporcie:
Pamiątki po DDR © benasek


Kawał historii. Gdyby ktoś chciał się więcej dowiedzieć, jak to w 1989 roku wyglądało, moze obejrzeć:
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
44.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Reichstag

Sobota, 14 stycznia 2012 · dodano: 14.01.2012 | Komentarze 23

Na dzisiejszą wycieczkę po raz pierwszy w życiu ubrałem 3 (słownie trzy) pary ciepłych skarpet. Nie, żebym tam od razu miał jakieś problemy z krążeniem, ale za ciepło to tego 14 stycznia nie było... Po drodze do Berlina nic ciekawego sie nie działo, dopiero na Frohnau zsiadłem na chwile, by zrobić zdjęcie stacji w tej dzielnicy:

Berlin Frohnau stacja S1 © benasek


Nieco dalej znów się zatrzymałem. Domek... pewnie jakiejś niemieckiej babci Jagi...
Berlin Frohnau domek © benasek


Potem w takich okolicznościach berlińskiej przyrody pogoniłem do centrum:

Berlin Frohnau droga © benasek


Berlin Frohnau i tutejsze przyrodnicze klimaty © benasek


Ostatnio zaciekawiły mnie domki na drzewach, zadnemu nie przepuszczę i sfotografuje:
Berlin Frohnau domek na drzewie © benasek


... a że pojawił się następny, to znów schodzę z rowerku i wyciągam aparat:

Berlin Frohnau domek na drzewie © benasek


Tym sposobem dotarłem do dzielnicy Pankow
Berlin Pankow © benasek


S Bahn na górze, po lewo auta, po prawo piesi a środeczkiem... ROWERY!

Berlin Pankow © benasek


To już właściwie centrum, to tu jestem codziennie:

Berlin - okolice Weinmeisterstrasse © benasek


Tu na komunie cały czas sie zarabia © benasek


Kogo my tu mamy? Ten po prawo to nasz stary znajomy z poprzedniego wpisu! Dziś ma kolegę. Nie lubię się powtarzać, ale tym trazem zrobie wyjatek i znów zapytam: Kolega po lewo jest sztuczny czy prawdziwy? Obiecuje nagrodę, odbiór w Berlinie – kufel piwka Berliner Pilsener...

I znów pytanie, prawdziwi czy sztuczni? © benasek


Jednym z celów dzisiejszego wyjazdu jest Reichstag – budynek, w którym mieści się niemiecki parlament czyli Bundestag. Trochę się dziś na tym zimnie naczekałem, by się załapać na właściwe „światło”
Berlin - Reichstag © benasek

Mało kto wie, że Reichstag został wybudowany na działce, na której stał pałac hrabiego Anatazego Raczyńskiego z Poznania. Dopiero, gdy hrabia zmarł, udało się w 1881 roku wypertraktować z jego synem Karolem sprzedaż działki i zaczęto budowę tej znanej chyba na całym świecie budowli.
By się tam dostać, trzeba wcześniej zarezerwować sobie wizytę. Każdy może tu wejść, trzeba jednak przejść drobiazgową kontrolę przypominającą tą na lotnisku. Fasada budynku pozostała jak sprzed lat, wewnątrz wszystko zmodernizowano. Oto fotki zrobione wcześniej. Tak wygląda kaplica:

Reichstag kaplica © benasek


Reichstag - kaplica © benasek

a tak pozostałe kąty:
Reichstag - zabytkowe krzesła Bundestagu © benasek


Reichstag - ruchome chodniki © benasek


Reichstag - monitory © benasek


Każdy parlamentarzysta ma tu swoją szufladkę

Reichstag - nazwiska parlamentarzystów © benasek


a tych szufladek sie trochę nazbierało przez te lata...

Reichstag - korytarz z nazwiskami parlamentarzystów © benasek


A tak wygląda miejsce, gdzie sie ci parlamentarzyści niemieccy spotykają:
Reichstag - sala obrad © benasek


W pewnych miejscach zauważyłem jakieś stare mury na których było napisane po rosyjsku. Okazało się, że są to stare graffiti z roku 1945, kiedy został zdobyty Berlin przez polską i radziecką armię:
reichstag zabytkowe mury © benasek


Reichstag radzieckie graffiti na murze © benasek


Pewnie bym większej uwagi na jakieś rosyjskie bazgroły nie zwrócił uwagi, ale zauważyłem, że ktoś napisał „познанские связисты ”

Reichstag rosyjskie napisy na murze z 1945 r. © benasek



Zaciekawiło mnie, co to znaczy, dlaczego poznańskie, dlaczego связисты (po polsku telegrafisci, radiotelegrafiści) i dlaczego po rosyjsku?
Po przeszukaniu sieci wzdłuż i wszerz dowiedziałem się, że była pewna brygada (Samodzielna Brygada Moździeży w Drawnie) w której byli m.in. Radiotelegrafiści z Poznania, a których dowódcami byli radzieccy oficerowie. Ta brygada brała także udział w zdobywaniu Berlina w 1945. To tak w ogromnym skrócie, bo to blog rowerowy a nie historyczny. Więcej tutaj, jeśli się pomyliłem, proszę mnie poprawić.

Reichstag napis poznanskie sviazisty © benasek


Oglądam kopułę Reichstagu (jest ona tak skonstruowana, by znaczna część światła naturalnego oświetlała salę parlamentu)
Teraz parę słów jak się do Reichstagu dostać. Trzeba wejść tu, wypełnić formularz, gdzie należy m.in podać swój e-mail. Następnie na ten e-mail otrzymuje sie link, na którym dokańczamy rezerwację. Zwiedzanie jest bezpłatne. To tak w skrócie. W razie czego proszę pytać.

Reichstag kopuła © benasek


po czym kieruję sie na Potsdamer Platz

Berlin Potsdamer Platz © benasek


gdzie w trzech mongolskich jurtach można posłuchać, co mają dziś do powiedzenia debiutanci niemieckiej prozy.

Berlin - mongolska jurta w sony center © benasek


Berlin mongolska jurta © benasek


Czas wracać, choć Rupert s Kitchen Orchestra namawia bym tu jeszcze został... Słucham, patrzę i podziwiam:

Berlin Potsdamer Platz © benasek


Berlin Potsdamer Platz © benasek

Gdyby nie zimno i wiatr, byłoby dziś idealnie
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
40.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Sezon 2012 rozpoczęty

Niedziela, 8 stycznia 2012 · dodano: 08.01.2012 | Komentarze 19

Tymczasem gdzieś w Niemczech leżą filmy z naszymi niezwyciężonymi bohaterami, którzy na Bramie Brandenburskiej zawiesili kiedyś polską flagę: Vier Panzersoldaten und ein Hund czyli Czterech Pancerni i Pies. Film ten można kupić w różnych wersjach...

Czterej Pancerni i Pies po niemiecku © benasek


Zresztą polskich akcentów jest w Niemczech więcej, niż się wydaje, kiedyś o tym napiszę.
W Hohen Neuendorf znów graffiti, tym razem na jednym z domów ktoś namalował scenkę z bajki o czterech muzykantach z Bremy. Zna ktoś tą bajkę?

Scenka z bajki o czterech muzykantach z Bremy na jednym z domów w Hohen Neuendorf © benasek


Pojechałem do Berlina, mimo, że pogoda nie zachęcała do jakichkolwiek wypraw... No, ale czego sie można spodziewać w styczniu?
Tym autem jeździ prawdopodobnie Lord Viaderko. Nawet gdyby nim nie był, to tak w myślach nazwałem właściciela tego oto pojazdu:

Lord Viaderko zaparkował właśnie © benasek


Czy widział ktoś zające w Berlinie? Jest ich trochę, wystarczy sie tylko uważniej przyjrzeć:

zając na ulicy Berlina © benasek


Zając na ulicy Berlina © benasek


Roxy Bar zaprasza, akurat dzis był zamknięty... Na cztery spusty:

Cafe Roxy zaprasza © benasek


W centrum katedra jak zwykle majestatycznie pozuje do fotografii:

Katedra berlinska © benasek


a i takich riksz jeździ tu bez liku...

Czy to jeszcze rower? © benasek


Czy ten żołnierz to prawdziwy czy sztuczny? Ciekawe kto zgadnie...

Prawdziwy, czy sztuczny, też miałem dylemat © benasek


Amerykanin i Rosjanin przed Bramą Brandenburską © benasek


Niedaleko Bramy Brandenburskiej wybudowano w latach 2003 – 2005 pomnik. Składa sie z 2711 betonowych bloków, (tyle, ile stron liczy Talmud), upamiętnia miliony pomordowanych Żydów podczas II wojny światowej. Zastanawiałem sie, dlaczego na tych blokach nie ma graffiti, tak często wystepującego w Niemczech. Dowiedziałem się, że powierzchnia bloków ma specjalna powłoke, do której graffiti się nie przyjmuje.

Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydów © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydow © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydów © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydow © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydow © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydów © benasek


Berlin Pomnik ku czci pomordowanych Zydów © benasek


Wracałem z różnymi myślami... Gdzie są teraz te miliony pomordowanych Polaków, Żydów, Rosjan, Niemców? Komu te śmierci były potrzebne? Wprawdzie mam jakieś mgliste hipotezy na ten temat, ale prawdy podczas tego życia na Ziemi chyba nie dowiemy sie nigdy...

Ooo, słoń, czerwony! Z trąbą do dołu! Jeśli słoń ma przynosić szczęście, to właśnie taki z trąbą do dołu (bo takich jest zdecydowanie mniej) Jak jest naprawdę pies wie (albo kot)

Słoń z trąbą do dołu © benasek


Tego szczęścia życzę wszystkim w tym Nowym Roku 2012...
Kategoria Niemcy