Darmowe narzędzie do tłumaczeń stron internetowych
FreeWebsiteTranslation.com

Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi benasek z miasteczka Berlin. Mam przejechane 7896.00 kilometrów w tym 833.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 16.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

Archiwum bloga

Radio Kriola
Moje zagadki

Te browarki degustowałem

Beercaps from tasted beers

Wpisy archiwalne w kategorii

Niemcy

Dystans całkowity:3619.00 km (w terenie 224.00 km; 6.19%)
Czas w ruchu:b.d.
Średnia prędkość:b.d.
Maksymalna prędkość:44.00 km/h
Liczba aktywności:72
Średnio na aktywność:50.26 km
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
50.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Szlakiem Muru Berlińskiego cz III i Festiwal Świateł

Środa, 24 października 2012 · dodano: 24.10.2012 | Komentarze 17

Dwie części rowerowego szlaku wzdłuż dawnego muru berlińskiego (ja wraz z duetem Edith + iskiereczka) zrobiliśmy jeszcze w maju. Na trzecią jej część musieliśmy czekać aż pół roku. W ostatnim czasie skrzyknęliśmy się w dosłownie dwa dni i oto spotykam znów dobrych znajomych ze Szczecina. Mamy w planie dokończyć szlak i przy okazji zobaczyć, co w tym roku oferuje berliński Festiwal Swiateł.

Start w tym samym miejscu w jakim zaczynaliśmy w maju czyli miasteczko Hohen Neuendorf. Jednak zamiast w prawo, kierujemy się tym razem w lewo w kierunku centrum miasta.
.
Hohen Neuendorf © benasek

Spotykamy znów miejsca pamięci jakich już wiele wcześniej widzieliśmy...

Wzdluz muru berlinskiego © benasek


Wieżyczka obserwacyjna, jedna z czterech zachowanych do dzisiejszych czasów.
Wieża obserwacyjna © benasek


Jesteśmy w Berlinie, na spokojnej ulicy Am Sandkrug
Am Sandkrug © benasek


Dzięki Sylwkowi który wyczytał w przewodniku o starych, wysokich na ok 20 m, pamietających jeszcze czasy DDR lampach ulicznych próbujemy je teraz znaleźć. Stały tu kiedyś i oświetlały plac między obu częściami muru. Powinno je stąd widać. Poznajemy mieszkającego obok Niemca, który objaśnia nam, że od trzech lat juz ich nie ma. Za to zaprasza nas na drinka... Grzecznie dziękujemy, tłumacząc, że mamy jeszcze w planach dokończenie naszego szlaku i festiwal. Rozmawiamy chwilę i zmykamy, życząc mu wspaniałego wieczoru. On na do widzenia dodaje: „I love Polish people...” Gdy odjeżdżamy, widzimy jak następni rowerzyści szukają tych lamp z przewodnikiem w ręku. Biedny, znów będzie komuś tlumaczył dlaczego tych lamp nie ma, ale może towarzystwo do drinka znajdzie...
Jedziemy dalej.
Berlin - wzdłuż dawnego muruberlin © benasek

W pewnym momencie zauważam amazonkę na koniu.
Można zrobić fotkę? Pytam z daleka.
Można – zgadza się dziewczyna i przystaje. Więc ja szybko aparat na wierzch i pstrykam. O tym, że będzie na BS nie zdążyłem juz poinformować... bo pogalopowała w przeciwną stronę.

Wzdłuż muru © benasek

Po drodze opowiadam moim gościom, że ostatnio przemierzałem te okolice z rowerzystką, że zgubiliśmy drogę, sfotografowałem filmowców, ufo i w ogóle rozmów jest bez liku...

Iskiereczka i Edith © benasek

Dojeżdżamy do śródmieścia Berlina. Wjeżdżamy już o zmroku na znaną z pozostawionego dla potomnych dużego fragmentu muru - Bernauer Strasse, wielokrotnie przeze mnie opisywaną. Robię więc niewiele fotografii, między innymi tą: Stacja U Bahnu pomiędzy oboma częściami muru.
Berlin - czas Zimnej wojny © benasek

Potem przez centrum dojeżdżamy do miejsca gdzie skończyliśmy naszą poprzednią wyprawę czyli do Bramy Brandenburskiej. Szlak wzdłuż dawnego Muru Berlińskiego został zakończony. Gratulujemy sobie nie schodząc z rowerów i po chwili zapominamy, że ten etap mamy za sobą. Jesteśmy zafascynowani Festiwalem Świateł, który trwa w Berlinie od tygodnia. Kolory na bramie zmieniają się a ja z Edith próbujemy to uwiecznić na fotografiach:
Berlin - Festiwal Świateł 2012 © benasek


W pobliżu Bramy Brandenburskiej na moment gubimy się. Ludzi tyle, jakby się całe Niemcy zjechały do stolicy. Nie ma sie co dziwić. Jest bardzo ciepło. Druga połowa października a ja sobie wesoło w krótkim rękawku pedałuję. Telefon od iskiereczki i znów jesteśmy w trójkę.
Brandenburger Tor:

Berlin Brama Brandenburska Kwadryga © benasek


Mam ze sobą statyw, rozkładam, a jakże... Probuję przymocować aparat... §$%@KJM! Brakuje jednej srubki która ma wszystko stabilizować. Byla, teraz jej szukaj czlowieku w torbie albo i gdzieś w świecie. Nie mogę dokładnie umocować sprzętu, wiec pozostaje mi robić fotki “z ręki”. No tak, cud by się stał, jakby wszystko grało. Nie trzeba pisac jak sie wkurzam... Przez moment miałem zamiar wyrzucić bezużyteczny teraz statyw do kanału.

Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Festiwal Świateł Berlin 2012berlin © benasek


Berlin 2012 Festiwal Swiateł © benasek


Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Tu w tych oknach widać poruszające się osoby. Jedni tańczą, inni chodzą, jedzą, grają... Wokół też muzyka. Tym razem jest ciekawiej niż na podobnej imprezie rok temu.

Festiwal wiate Berlin 2012 © benasek


Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Ruszamy w kierunku Potsdamer Platz. Budowli oświetlonych w najrozmaitszy sposób jest dziś w Berlinie wiele. Nie odwiedzamy wszystkich, za rok też będzie trzeba coś nowego pokazać.

Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Okolice Potsdamer Platz

Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Berlin 2012 Festiwal Świateł © benasek


Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


Festiwal 2012 © benasek


Kręcąc wśród aut...
Festiwal Świateł Berlin 2012 © benasek


...jedziemy Unter den Linden czyli Ulicą Pod Lipami, oglądamy kolorowy Uniwersytet Humboldta

Festiwal Swiatel Berlin 2012 © benasek


Festiwal Świateł - Berlin 2012 © benasek


Oto kolejne odsłony katedry:
Berlin - Festiwal Świateł - Katedra © benasek


Berlin Festwial Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 Katedra © benasek


Berlin Festiwal Świateł 2012 © benasek


Tematem wiodącym w tym roku było „Austria – przybyć i to przeżyć”.
Berlin Festiwal Swiateł 2012 Katedra © benasek


To te reflektory dawały taki efekt:

Berlin Instalacja Festiwalu Świateł © benasek


Gdzieś nad tym wszytkim górowała równie kolorowa dziś wieża telewizyjna

Berlin - wieża telewizyjna © benasek


Dziś światła były wszędzie:

Na budynkach:

Belin Hotel de Rome © benasek


Berlin Dworzec Hakescher Markt © benasek


Na rowerach:

Berlin trójkołowiec podczas festiwalu świateł © benasek


Nawet na plecach były ekrany...

Berlin - Festiwal Świateł 2012 © benasek


Jest już późno, wracamy do domu, gdzie czeka na nas trzecia w tym dniu atrakcja Oktoberfest 2012...

Oranienburg Stralsunder Straße nocą © benasek


Szlakiem Muru Berlinskiego cz. I
Szlakiem Muru Berlinskiego cz. II
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
82.00 km 1.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Tempelhof, latawce, wiatr...

Sobota, 22 września 2012 · dodano: 23.09.2012 | Komentarze 20

Organizatorzy festiwalu latawców w Berlinie zamówili dziś sobie idealną pogodę. Wiatr był taki, że potrafił słuchawki mp3 wyciągnąć mi z uszu... No prawie.
Zanim dojechałem na Tempelhof, zdążyłem zauważyć, że babie lato jest także w Berlinie.
Sklep Babie Lato w Berlinie © benasek

Może kiedyś tu wstąpię i zapytam, która godzina...
Teraz nie mam czasu, bo jadę na lotnisko Tempelhof, miejsce, które w Berlinie odegrało kiedyś w okresie Zimnej Wojny ogromną rolę podczas blokady Berlina stanowiąc integralną część mostu powietrznego.
Berlin droga na Tempelhoh © benasek

Dziś, na tym od kilkunastu lat nieczynnym lotnisku jestem pierwszy raz.
Berlin Tempelhof © benasek

Samolotów za dużo tu już nie ma, zauważyłem tylko jednego:
Berlin Tempelhof - samolot © benasek

Zgromadziło się mnóstwo ludzi, sympatyków puszczania latawców...
Berlin Tempelhof - Festiwal Latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal Latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Festiwal latawców © benasek

Berlin - Festiwal latawców © benasek

Berlin - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Jeszcze chwila
Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

... i w powietrzu
Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Wygląda mi to na flagę Litwy... Pozdrawiam Renarda – MNP.
Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Berlin Tempelhof - Festiwal latawców © benasek

Kilka lat temu byłem w Danii na podobnej imprezie Sam nie wiem która była lepsza... Tamta była nad morzem Północnym. Mój avatar pochodzi właśnie z tamtego festiwalu...
Szkoda tylko, że mój rower nie ma skrzydeł tak jak ten
Berlin Tempelhof - skrzydlaty rower © benasek

Chociaż raz zamiast kręcenia po szosie, po prostu przeleciałbym się do domu...
40 km drogi powrotnej zrobiłem więc tradycyjnie – po szosie.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
121.00 km 2.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Neuruppin - Zechlin - Rheinsberg

Niedziela, 2 września 2012 · dodano: 09.09.2012 | Komentarze 15

Do Neuruppina pojechałem przez Eden, niezwykłą, ekologiczną dzielnicę, Oranienburga. Byłem tu już kilka razy, więc tym razem nie zatrzymuję się. Dopiero w drodze na Kremen robię kilka fotek.
Dom z graffiti © benasek

W Germendorf obserwuję „całujące” się papugi:
Papugi © benasek

„Przepraszam, ja z koniem czekam przed bramą, otwórzcie”.
Dziewczyna z koniem © benasek

Domek dla dzieci © benasek

Moja trasa w części pokrywa się ze szlakiem o nazwie „Todesmarsch” czyli „Marsz Śmierci”. W kwietniu 1945 roku na skutek nadciągających wojsk polskich i radzieckich, naziści skierowali więźniów z pobliskiego obozu koncentracyjnego w Sachsenhausen na zachód. Podczas tego marszu zginęło ich ok. 6000. Niemcy dbają o takie miejsca pamięci, jest ich tu pełno.
Tablica upamiętniająca "Marsz Śmierci" w kwietniu 1945. © benasek

W Neuruppinie robię sobie krótką przerwę. Zaglądam do parku, w którym mogłem posłuchać muzyki.
Neuruppin - muzyka w parku © benasek

Graffiti © benasek

Za miastem spotkałem takie oto budowle.
Neuruppin - zielone hangary © benasek

Neuruppin - zielony hangar © benasek

Neuruppin - hangar © benasek

Tych poradzieckich hangarów jest tu mnóstwo. Część z nich jest w jakiś sposób zagospodarowana, część jednak nadal stoi pusta. Tak wygląda jeden z nich od wewnątrz.
Pusty hangar od wewnątrz © benasek

Co ciekawsze, są tu także Rosjanie. W Niemczech mieszka ich dużo. Są miasta, jak np. Oranienburg, gdzie jest nawet rosyjski market, o małych sklepach już nie wspominam. Można tam dostać także produkty z Polski.
Rosyjska flaga przy jednym z hangarów © benasek

Ta mała biała plamka na niebie to szybowiec.
Neuruppin - hangar © benasek

Startują one w ten sposób,
Neuruppin - startujący szybowiec © benasek

że są przywiązywane do specjalnej wyciagarki, za pomocą której po chwili znajdują się w powietrzu:
Szybowiec © benasek

Na lotnisku obsewuję także innego ptaka, to pustułka. Łatwo ją rozpoznać, jest to bowiem jedyny drapieżnik, który polując, zawisa w powietrzu i charakterystycznie trzepocze skrzydłami.
Polująca pustułka © benasek

Z Neuruppina kieruje się na Zechlin. To wioska, jednym z obiektów jaki mnie zainteresował, była ta budka obserwacyjna dawnego poligonu. Jest położona w szczerym polu, widoczna jednak z drogi, którą ostatnio poruszam się do pracy.
Dawna budka obserwacyjna © benasek

Nie byłbym sobą, gdybym do niej nie zajrzał.
Dawna budka obserwacyjna © benasek

Oprócz jaszczurek i pająków, budowla ta była schronieniem dla jeszcze innych stworzeń. Gdy zajrzałem do środka, zauważyłem trzy małe kociaki. Ich matki nie było. Była na polowaniu, albo obserwowała mnie z pewnej odległości.
Trzy kocięta © benasek

Jako, że wpis jest sprzed tygodnia, dalszy ciąg tej historii jest taki, że zacząłem przynosić jedzenie w formie zarówno z puszki jak i suchej karmy i wody. Miałem zamiar zdobyć zaufanie tej kociej rodziny i potem znaleźć im jakichś właścicieli, względnie lokum. Niestety, po kilku dniach kociaki zniknęły z tego miejsca. Nie wiem, co sie stało... Ktoś je znalazł, albo kocia mama przeniosła swoje dzieci w inne miejsce.
W Rheinsbergu spodobały mi się rowerowe szyldy:
Rheinsberg - rowerowy szyld © benasek

Rheinsberg - rowerowy szyld © benasek

Rheinsberger Strasse 28 © benasek

W Kopernitz „uważałem”, by nie przekroczyć dozwolonej szybkości. To w tym miejscu bardzo często stoi radar. Mimo oznaczenia, zawsze znajdzie się ktoś, kto przekroczy autem dozwolone 50km/h. Przysyłają na pewno mandat gdy prędkość jest 59 km/h. (Sprawdzona informacja)
Kopernitz © benasek

Kto zagra z tych nut?
Szpaki na drutach © benasek

W drodze powrotnej spotkała mnie jeszcze pewna przygoda, na szczęście kask i rękawice się przydały... Może kiedys o niej napiszę.
Gdzieś po drodze do domu © benasek
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
84.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Wymarłe miasto

Sobota, 18 sierpnia 2012 · dodano: 25.08.2012 | Komentarze 19

Takich miejsc w Brandenburgii jak Neuharderberg jest kilka, trudno jednak o nie w przewodnikach i opisach atrakcji turystycznych. Tak naprawdę, to nie ma się chyba specjalnie czym chwalić. Samo miejsce jest jednak niezwykłe, dlatego postanowiliśmy z Żabką zobaczyć te wymarłe i opuszczone przez mieszkańców „miasteczko”. Dojeżdżamy do dworca Berlin Lichtenberg, gdzie na stacji stoi taki kolejowy rarytas. Mariusz – mój kolega, znawca takich ciekawostek z pewnością więcej by na ten temat napisał.
Berlin Lichtenberg - zabytkowy pociąg © benasek

Stąd pomykamy na wschód od Berlina. Po drodze oczywiście czas na fotki:
Berlin- graffiti © benasek

Na wsiach także malują gdzie się da i co się da. Tu akurat fragment oddalonej o kilkadziesiąt metrów rzeczywistości przelany na ściany jakiegoś pomieszczenia gospodarczego:
Graffiti w jednej z wiosek © benasek

Po drodze pozdrawiamy innych jednośladów:
Motocykle na drodze © benasek

Po ok 40 km jazdy zjawiamy się w lesie, niedaleko miasta Neuhardenberg. Znajduje sie tu cały kompleks opuszczonych domów, bloków i innych pomieszczeń. Nazwa miasto jest tu z pewnością na wyrost, bardziej by pasowało pojęcie osiedle. Kiedyś jednak, za czasów pobytu wojsk radzieckich było tu wszystko, co w mieście jest potrzebne.
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Przyznaję, że czułem się dziwnie będąc sam wśród takich opuszczonych budynków. Żabka została kilkaset metrów dalej z rowerami a ja sam przez las powędrówałem by zobaczyć jak to wszystko teraz wygląda.
Neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

Mimo, że osiedle jest w lesie, nie słychać ani jednego ptasiego głosu. Przypominają mi się sceny z filmów, gdzie czasem bohaterowie odwiedzają takie dziwne wymarłe miejsca po przejściu jakiejś zarazy... Sam pośród tego blokowiska. Tak wyglądaja miejsca, nie zamieszkałe od ok. 30 lat
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - opuszczone osiedle © benasek

Przez moment zastanawiam się jak tu musi byc w nocy. Dla osób lubiących „klimaty” trudno o lepszy adres by się tu o zmierzchu lub przy blasku księżyca przejść...
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Wewnątrz widać jeszcze ślady twórczej działalności mieszkańców:
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Na jednej ze ścian zauważam także i polskie akcenty...
Neuhardenberg - wymarłe osiedle © benasek

Prawdopodobnie juz nigdy się nie dowiem, kto namalował te sztandary. Ciekawe, jak długo będą tu jeszcze istnieć.
Neuhardenberg - sztandar © benasek

W tym opuszczonym przez ludzi osiedlu nie zabawiam zbyt długo. Obejrzałem, zrobiłem kilka fotek i wróciłem gdzie czekała na mnie Żabka. Przez las pojechaliśmy do drogi, gdzie widzieliśmy jeszcze parę innych ciekawych rzeczy, jednak o tym może kiedys napiszę.
Droga do domu © benasek

Tym razem wracaliśmy tą samą drogą, którą przyjechaliśmy. Wieczorem byliśmy juz w domu. Opuszczone osiedle czeka nie wiadomo na co...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
51.00 km 3.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z Djablicą i Flashem...

Sobota, 11 sierpnia 2012 · dodano: 12.08.2012 | Komentarze 16

Tak się złożyło, że w Berlinie pojawiła się Djablica. Kilka dni potem z Gdańska rowerem przyjechał Flash. Okazja więc niebywała by sie spotkać. Umówiliśmy się o 13.00 w okolicy Bramy Brandenburskiej z zamiarem krótkiej i spokojnej przejażdżki po Berlinie. Na miejscu zjawiam się pierwszy. Czekając na nich obserwowałem otaczającą mnie rzeczywistość.

Homo photographicus, nieco dalej homo zievacus:
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Dlaczego jedna nie podnosi nóżek?
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Ale oto i zjawiają się Djablica z Flashem. Robimy sobie pamiątkowe zdjęcie:
Berlin - Przed Bramą Brandenburską © benasek

Flash postanowił niedawno dokonać niebywałego dzieła – zrobić na rowerze DZIESIĘĆ TYSIĘCY KM W 30 DNI! Lubię rower, nawet bardzo, ale tego wyczynu najnormalniej w świecie nie potrafię sobie wyobrazić. To średnio ponad 330 km dziennie. Dziś 330 km jutro 330, pojutrze 330... I tak przez cały miesiąc. Co tam wiatr w pyszczek, deszcz czy letni skwar. O burzach i piorunach nie będę pisał. Szacun wielki. Przy tych liczbach moje co niektóre setki wyglądają jak kurczaczki przy kogutach...
Flash - 10 000 km na rowerze w czasie 30 dni © benasek

Flash leży na ziemi, czy Ziemia na nim? Wszystko jest względne...
Flash w Berlinie © benasek

Jedziemy trasą, którą dość dobrze znam. Tak więc spod bramy kierujemy się w kierunku Pomnika Pomordowanych Żydów:
Berlin z Djablicą i Fleshem © benasek

Potem przez Potsdamer Platz gdzie co niektórzy wsunęli lody dostaliśmy się w okolice dawnego przejścia granicznego na Friedrichstrasse.
Berlin - trabanty © benasek

Berlin - trabanty © benasek

Można by ogłosić konkurs na najdowcipniejszy podpis do tej fotki. Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, czy nadają sie do opublikowania...
Berlin Kreuzberg © benasek

Na Kreuzbergu robimy sobie krótką przerwę. Mają tu świetne kanapy na świeżym powietrzu.
Odpoczynek na Kreuzbergu © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

Gęsi na Kreuzbergu © benasek

Berlin Kreuzberg © benasek

YAAM – stały punkt programu.
Berlin - YAAM © benasek

Właśnie trwa mecz koszykówki
Berlin - Koszykówka w klubie YAAM © benasek

Berlin - YAAM © benasek

Berlin - Klub YAAM © benasek

Wzdłuż East Side Gallery:
Berlin - East Side Gallery © benasek

Berlin - East Side Gallery © benasek

Obejrzeliśmy żonglerkę na ulicy a wraz z nami dziesiątki kierowców w stojących na czerwonym świetle samochodach.
Berlin - żonglowanie na ulicy © benasek

Alexanderplatz. Temu gościowi nie są potrzebne wygodne posłania.
Alexanderplatz - fakir © benasek

Alexanderplatz - rozbite szkła © benasek

Alexanderplatz - fakir © benasek

Zahaczyliśmy również podwórka Hackescher Marktu.
W Berlinie istnieje blok samobójców. Znajoma sie z niego niedawno wyprowadziła, bo miała już dosyć ciągłych wypadków. Czyżby te graffiti przedstawiało ten budynek?
Graffiti © benasek

Berlin © benasek

Ostatnim miejscem które razem odwiedziliśmy było wzgórze w parku Humboldthain
Berlin Humboldthain © benasek

Kusi tamto wzgórze, oj kusi...
Widok ze wzgórza w parku Humboldthain © benasek

W tych okolicach się rozstaliśmy. Djablica z Flashem pojechała w lewo, a ja w prawo. Zrobiłem znacznie więcej fotek, ale miejsca już wcześniej prezentowałem więc nie będę się powtarzał.
Zdążyłem jeszcze zostać świadkiem jednego wielkiego buuum! Na szczęście nikomu nic się nie stało.
Berlin - stłuczka © benasek

Przez Gesundbrunnen, Frohnau i Hohen Neuendorf pognałem do domu. Djablico i Flashu, dzięki za miło spędzony czas.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
41.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Festiwal Piwa w Berlinie

Sobota, 4 sierpnia 2012 · dodano: 05.08.2012 | Komentarze 17

Właśnie odwiedził mnie Adam z rodziną. Na spotkanie umówiliśmy się już rok temu, bowiem w ten weekend w Berlinie odbywa się 16 Międzynarodowy Festiwal Piwny
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Adam jeśli chodzi o piwny temat jest ekspertem w tej dziedzinie i doprawdy trzeba sie nieźle postarać, by go jakimś browarem zaskoczyć. Nie tylko wie, jak smakują piwka z danego kraju, ale jest w stanie także powiedzieć gdzie są rozlewane, jaka butelka, etykieta, kapsel... Ech, dobry jest. Oczywiście, wszystkich piw świata nie degustował, bo to jest niemożliwe, ale jego dorobek w tej dziedzinie i tak jest jest imponujący.
Berlin, Karl Marks Alle. Tu na ponad 2 kilometrowej długości ustawiono namioty reprezentujące 300 browarów z 86 krajów. Można stwierdzić, że nawet najwybredniejszy piwosz znalazłby tu coś dla siebie, bowiem wybór w smakach, kolorach i ilościach jest ogromny. Mój kolega wybrał się na festiwal autem, a jak jak zwykle w takich sytuacjach – rowerem.
Berlin - Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin - Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Oczywiście można było spróbować, by nie kupować „kota w worku”
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Ktoś chce mieć szklaneczkę z własnym imieniem, grawerowanie na miejscu:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Dju Dju - piwa afrykańskie też były:
Berlin Międzynarodowy Festwial Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

-- Tak, afrykańskie, rozlewane w Belgii. W takich butelkach oryginalnych piw w Ghanie nie ma, dodaje znawca tematu – Adam.
Faktycznie, na kontretykiecie jest napisane małym druczkiem, że piwo jest afrykańskie, ale rozlewane w Belgii i Holandii.
Za to ta pani proponowała oryginalne piwo z Laosu.
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festwial Piwny © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Kto to jest? Zapomniałem zapytać... Gość wyglądający na króla sam się pod obiektyw nadstawił:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Adam, popijający Kreuzbergera pozdrawia wszystkich tu zaglądających...
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Zewsząd muzyka na żywo:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Naszych browarów nie mogło w Berlinie zabraknąć. Tak się reprezentował Czarnków:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

W Berlinie też się można Noteckiego napić:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Piwo Lech:
Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Tyskie:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Żywiec:
Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Międzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Berlin Miedzynarodowy Festiwal Piwa © benasek

Piwa z różnych stron świata © benasek

Mnóstwo browarów, ludzi, muzyki... Zabawa zaczyna się na całego... No tak, w końcu to święto piwa! Do moich kapslowych kolekcji doszły:
Saigon – Wietnam
Tooheys New – Kanada
Black Beer – Nowa Zelandia
Martin's – Belgia
בירה מכבי – Izrael
Star – Nigeria
Gulder – Nigeria
Rockbier – Niemcy
AAA – Austria
Stiegl – Austria
Meta – Etiopia
Eichhof – Szwajcaria
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
50.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Polski Berlin 2

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 14

Pewna osoba na pewnym blogu kolekcjonuje fotki z numerami domów, konkretnie z numerem 67. Tak więc dziś, jadąc do Berlina wykręcałem głowę na wszystkie strony by znaleźć tą liczbę a jak będzie ciekawa to ją sfotografować. Niestety, większość jakie spotkałem, były to zupełnie zwyczajne numerki 67, na które wręcz szkoda było się zatrzymywać. Z tych, które mnie zainteresowały spotkałem tylko dwa. Generalnie jednak można zapytać, czegoż to ludzie nie kolekcjonują...
Numer domu 67 © benasek

Za to podziwiam Niemców, że niektóre mało interesujące miejsca potrafią ładnie zamalować.
Graffiti na jednej ze ścian © benasek

Chciałem dziś znów odwiedzić w Berlinie kilka miejsc kojarzących się z Polską.
Najpierw zajrzałem do „Walecznych Serc” przy Reinickendorfer Straße 66.
Waleczne Serca w Berlinie © benasek

Jest to między innymi także fan klub miejcowej drużyny piłkarskiej. Można usiąść, piwko wypić i po polsku pogadać. Skoro jest numer 66 to obok będzie 67... Co za odkrycie i dedukcja!
Mamy więc następne numerki
Numer domu 67 © benasek

I Cafe Orchidea:
Cafe Orchidea © benasek

Czyż nie jest ładniej z takim graffiti?
Berlin Sztuka na murach © benasek

Na polskie pierogi przy Turiner Strasse nikt się dzisiaj nie załapie. Remont do 1 sierpnia.
Berlin - pierogarnia © benasek

Po drodze do centrum spotykam grupkę bikerów. Skąd znam tego pana odwróconego tyłem? Z tego wpisu
Berlin - rowerzyści © benasek

Widzę, że Matthias Rau znów opowiada o swoim Berlinie.
Miałem dziś ochotę zajrzeć do Klubu Polskich Nieudaczników
Berlin Klub Polskich Nieudaczników © benasek

Niestety, także i ten lokal był dziś zamknięty. Wrócę tu po 31 sierpnia kiedy skończy się remont . To nie jest zwykły klub. Większość goni za sukcesem, a tu „Klub przyjął programowo w urządzeniu i nazwie kierunek zwrócony przeciw kulturze sukcesu”. (Wikipedia)
Berlin Klub Polskich Nieudaczników © benasek

Klub działa od jedenastu lat.
Jeśli komuś się wydaje, że zainteresowały mnie te dziewczyny z gwiazdkami na głowie, to jest w błędzie.
Berlin budynek dawnej polskiej ambasady © benasek

Budynkiem stanowiącym tło jest dawna polska ambasada w byłym Berlinie Wschodnim przy Unter den Linden. Do niedawna straszył pustką. Nasz kraj nie miał pomysłu, jak go zagospodarować. Świat pewnie dałby kupę kasy za to, by się tu urządzić. (Tak było przynajmniej przez ostatnie lata)
Ten facet nic nie robi a pieniądze zarabia. Przedstawiam więc, jak taka praca wygląda:
Berlin facet udający pijaka © benasek

Zapewniam, że miał w 80% zapełnioną doniczkę (pieniędzmi oczywiście)
Berlin leżący facet © benasek

Co robią ci ludzie w okolicy Reichstagu? W momencie gdy do nich podjechałem, człowiek na rowerze opowiadał tym na Seegway' ach o Lechu Wałęsie jak przeskoczył mur w Gdańsku.
Berlin - turyści © benasek

Autentyczny fragment muru ze wspomnianej stoczni stoi właśnie przed budynkiem niemieckiego parlamentu.
Berlin fragment muru ze Stoczni Gdańskiej © benasek

Berlin tablica na Reichstagu © benasek

Kiedy sprawdzę, co przedstawia ten pomnik
Berlin pomnik © benasek

Przy Lepiziger Strasse spotykam na ścianie pewnego budynku takie dzieła z innej epoki:
Berlin - sztuka socrealizmu © benasek

Berlin - sztuka socrealizmu © benasek

Obok mnie fotografowało te dzieła wielu turystów. Oglądając mnóstwo straganów z pamiatkami po byłym systemie dochodzę do wniosku, że Niemcy nawet na socjaliźmie robią kasę. Kto w Polsce robi pieniądze na tym, że był socjalizm?
Niedaleko dawnego przejścia na Friedrichstrasse są także informacje, że jednym z krajów w którym zaczęły się przemiany w Europie, była Polska. Są też fotki. Na równoległej do niej Lindenstrasse 35 znajduje się Galeria Zak-Branicka.
Berlin - przed Galerią Zak-Branicka © benasek

Dopiero przed wejściem usiadamiam sobie, że wchodząc tam zbałamucę zbyt wiele czasu, a dziś go już nie mam. Przyjeżdża bowiem Tarsjusz... Jak na razie jego związek z BS był tylko taki, że zamieszczał długie i dziwne komentarze...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
36.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Potsdam dzień drugi

Niedziela, 15 lipca 2012 · dodano: 16.07.2012 | Komentarze 17

Ten dzień mieliśmy zaplanowany od dawna, bowiem spodziewaliśmy się wizyty przyjaciół. Z ważnych przyczyn, od nich zupełnie niezależnych, nie mogli nas odwiedzić. Postanowiliśmy więc z Żabką, że pojedziemy do Poczdamu i postaramy sie zobaczyć tyle, ile sie tylko da. Tak więc tym razem wstaliśmy już o siódmej (zgroza, jest niedziela!), zjedliśmy śniadanie, przykazaliśmy kotom, by nie rozniosły chaty gdy nas nie będzie i wio na stację, skąd kolejką S-Bahnu znów odwiedziliśmy stolicę Brandenburgii.
Przedział S-Bahnu © benasek

W Poczdamie jesteśmy ok 9.30. Nie trzeba pisać, że to miasto najlepiej zwiedzać na rowerze, bo po ostatniej tu wizycie wydaje mi się to oczywiste. Gdy ktoś nie ma roweru ze sobą, może go wypożyczyć na dworcu.
Poczdam - wypożyczalnia rowerów na dworcu © benasek

Do wyboru małe, duże, konwencjonalne i elektryczne. Ceny od 8 euro za dzień. Więcej na ten temat tu
Poczdam najlepiej jest zwiedzać z mapą, które można dostać np. w biurach turystycznych. Ja swoją zdobyłem na targach rowerowych. Gdyby ktoś potrzebował, wysyłam skan. Wystarczy napisać.
Poczdam to największe miasto bundeslandu Brandenburgia. Leży w bezpośrednim sąsiedztwie Berlina, na południowy zachód od niego i mieszka tu ponad 150 000 mieszkańców. Z Berlinem łączy go linia S-Bahnu nr 7. Miasto było świadkiem wielu ważnych wydarzeń historycznych. Do jego rozkwitu przyczynił się Fryderyk II Wielki. Klimat historii czuję się na każdym kroku. Więcej informacji każdy może znaleźć w sieci więc nie nudzę.
Oto kościół Świętego Mikołaja
Potsdam - kościół Św. Mikołaja © benasek

Muzeum filmowe
Potsdam - muzeum fimowe © benasek

Pięknych budowli jest tu tak dużo, że zwiedzając trzeba iść na pewien kompromis. Nie da się wszystkiego dokładnie zobaczyć, ba nawet po części jest to trudne. Prawie każda ulica ma tu coś ciekawego do zaoferowania. „Robienie kilometrów” w tym mieście nie jest więc wskazane.
Potsdam portal garnizonowy © benasek

Potsdam - Breite Strasse © benasek

Obelisk na tle socjalistycznej zabudowy. Jak widać, Erich Honecker naczelny „wódz” DDR takiego gustu architektonicznego, jak Fryderyk II Wielki niestety nie posiadał.
Obelisk na tle pustych mieszkań © benasek

Takich koszmarków jak te bloki jest tu tak niewiele, że wbrew pozorom, nie psują ogólnego klimatu miasta. Całe szczęście, że najlepszy pod słońcem ustrój nie trwał wieki (bo nie mógł).
Potsdam - kamienica © benasek

Stadthaus – siedziba rady miejskiej
Potsdam - Stadthaus - siedziba rady miejskiej © benasek

Potsdam © benasek

Potsdam © benasek

Potsdam © benasek

Potsdam Friedrich - Ebert Strasse © benasek

Wyjeżdżamy ze ścisłego centrum by wjechać w inną ciekawą część miasta, tzw Holländische Viertel czyli dzielnicę holenderską. Założył ją Fryderyk Wilhelm I dla rzemieślników holenderskich.
Potsdam dzielnica holenderska © benasek

Potsdam - okno w dzielnicy holenderskiej © benasek

Potsdam - podwórze w dzielnic holenderskiej © benasek

Może ktoś tu potrzebował pomocy? Ktoś nas witał? Żegnał? A jak było naprawdę?
Wymachująca ręka w dzielnicy holenderskiej. © benasek

Potsdam - rower na murze w dzielnicy holenderskiej © benasek

Potsdam - rowerowe graffiti © benasek

Potsdam - Hollandische Viertel © benasek

Wyjeżdżamy z dzielnicy holenderskiej przez tzw. Nową Bramę
Potsdam - Nowa Brama © benasek

By za chwilę znaleźć się w kolonii rosyjskiej
Potsdam - Russische Kolonie © benasek

w której jest wiele takich pięknych domów.
Potsdam - Kolonia Rosyjska Aleksandrovka © benasek

Skąd sie one tutaj wzięły, opisałem we wcześniejszych wpisach.
Przejeżdżamy obok rosyjskiej cerkwi. W międzyczasie chronimy się przed deszczem pod drzewem. Oby teraz piorun w nie nie strzelił...
Potsdam - rosyjska cerkiew © benasek

Kolejnym punktem, który nas zainteresował są ruiny na pobliskim wzgórzu, tzw Ruinenberg. Znajdują się one na terenie parku Sanssouci. Zaczęło sie wszystko od tego, że na początku był tu zbiornik wody zasilający poszczególne fontanny w parku. Królowi sam zbiornik wydawał się nudny i mało interesujący, kazał więc do nich dobudować kilka budowli nadając im antyczny charakter.
Potsdam - Ruinenberg © benasek

Przyznaję, że poczułem się jak w Grecji czy Turcji.
Potsdam - Ruinenberg © benasek

Wejście na tą wieżę kosztuje 2 euro. Tak wygląda wieża telewizyjna oddalona o 30km.
Potsdam widok z wieży Ruinenberg © benasek

Przy pałacu Sanssouci wita nas sam Fryderyk II Wielki grą na flecie. Ten mecenas sztuki bardzo lubił na nim grać.
Muzyk w stroju z XVIII wieku © benasek

Oto budynki oranżerii
Park Sanssouci - oranżeria © benasek

Park Sanssouci - oranżeria © benasek

Na fasadzie budynku zauważyłem posąg kobiety która trzyma coś, co przypomina przednią zębatkę od roweru.
Muza z zębatką © benasek

Muza z zębatką © benasek

W czasach, kiedy budowano ten budynek, takich części chyba jeszcze nie znano. Ot, kolejna historyczna zagadka, może ktoś ją rozwiąże...
Czas goni, jedziemy dalej. Oto Drachenhaus czyli Smoczy Dom.
Smoczy Dom © benasek

Te panie, na oko ok. 70 też na rowerkach przyjechały. Spryciarki, wybrały modele elektryczne.
Panie z elektrycznymi rowerami © benasek

Belweder na wzgórzu Klausberg
Belweder na wzgórzu Klausberg © benasek

Świątynia Pokoju
Świątynia Przyjaźni © benasek

Zamek Lindsted leży na obrzeżu miasta, jednak chcemy choć rzucić na niego okiem.
Potsdam - schloss Lindstedt © benasek

Kluczymy trochę po okolicy, szukamy bowiem czegoś, co przedstawia te graffiti
Potsdam - graffiti © benasek

Stąd już bardzo blisko do tego ciekawego kamiennego mostu przypominającego akwedukt
Potsdam kamienny mostmost © benasek

Wjeżdżamy znów do parku Sanssouci. Sama nazwa z jezyka francuskiego znaczy „bez trosk”.
Oto Pałac Nowy
Potsdam Pałac Nowy © benasek

Potsdam - Pałac Nowy © benasek

Na chwile wyjeżdżamy z parku by sfotografować Kaiserbanhof czyli dworzec cesarski
Potsdam - Dworzec Cesarski © benasek

Potem do niego wracamy i oglądamy zamek Charlottenhof
Potsdam - Zamek Charlottenhof © benasek

Wchodzimy na dziedziniec łaźni rzymskich
Łaźnie rzymskie - Römische Bäder © benasek

Łażnie rzymskie w parku Sanssouci © benasek

Miniaturowe drzewko w parku Sansouci © benasek

Dom Chiński
Park Sanssouci - Dom Chiński © benasek

Złote detale przy chińskim domu w parku Sanssouci © benasek

Park Sanssouci - dom © benasek

Kościół Pokoju
Kościół Pokoju © benasek

Kościół Pokoju w parku Sanssouci © benasek

Okolica kościoła Pokoju © benasek

W parku można oczywiście podglądać naturę. Bez problemu sfotografowałem czaplę
Czapla siwa w parku Sanssouci © benasek

Obserwowałem, jak łyska karmi swoje pisklę
Łyska karmiąca pisklaka w parku Sanssouci © benasek

Jak i krążącego nad parkiem myszołowa
Myszołów nad parkiem Sanssouci © benasek

Wracając, postanowiliśmy jeszcze odwiedzić dawny meczet w którym obecnie są wodociągi. Dziewięć lat temu jadąc na rowerze do Paryża sfotografowałem go. Wtedy tak wyglądał:
Potsdam - meczet w 2003 roku © benasek

Teraz wyglada podobnie, tylko drzewa urosły i fotka ma lepszą jakość.
Potsdam - meczet w 2012 roku © benasek

Znowu jedziemy przez deptak
Potsdam - deptak © benasek

Robimy sobie przerwę na kebaba, w konsumpcji którego bardzo mi pomogły wróble. Przyleciały chyba z całego miasta.
Wróble pomagające mi w konsumpcji kebaba © benasek

Ostatnie spojrzenie ratusz, na kopule którego stoi Atlas trzymający kulę ziemską i kątem oka patrzący na samolot, który dopiero co wystartował.
Atlas na kopule ratusza © benasek

i ruszamy na dworzec przed którym stoją setki rowerów. Kiedy u nas tak będzie?
Przed dworcem w Potsdamie © benasek

Bilet na rower w dwie strony 2 x 2,10 euro
Kebab 2,20 euro
Berliner Kindl 0,5 1,50 euro
Bilet na wieżę 2,00 euro
Cała wycieczka zamknęła się w 9,90 euro
Bilety na S-Bahn mnie nie kosztowały nic, bo w niedzielę Żabka mogła mnie zabrać na swój bilet miesięczny.
Zdjęć zrobiłem masę, zwiedziłem tylko część miasta i znów będę musiał tu przyjechać by dokończyć poznawanie tego niezwykłego miejsca. Zostało do obejrzenia cała południowo wschodnia część i wnętrza tych wszystkich wspaniałych budowli... Tydzień to za mało na Poczdam.
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
25.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Potsdam

Niedziela, 8 lipca 2012 · dodano: 09.07.2012 | Komentarze 19

Poczdam jest alternatywą dla tych, którzy są w pobliżu Berlina, a z jakichś względów nie mają ochoty na spędzenie czasu w stolicy Niemiec. Wskakujemy z Żabką do S-Bahnu i po przejechaniu prawie całego Berlina zaczynamy wycieczkę na stacji Nikolassee.
Oranienburg - graffiti © benasek

Ścieżką rowerową dojeżdżamy do Poczdamu. Myślę, że jest to miasto niezwykłe. Ktoś, kto lubi historię, powinien się tu choć raz znależć. Jest ono mniejsze od Berlina ponad dwadzieścia razy, a jeden dzień na zwiedzanie, nawet rowerem to stanowczo za malo. Dlatego wiem, że jeszcze nie raz będę tu musiał przyjechać.
Na znanym mi już z poprzedniego wyjazdu „moście szpiegów” wrona siwa patrzy się na mnie i zdaje się jakby miała zapytać:
-- Kolego, ja już cię skądś znam, nie byłeś tu przypadkiem?
-- Nie wrono, nie przypadkiem, była to zaplanowana wycieczka z edith i iskiereczką.
-- Acha...
Potsdam - wrona siwa na moście Glienicke. © benasek

Statki fotografowałem już wiele razy podczas moich wycieczek, jednak ten jest na tym zdjęciu trochę inny od pozostałych, ma tu komin, który nie jest w pionie. Kto wie, dlaczego?
Potsdam, statek na Haweli © benasek

Do tego modelu auta czuję sentyment, kiedyś miałem podobny (tylko, że był to „resorak”)
citroen 11 cv © benasek

Ta pani będzie dziś w telewizji (i na Bikestats też)
Potsdam - wywiad do telewizji © benasek

Tu także pełno rowerów, niektóre chyba nie mieszczą się na ulicy, więc wiszą na ścianach domów
Potsdam - jedna z ulic © benasek

Nie brakuje też domków na palach
Domek na palach © benasek

ani drzew rosnących na balkonach
Drzewo na balkonie © benasek

Ogólnie jednak Poczdam to bardzo ładne miasto, gdzie na każdym kroku spotyka się okazałe, pięknie utrzymane budowle w otoczeniu parków i ogrodów.
Potsdam - dom w Neuen Garten © benasek

Potsdam - portal w oranżeria w Neuen Garten © benasek

Pałac marmurowy © benasek

Belweder na wzgórzu Pfingstberg © benasek

W pobliżu można było posłuchać muzyki
Występ chóru na wzgórzu Pfingstberg © benasek

Piramida w Neuer Garten.
Piramida w Neuer Garten © benasek

Wejście do niej było niestety zamknięte.
Wejście do piramidy © benasek

Hieroglify na piramidzie © benasek

Na zamku Cecilienhof robię nieznajomej zdjęcie (a ona mi)
Zamek Cecilienhof © benasek

To w tym pałacu, wzniesionym tuż przed I wojną światową odbyła się latem w 1945 roku konferencja pokojowa, na której przedstawiciele trzech zwycięzkich mocarstw decydowali o przyszłości pokonanych Niemiec.
Zamek Cecilienhof © benasek

Zamek Cecilienhof © benasek

Kwiaty w Neuer Garten © benasek

Zamek Cecilienhof © benasek

Drzewo, o ile się orientuję, buk w kształcie słonia.
Drzewo słoń w parku Neuen Garten © benasek

Tylko rudzik nie był zdziwiony, mieszka tu od dawna,
rudzik na drucie © benasek

czego nie mozna powiedziec o tym ptaku, który już na moim blogu gościł – kopciuszku. To jednak młody osobnik, nie wiecej jak kilka dni temu zdążył dopiero opuścić gniazdo. Słyszałem, jak jego rodzice będący obok nawoływali, by był ostrozniejszy i się tak blisko do ludzi nie zbliżał.
Młody kopciuszek © benasek

Żabka w światełku w tunelu © benasek

Poczdam kojarzy mi sie nie tylko z zabytkami, parkami, pałacami i zamkami, ale także z deszczem który nas właśnie w parku Sanssouci zastał i zmusił do jego przeczekania. Tak było, gdy byłem w tym mieście pierwszy raz.
Potsdam Park Sanssuci © benasek

Park Sanssuci © benasek

Potsdam - Pałac Sanssouci © benasek

Kolejną rzeczą, z jaką mi się te miasto będzie kojarzyć, to łapanie gumy. Nie pamiętam juz kiedy ją ostatnio złapałem, wiem, że to było jeszcze w XX wieku. Poprzednio miała z tym problem edith.
Szczerze mówiąc, nie bardzo mi sie chciało ten problem rozwiązywać. Zastanawiałem sie co robić.
Potsdam - graffiti © benasek

Po zjedzeniu kebaba doszedłem do wniosku, ze sobie nie będę psuł niedzieli naprawianiem dętki.
Potsdam jedna z ulic © benasek

Potsdam Brama Brandenburska © benasek

Potsdam - deptak © benasek

Potsdam kościół św. Mikołaja © benasek

Czas przeznaczyliśmy więc na spacer po starym mieście i skierowaliśmy się na dworzec.
Potsdam - dworzec kolejowy © benasek

Skąd po przesiadkach dostaliśmy się do Oranienburga. Czego nie zobaczyliśmy dziś, zrobimy to następnym razem.
Oranienburg graffiti © benasek

Nie da się w ciągu jednego dnia ogarnąć Poczdamu, ani w dwa czy trzy dni. Tu trzeba by było przyjechać na co najmniej tydzień...
Kategoria Niemcy


Dane wyjazdu:
108.00 km 0.00 km teren
h km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:

Z rowerzystką po Berlinie

Sobota, 30 czerwca 2012 · dodano: 02.07.2012 | Komentarze 13

Rozpocznę od tego, że zjawiła się u nas rowerzystka! Nie będę jej bliżej przedstawiał, bo któż jej nie zna? Przejechała na rowerze ponad 140 km za ”jednym kopnięciem” ze Szczecina do Oranienburga z uśmiechem na twarzy i wcale nie wyglądała na zmęczoną...
-- Małgosia, wiem, że jeszcze byś sobie popedałowała po okolicy, ale popatrz, właśnie zaczyna grzmić i deszcz lada chwila spadnie. Wchodź do domu!
Witamy w Oranienburgu!
W sobotę postanowiliśmy oczywiście się trochę powłóczyc po Berlinie.
-- Co chcesz zobaczyc, gdzie chciałabyś pojechać? Zapytałem
-- Jedź gdziekolwiek, do miasta, wszystko jest dla mnie ciekawe - dodała.
Po śniadaniu ruszamy. Jedziemy przez znane już z wcześniejszych relacji okolice, więc nie będę zanudzał tymi samymi fotkami. Jej wpis z pewnością będzie pełniejszy i bogatszy. Najpierw Hohen Neuendorf, potem wzdłuż szlaku muru berlińskiego do wioski indiańskiej, gdzie na chwilę udało mi się ją zamknąć w wigwamie:
rowerzystka w wigwamie © benasek

Czasem musieliśmy przeprawiać się jak w jakiejś dżunglii. Połamane drzewa przypominały, że niedawno przeszła tędy niezła wichura.
Szlakiem dawnego muru berlińskiego © benasek

Do domków na drzewie ciągnęło mnie zawsze.
Domek na drzewie © benasek

Trafiamy na ekipę kręcącą film:
Kręcenie filmu w plenerze © benasek

Potem jedziemy około kilometra i przyjeżdżamy znów w to samo miejsce!
Okazuje się, że źle skręciliśmy. Naprawiamy błąd, i po kilkunastu minutach dojeżdżamy do zagrody Pinke – Panke.
Osioł w zagrodzie Pinke - Panke © benasek

Świnia w zagrodzie Pinie - Panke © benasek

Wjeżdżamy na Wzgórze w Parku Humboldthain. Małgosia podziwia widoki, a ja właśnie uciąłem sobie pogawędkę z kolegą z Kongo (pierwszy po lewej) który czystą polszczyzną wyjaśnił mi, co robi ze swoimi przyjaciółmi z Belgii. Poza tym bardzo lubi nasz bigos...
W towarzystwie na Wzgórzu Humboldta © benasek

Potem obserwujemy wspinających się na dawne wieże obrony przeciwlotniczej:
Wspinający się na wieże dawnej obrony przeciwlotniczej © benasek

W pewnym momencie zauważyłem nie pasującą do reszty bloku nadbudówkę i postanowiłem zrobić jej zdjęcie:
Blok z nadbudówką © benasek

Przechodzący właśnie Berlińczyk wytłumaczył mi, że jest tam najprawdopodobniej szyb z windą lub coś podobnego. Przy okazji zdumiał się.
-- Mieszkam 60 lat w Berlinie, a nigdy tego nie widziałem, powiedział.
-- No to fajnie, że mnie pan spotkał!
Życząc sobie dobrego weekendu, zakończyliśmy na tym rozmowę. Przybliżyłem nieco ten trochę niepasujący do reszty fragment bloku. Dopiero w domu dostrzegłem, że jest na tej fotce coś jeszcze.
Fragment bloku z nadbudówką i niezidentyfikowanym obiektem © benasek

Na niebie jest widoczny jakiś obiekt, co to jest? Gdy przyjrzeć się uważnie powyższemu zdjęciu, są tam jeszcze trzy, choć słabiej widoczne.
Niezidentyfikowany obiekt latający nad Berlinem © benasek

Podobno takich obiektów na niebie jest sporo. Sam mam w swojej kolekcji kilka zdjęć, wystarczy tylko dokładnie przejrzeć swoje zdjęcia.
Przy Bernauer Strasse zapoznajemy się z historia muru berlińskiego, tu schemat jak przebiegał w mieście:
Makieta przebiegu muru berlińskiego przy Bernauer Strasse © benasek

Zastanawiamy się, co znaczy napis „Malbork” na chodniku przy Nordbanhof:
Napisa Malbork na chodniku w Berlinie © benasek

Z polskich miast najdujemy jeszcze nazwę Lęborka.
Przejeżdżamy przez eleganckie podwórka Hackeschen Hofe
Hackeschen Hofe © benasek

Przez te mniej eleganckie też:
Berlin Hackeschen Hofe © benasek

Na ścianach których aż roi sie od graffiti. Jak to mówią: „Diabeł tkwi w szczegółach”.
Hackeschen Hofe - graffiti © benasek

Berlin Hackeschen Hofe © benasek

Podwórko przy Hackeschen Hofe © benasek

Przejeżdżamy obok wypoczywających nad kanałem:
Berlin - wypoczynek nad kanałem © benasek

Trójslad © benasek

I będę Cię nosił do końca życia... © benasek

I tak wśród rozbawionych Berlińczyków (fotka Gosi)
Taniec pod chmurką © benasek

Taniec pod chmurką © benasek

dojeżdżamy do ścisłego centrum w okolice Reichstagu:
Nad Sprewą © benasek

Skąd po kilku minutach przejeżdżamy obok pomnika - muzeum żydowskiego
Pomnik pomordowanych Żydów © benasek

Berlin - pomnik pomordowanych Żydów © benasek

Przez Sony Center
Berlin - Sony Center © benasek

Berlin - Sony Center © benasek

Dawne przejscie graniczne Checkpoint Charlie © benasek

Jedziemy w grupie innych rowerzystów
Berlin Stralauer Platz © benasek

Wzdłuż East Side Gallery
Wzdłuż East Side Gallery © benasek

Tu także musieliśmy wstapić:
Berlin - wejście do klubu YAAM © benasek

Gdzie rowerzystka dała się namówić na tradycyjne gambijskie jedzenie. Spróbowała także piekielnej przyprawy!
W końcu dojeżdżamy do celu naszej dzisiejszej wycieczki – do „betonklotza”, osobliwej budowli o właściwej nazwie Schwerbelastungskörper.
Berlin - Schwerbelastungskorper © benasek

Co to jest ten betonklotz?
W czasach Niemiec nazistowskich były plany przebudowy Berlina na niespotykana skalę. Projekt nazywał się „Germania”. Jego twórcy nie trzeba chyba przedstawiać, powinny wystarczyć inicjały A.H. (zdjęcie z informacji obok budynku)
Wizja Germanii © benasek

By zbadać, czy podmokły berliński grunt zniesie ciężar ogromnych budowli, postawiono ten budynek i sprawdzano, czy z biegiem czasu nie zacznie się zapadać. (Po trzech latach budynek osiadł 18 cm) Waży on ponad 12 000 ton. Nie wiem, gdzie jeszcze w świecie stoi coś podobnego...
Berlin - Schwerbelastungskorper © benasek

Szkoda, że przyjechaliśmy tak późno (jest juz po 20) Ten ciekawy budynek mozna zwiedzać, nie kosztuje to nic. Oczywiście mowa o otoczeniu budynku, wewnątrz bowiem jest cały z betonu. Robimy zdjęcia i gonimy z powrotem. Do domu ponad 40 km a my w południowej części miasta!
Droga powrotna mija juz szybciej. Przystajemy na chwile obok Bramy Brandenburskiej
Berlin Brama Brandenburska © benasek

Zastanawiamy się, czy nie posłuchać Don Giovanniego, który właśnie zrobił sobie przerwę (Co za pech!)
Don Giovanni w Berlinie © benasek

Rozsądek jednak zwycięża. Nie czekamy, aż artysta znów się pojawi na scenie, tylko zapalamy swiatła i pędzimy do domu, gdzie czeka na nas Żabka, dwa koty i schłodzone piwko...
Pięć piw © benasek

Małgosia, dzięki...
Kategoria Niemcy