
FreeWebsiteTranslation.com
Info

Więcej o mnie.
Archiwum bloga
- 2017, Czerwiec1 - 4
- 2016, Maj2 - 15
- 2015, Grudzień1 - 6
- 2015, Listopad4 - 49
- 2015, Październik1 - 10
- 2015, Wrzesień1 - 7
- 2015, Sierpień1 - 10
- 2015, Maj1 - 5
- 2015, Marzec1 - 10
- 2015, Styczeń1 - 14
- 2014, Listopad1 - 9
- 2014, Październik1 - 11
- 2014, Wrzesień1 - 4
- 2014, Sierpień1 - 6
- 2014, Lipiec1 - 5
- 2014, Czerwiec4 - 28
- 2014, Styczeń2 - 19
- 2013, Grudzień1 - 12
- 2013, Wrzesień1 - 7
- 2013, Lipiec1 - 8
- 2013, Czerwiec3 - 39
- 2013, Maj2 - 34
- 2013, Kwiecień1 - 11
- 2013, Marzec1 - 21
- 2013, Luty2 - 30
- 2013, Styczeń1 - 16
- 2012, Grudzień2 - 34
- 2012, Listopad2 - 36
- 2012, Październik1 - 17
- 2012, Wrzesień2 - 35
- 2012, Sierpień3 - 52
- 2012, Lipiec3 - 50
- 2012, Czerwiec7 - 108
- 2012, Maj4 - 60
- 2012, Kwiecień3 - 45
- 2012, Marzec3 - 53
- 2012, Luty2 - 34
- 2012, Styczeń5 - 77
- 2011, Grudzień3 - 58
- 2011, Listopad1 - 14
- 2011, Październik7 - 69
- 2011, Wrzesień2 - 19
- 2011, Sierpień2 - 26
- 2011, Lipiec4 - 26
- 2011, Czerwiec8 - 71
- 2011, Maj2 - 10
- 2010, Wrzesień3 - 18
- 2010, Sierpień1 - 16
- 2010, Lipiec4 - 31
- 2010, Czerwiec3 - 31
- 2010, Kwiecień1 - 7
- 2010, Marzec3 - 60
- 2010, Luty1 - 12
- 2009, Listopad1 - 6
- 2009, Październik1 - 6
- 2009, Sierpień1 - 10
- 2009, Lipiec1 - 7
- 2009, Czerwiec4 - 39
- 2009, Maj1 - 23
- 2009, Kwiecień4 - 45
- 2009, Luty1 - 11
- 2009, Styczeń1 - 7
- 2008, Grudzień2 - 20
- 2008, Listopad1 - 15
- 2008, Październik1 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 32
- 2008, Sierpień5 - 29
- 2008, Lipiec2 - 15
- 2008, Czerwiec2 - 27
- 2008, Maj7 - 47
- 2008, Kwiecień1 - 7
- 2008, Styczeń1 - 12
- 2007, Grudzień3 - 55
- 2007, Listopad3 - 34
- 2007, Październik2 - 15
- 2007, Wrzesień3 - 5
- 2007, Sierpień1 - 2
Dane wyjazdu:
56.20 km
12.00 km teren
04:10 h
13.49 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Skærbæk - Rømø - Skærbæk
Środa, 10 września 2008 · dodano: 11.09.2008 | Komentarze 15
Skærbæk - Rømø - SkærbækTym razem powinno porzadnie wiac. Jesli nie bedzie wiatru, nie bedzie dobrze... Jade na Rømø, wyspe na Morzu Polnocnym oddalonym o10 km od brzegu z ktorym jest polaczenie ladowe. Na jednej z najwiekszych dunskich plaz odbywa sie Miedzynarodowy Festiwal Latawcow. Zaczynam ze Skærbæk. Pogoda jak w zeszycie do matematyki czyli w kratke. W miescie rzucam okiem na Harleya Davidsona i malego mechanika. Jestem pewien, ze jesli ten motocykl wymaga naprawy, to te malenstwo to zrobi:

Potem juz prosta na wyspe, jest wlasnie odplyw:

Po obu stronach morze. Wjezdzam na wyspe, obserwuje roznego rodzaju ptactwo. Tyle czajek na raz nie widzialem jak zyje, pewnie debatuja ktoredy leciec do cieplych krajow:

Miedzynarodowy Festiwal Latawcow Rømø 2008 uwazam za otwarty:



Czego tu nie ma... lancuch:

balwan i to w lecie!

Rekiny moga byc sympatyczne:


Te chyba najnizej lataja:

Puszczanie latawcow to nie tylko zabawa dla dzieci:

Mozna bylo sobie pojezdzic na czyms takim..:

albo dalej ogladac niebo:



Przejechalem ta miejscami bardzo szeroka plaze, popatrzylem, jak fajnie mozna spedzic wolny czas, po czym postanowilem wracac do domu...
[url=http://photo.bikestats.eu/34667/morze_roemoe_rower.html]

Dane wyjazdu:
27.70 km
0.00 km teren
01:45 h
15.83 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
W kolo komina po pracy...
Piątek, 5 września 2008 · dodano: 06.09.2008 | Komentarze 8
W kolo komina po pracy...Od 15 min nie pada, jest wiec pewna nadzieja, ze stan taki utrzyma sie przez conajmniej 20 a moze i 30 minut. Jade, zastanawiam sie co zrobic z tak fajnie zaczetym weekendem. Po drodze obserwuje czlowieka schodzacego z wiezy. Po co po schodach, skoro mozna na linie. Pewnie schodki w remoncie i biedaczek musi sobie jakos radzic:

Przez niego o malo co nie rozjechalem tego malego zwierzatka, co okropnie piszczalo na moj widok:

Dojezdzam do rogatek Herning, mijam muzeum sztuki na wolnym powietrzu:

a w nim takie figury, moj tytul dziela: Oni z ul. Wiejskiej...

Wlasnie zblizam sie do takiej oto budowli, co to moze byc, elektrownia, fabryka?

Podjezdzam blizej, wchodze na nia i okazuje sie ze jest w srodku kompletnie pusta! To ogromna rzezba, pomnik, czy pies wie co jeszcze. Nazywa sie Elia. To tylko (albo az) sztuka!
Dojezdzam do centrum miasta, piramida prawie jak w Luwrze.

Takich prostokatnych drzew nie uswiadczysz chyba nigdzie:

Na glownym deptaku miasta widze wejscie do pubu Guinness:

Wchodze, zamawiam jedno czarne jak heban piwko i wypijam za zdrowie pewnego Szymka, ktory sie wlasnie niedawno urodzil... Tak to wlasnie rozpoczalem kolejny weekend.
Dane wyjazdu:
78.00 km
56.00 km teren
04:50 h
16.14 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Drewniane koscioly wokol Puszczy
Środa, 27 sierpnia 2008 · dodano: 27.08.2008 | Komentarze 12
Drewniane koscioly wokol Puszczy ZielonkiBudze sie, wstaje i co widze? Widok z okna wprost na las i jezioro.

Slysze ptasie radio, no tak przeciez jestem w stanicy we Wronczynie w ok. Puszczy Zielonki. Dzis wybieramy sie z Piotrem po okolicy szlakiem drewnianych kosciolow. Jest to nowy szlak, ukazujacy piekno drewnianych kosciolow ktorych w okolicy jest 12. Kto blizej zainteresowany, polecam www.koscioly-drewniane.info Dla tych co mieszkaja w okolicy Poznania czy Gniezna to swietny pomysl na calodniowa wycieczke. Najpierw jemy w barze w stanicy pozywne sniadanie. Wyjezdzamy, jaszczurka zwinka zyczy nam szerokiej drogi:

Oto pierwszy kosciol w Weglewie:

Niestety zamkniety, wiec po zrobieniu paru fotek jedziemy dalej. W okolicach jeziora Lednickiego spotykamy takiego oto rycerza:

Nie zdazylem sie jej porzadnie przyjrzec, gdy wychodzi starszy pan z pobliskiego domu. Jak sie okazuje, to jego dzielo. Nazywa sie Julian Boss-Goslawski i jest znanym poznanskim artysta rzezbiarzem nazywanym Krolem Zelaza. To on po raz pierwszy wprowadzil elementy kuto-spawane do rzezby. Stoja one w calej okolicy, m.in. na Ostrowie Lednickim - wyspie kolebce panstwa Polskiego. Tu wlasnie Piotr rozmawia z mistrzem:

Artysta pokazuje nam swoj dorobek na zdjeciach. Rozmawiamy, zadajemy mnostwo pytan i po chwili zegnamy sympatycznego pana. Zyczymy mu wszystkiego najlepszego. Potem, juz w domu dowiaduje sie wiecej z internetu na jego temat. To jest wlasnie czlowiek z pasja. Jedziemy dalej. Mijamy wiatrak w Rybitwach:

Dobrze zachowana chlopska chate:

Potem dojezdzamy do znanej "Bramy - Ryby" To prawodopodobnie tu Mieszko I przyjal chrzest w 966 roku.

- Piotr, jedziemy, bo jak na razie to widzielismy tylko jeden kosciol - zauwazam.
Ale zamiast kosciola widzimy w lesie pusta harcerska stanice "Orle Gniazdo":

- Przejezdzalem tu latem 3 razy i zawsze byl pustostan - powiada Piotr.
- Takie to dzisiejsze harcerstwo - powiadam i dodaję: Przyjedz tu zima, pewnie bedzie ich pelno...
Dojezdzamy wreszcie do drewnianego kosciolka w Slawnie:

Potem sa Lagiewniki:

Jablkowo:

Raczkowo:

Rejowiec:

Po drodze robimy sobie krotka przerwe. Za Skokami spotykamy rowerzyste - pana Jana z Gdanska. Dzielny siedemdziesieciolatek przemierza samotnie na rowerze dystans ze Szklarskiej Poreby do Gdanska. Dzis Wagrowiec, jutro Tuchola, pojutrze Koscierzyna. Oj niejeden mlodzian moglby pozazdroscic kondycji. Uzupelniamy w przydroznym barze plyny, siedzimy, rozmawiamy. Pan Jan opowiada gdzie juz byl, co widzial, wlasciwie objechal caly kraj na rowerze. Po chwili zyczymy panu Janowi szerokosci i wyruszamy do Wronczyna, gdzie juz czekaja na nas golonki serwowane w stanicy. Smakuja jak nigdy...
Ja uzmyslawiam sobie, ze jeszcze tylu kosciolow w ciagu jednego dnia nie odwiedzilem...
Dane wyjazdu:
19.00 km
4.00 km teren
01:10 h
16.29 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Pierwsza od dluzszego czasu wycieczka
Czwartek, 21 sierpnia 2008 · dodano: 21.08.2008 | Komentarze 2
Pierwsza od dluzszego czasu wycieczka po kraju. Razem z Piotrem wybralem sie do Skansenu Miniatur w Pobiedziskach kolo Poznania. Wyjazd ze stanicy we Wronczynie www.stanica-wronczyn.pl Polecam, bo dobre zarcie i sympatyczna atmosfera. Jak ktos lubi kontakt z natura, spokoj i relaks, nie moze trafic lepiej. Za rok przyjezdzam na dluzej.W skansenie kupujemy bilety po 5 zl i ogladamy najbardziej znane zabytki Wielkopolski. Oto niektore z nich:
Palac w Rogalinie:

Grod w Biskupinie:

Katedra w Gnieznie:

Kosciol w Kruszwicy:

Katedra w Poznaniu:


Jeden z drewnianych kosciolow, jakich sporo w okolicy. Ten znajduje sie we Wierzenicy:

Opuszczamy skansen. Przyznajemy ze pomysl fajny na przyciagniecie turystow, chociaz widac ze niektore budowle nadszarpnal juz zabek czasu.

Jutro dluzszy wypad, zwiedzamy drewniane koscioly wokol Puszczy Zielonki.
Dane wyjazdu:
63.00 km
0.00 km teren
03:20 h
18.90 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Samsø dzien 3
Niedziela, 10 sierpnia 2008 · dodano: 10.08.2008 | Komentarze 3
Samsø dzien trzeciW nocy lalo, i to porzadnie. Na szczescie namiot wytrzymal ulewe. Wstalem, place za jedna noc na kempingu (ok 42 zl) i ruszam w droge powrotna. Wiatr w pysk i troche zimnawo jak na sierpien. Jem sniadanie: bulki + jogurt. Na promie zjem nastepne, teraz nie ma za bardzo czasu.

Na drodze prawie pusto, z prawej strony kormoran:

Za chwile startuje i juz go nie ma:

Po drodze mijam wiatrak:

Do Sælvig, skad odplywa prom jest tylko 6 km, wiec po 20 minutach jestem na miejscu. Na pozegnanie pojawia sie pasikonik:

- Jeszcze cie tu kiedys odwiedze, pomyslalem na koniec. Na placu portowym grupka rowerzystow. Prom o 10.35 wiec sporo czasu. Zjawiaja sie auta, motory, piesi.

Temu wszystkiemu przygladaja sie z jaskolki (oknowki dla precyzji):

Prom tym razem przybywa punktualnie:

Czy my sie tu wszyscy zmiescimy?

Na szczescie nikt nie zostaje na placu. Rowery, jeden przy drugim zostaja razem z samochodami. Kurs trwa godzine 15 min. Jutlandia wita mnie wiatrem z ktorym zmagam sie przez dalsza czesc drogi.
Jesli ktos zgubil klucze, to wisza 1 km przed Odder, ktos je tu powiesil na drzewie:

Niedaleko Skanderborga mijam stojacy przy drodze rower. Dwa dni temu takze tu stal jak jechalem do Hov. Niewiadomo od kiedy. Pozostaje zagadka jak dlugo bedzie tu tkwil.

Po drodze nie spotykam juz wiecej niespodzianek, nie liczac niezyjacej wiewiorki. Biedaczka musiala zostac uderzona przez auto. Za chwile rogatki miasta.

Jestem w domu.
Dane wyjazdu:
96.00 km
16.00 km teren
05:35 h
17.19 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Samsø - dzien 2
Poniedziałek, 4 sierpnia 2008 · dodano: 05.08.2008 | Komentarze 9
Samsø - dzien 2Rano budze sie ok 7.30. Rozgladam sie i pytam: gdzie ja wlasciwe jestem... No tak - Samsø - Sælvig - kemping. Biore jakiegos T-shirta zastepujacego mi recznik. To jedna ale nie jedyna z pozycji, ktorej zapomnialem zabrac. Najpierw ide sie umyc, nastepnie melduje swoje przybycie w recepcji. Na cale szczescie nie musze placic za 2 noce tylko za 1.
- Tak, jestem do jutra, mowie i przy okazji zauwazam ze w moim imieniu brakuje jednej literki. Po chwili sympatyczna pani poprawia.
Potem sklep, jakiez zarcie i wskakuje na rower. Czuje smak wolnosci. Zaczynam zwiedzac wyspe. Po drodze mijam kilka aut z Polski. Samsø jest miejscem niezwyklym. Na ladzie o dlugosci ok. 26, szerokosci 7 km mieszka ok. 4 tys mieszkancow. Slynie z tego, ze w ogole do energii nie potrzebuje paliw organicznych. Sa tu tylko wiatraki i elektrownie sloneczne. Wlasnie mijam jedna po drodze:

Kiedy to u nas takie beda? W zimniejszej Danii juz sa od dawna, a w Ojczyznie dyskusje na temat energii i nic z tego nie wychodzi. Bo to, bo tamto, wielu "madrych" do za przeproszeniem gadania, pierdzenia w stolki i brania kasy... Jade najpierw na polnoc do Nordby. Po drodze mijam stare chaty. Jest ich tutaj duzo i trudno przy kazdej sie zatrzymywac i fotografowac:

Jest to prawdziwa okazja dla tych co lubia takie zabytki. Za chwile wjezdzam do Nordby i wydaje mi sie jakbym znalazl sie w nowej rzeczywistosci. Zupelnie inny swiat:




Cale miasto jest jakby zywym skansenem, gdzie toczy sie normalne zycie. Jestem zaskoczony, takich miast z pewnoscia na swiecie nie ma za duzo. Jest tu mnostwo pieknych uliczek, pelno kwiatow, wszedzie kolorowo... Zwiedzam co sie da, robie fotki i jade na polnoc. Zal wyjezdzac. Chce dotrzec na sam koniec wyspy ok 10 km stad. Mijam po drodze rodziny z dziecmi, troche pieszych. Krajobraz na samej polnocy wyglada tak:

W oddali ledwo widac Jutlandie. Wracam, teraz jade na poludnie. Stad tylko ok 25 km. Mijam galerie Pauli Viitanen. Wlasnie przyjezdza i otwiera mi drzwi. To finska artystka, przybyla do Danii ok 30 lat temu. Teraz tu mieszka i tworzy. Jej dziela to przede wszystkim dziwne czlekopodobne ptaki, a raczej ptaszyska. Gdy sie pytam co to za stworzenia, odpowiada ze "plci meskiej". Nie pytam dlaczego, chociaz wydaje mi sie ze np. ten przed galeria jest raczej plci zenskiej... Wiem tylko ze jeszcze tu musze kiedys wrocic, po jednego z nich...


Rozmawiam chwile z Paula, podoba mi sie to co tworzy, moze dlatego ze lubie ptaki? Po chwili wsiadam i jade dalej. Znow wiatraki, chaty...


Trafiam na zbiorowisko rzezb:

Szczegolnie rzuca sie w oczy ogromna zaba:

W ogole na tej wyspie spotykam mnostwo najprzerozniejszych zab: drewnianych, z kamienia, szkla, pluszowych i pies wie jakich. Gdybym np. chcial je wszystkie kupic, stracilbym majatek, a mowi sie, ze zaby przynosza wlasnie fortune!
No prosze, jaki ladny krzaczek sobie rosnie! Od samego patrzenia weselej:

Wyspe objezdzam dookola, wracam na polnoc w okolice, gdzie znajduje sie rezerwat dzikiego ptactwa. Do 15 lipca ze wzgledu na leg, wstep jest tu wzbroniony. Mamy jednak juz sierpien wiec wchodze:

Od tego momentu wracam. Nie zrobilem imponujacej ilosci km, ale widzialem bardzo duzo. Na kempingu biore znow T-shirt zastepujacy recznik i zmywam woda kurz z calego dnia. Morze nadal szumi... Zasypiam. Fajnie... jutro dzien 3 - powrot.
Dane wyjazdu:
65.00 km
0.00 km teren
03:55 h
16.60 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Karup - Ikast, Skanderborg
Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 03.08.2008 | Komentarze 3
Karup - Ikast, Skanderborg - Odder - HovWycieczka na Samsø - dzien 1
Po pracy pakuje manele do rowerowych sakw i wyjezdzam na caly weekend, byle jak najdalej od domu. Tym razem celem jest Samsø - wyspa oddalona o ok 17 km na wschod od wybrzeza Jutlandii. Zabieram namiot, spiwor, i mase innych bardziej lub mniej potrzebnych rzeczy. Pozniej okazuje sie, ze i tak nie zabralem wszystkiego co trzeba. Bede musial zaczac zapisywac co brac i z kartka sie pakowac.
Po drodze nic szczegolnego. Nie wjezdzam do centrum Skanderborga, chce zdazyc na prom z Hov, skad dostane sie na wyspe. Zostawiam wiec miasto i jade dalej:

Za miastem rzucam okiem na rzezbe wielkiej glowy z korzenia. Mial byc tego caly park, a okazuje sie tylko jedna rzezba:

Fotografuje to dzielo i jade dalej. W Odder znow sztuka na ulicy. Moze ktos poznaje tu swoja twarz?

Za miastem jak zwykle typowe dunskie pejzaze, tzn chalupy i wiatraki:


Do Hov zajezdzam ok 20.30. Prom dopiero o 21.35, wiec mam jeszcze sporo czasu. Dowiaduje sie, ze prom sie spozni, i to cala godzine. Gdy w koncu przyplywa, wjezdzam na jego poklad z mieszanym uczuciem. Jest dosc duzy, ale w 3/4 pusty. Kilkanascie aut osobowych, pare ciezarowek i piesi. Jeden na rowerku czyli ja. Po godzinie rejsu wita mnie Samsø. Jest juz ciemno, prawie nic nie widac. 6 km dalej jest kemping. Na szczescie mam dobre swiatlo, chyba w tych ciemnosciach trafie... Byle tam dojechac, rozbic namiot i sie polozyc. Po kilkudziesieciu minutach tak wlasnie bylo... Do morza tylko 30 m wiec zasypialem slyszac szum fal... Jutro dzien drugi - zwiedzanie wyspy.
Dane wyjazdu:
61.00 km
0.00 km teren
03:20 h
18.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Karup - Mønsted - Karup<br
Niedziela, 27 lipca 2008 · dodano: 27.08.2008 | Komentarze 0
Karup - Mønsted - KarupNiedzielna wycieczka do starej kopalni wapienia do Mønsted. Ot, taka jazda "w kolo komina". Miejsce do ktorego jade jest oddalone od Karup ok 30 km wiec to "zadna" odleglosc. W Mønsted od ponad 1000 lat byl wydobywany wapien do zapraw murarskich. Dzieki temu wybudowano setki kosciolow i innych budowli. Wydobycie zakonczono w 1978 roku. Tak wiec kupuje bilet, zakladam kask i zaczynam zwiedzac. Kopalnia jak kopalnia:

Po drodze spotykam kozy ktore sie usadowily na samej gorze...

...i wazki korzystajace z urokow zycia:

Oto chlodne i ciemne korytarze kopalni. Niestety, z wielu fotek tylko dwie nadawaja sie by je pokazac:


Powrot do domu przez rowniny Kongenhus:

Kategoria Dania
Dane wyjazdu:
113.00 km
8.00 km teren
06:20 h
17.84 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Karup - Viborg Farsø
Niedziela, 6 lipca 2008 · dodano: 06.07.2008 | Komentarze 15
Karup - Viborg Farsø - Ronbjerg Livø Ronbjerg - ViborgWyspa Livø lezy na Limfjordzie. Zabieram w ten upal rower i zaczynam pedalowac. Moze faktycznie dzieja sie tam niesamowite rzeczy? Tak przynajmnmiej myslalem w kwietniu kiedy nie zdazylem na prom. Po drodze wlaczam "klime" w rowerze tzn. staram sie jechac na tyle szybko, by mnie wiatr chlodzil. Po drodze nic ciekawego sie nie dzieje, za to ja jestem obserwowany przez jelonki. Tak sie ustawily bym mial watpliwosci kto komu rogi przystawil:

By dostac sie na wyspe wystarczy dojechac do Ronbjerg, wsiasc na prom, zaplacic 80 koron i 40 za rower. Plyne 4,5 km przez 20 min. Na Limfjordzie panuje umiarkowany ruch:



- Mieszka was tylko dziesieciu? Pytam dumny, ze poznalem juz 10% mieszkancow Livø
- Tak. Za to w sezonie mamy czasem kilka tysiecy turystow!
Doplywamy, wysiadamy. Przybyszow wita tutejszy trol:

Jest kilkanascie domow, wszystko wyglada przyjemnie. Oto sklep, hotel, informacja turystyczna, wszystko w jednym:

Murzyn zaprasza na Festiwal Jazzowy jaki ma sie odbyc 8-10 sierpnia tego roku:

Ooo, ktos tez rowerkami:

Mijam ostatnie domy:

i ruszam w "interior":

a potem wzdluz wybrzeza:


to widok na dlugi polwysep niedostepny dla turystow. Jest rezerwatem dla setek ptakow:

Po zrobieniu rundki ok 8km wracam do "miasteczka" i spotykam znow sympatycznego Martina. Tym razem dowiaduje sie, ze jest odpowiedzialny za prad i wode na tej wyspie. Prad produkuja generatory diesla. Gdyby sie jeden zepsul, jest drugi zapasowy:

Czas wracac, ostatni rejs na lad 18.30. Dojezdzam do portu gdzie juz widac podplywajacy prom:

Powrot jest gratis, tzn wliczony w cene biletu na wyspe. W czasie rejsu obserwuje wiatraki:

Na szczescie wskazuja ze bede wracal z wiatrem...

Dane wyjazdu:
76.00 km
4.00 km teren
04:15 h
17.88 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Karup - Hjerl Hede - Karup
Sobota, 28 czerwca 2008 · dodano: 29.06.2008 | Komentarze 10
Karup - Hjerl Hede - KarupPodroz w czasie
Dzis, wybralem sie do Hjerl Hede. Po drodze spotkalem kociaka, ktory najprawdopodobnie chcial, bym zrobil mu zdjecie. Usiadl sobie na srodku drogi i cierpliwie czekal. Gdy pstryknalem mu fotke, nawet nie mruknal, tylko leniwie powedrowal w swoja strone:

Hjerl Hede to ciekawe miejsce. Jest oddalone niecale 40 km na polnoc od Karup, grzechem wiec by bylo go nie zobaczyc. Gdy dojezdzam do celu, czuje ze przenioslem sie w czasie. Jest tu tak jak na dunskiej wsi ponad 100 lat temu:
Mamy wiec lato, rok np 1898:

Wszystko sprawia wrazenie autentycznosci. Stolarz zaczyna budowac nowy stol:

Kolodziej zadowolony, bo skonczyl kola do wozu:

Z piekarni wyjedzie za chwile swieze pieczywo:

Kobiety przeda, wyszywaja, gotuja:



Trafiam na jakas impreze, kataryniarz gra, slychac muzyke, dziewczyny zaczynaja tanczyc...

Gdyby ten stol mogl mowic, wiele by powiedzial:

Ciekawe gdzie oni jada?

W pobliskim sklepie kupuje herbate:


Tak wygladaly polki sklepowe okolo 100 lat temu:

Niestety podroz w czasie nie trwa dlugo, musze powoli wracac do wspolczesnosci i zegnac swiat sprzed ponad wieku:

W drodze powrotnej moim rowerem zainteresowaly sie koniki wielkosci duzego psa:

Popatrzyly, pokiwaly glowami... Moze tez chca sie przejechac?