
FreeWebsiteTranslation.com
Info

Więcej o mnie.
Archiwum bloga
- 2017, Czerwiec1 - 4
- 2016, Maj2 - 15
- 2015, Grudzień1 - 6
- 2015, Listopad4 - 49
- 2015, Październik1 - 10
- 2015, Wrzesień1 - 7
- 2015, Sierpień1 - 10
- 2015, Maj1 - 5
- 2015, Marzec1 - 10
- 2015, Styczeń1 - 14
- 2014, Listopad1 - 9
- 2014, Październik1 - 11
- 2014, Wrzesień1 - 4
- 2014, Sierpień1 - 6
- 2014, Lipiec1 - 5
- 2014, Czerwiec4 - 28
- 2014, Styczeń2 - 19
- 2013, Grudzień1 - 12
- 2013, Wrzesień1 - 7
- 2013, Lipiec1 - 8
- 2013, Czerwiec3 - 39
- 2013, Maj2 - 34
- 2013, Kwiecień1 - 11
- 2013, Marzec1 - 21
- 2013, Luty2 - 30
- 2013, Styczeń1 - 16
- 2012, Grudzień2 - 34
- 2012, Listopad2 - 36
- 2012, Październik1 - 17
- 2012, Wrzesień2 - 35
- 2012, Sierpień3 - 52
- 2012, Lipiec3 - 50
- 2012, Czerwiec7 - 108
- 2012, Maj4 - 60
- 2012, Kwiecień3 - 45
- 2012, Marzec3 - 53
- 2012, Luty2 - 34
- 2012, Styczeń5 - 77
- 2011, Grudzień3 - 58
- 2011, Listopad1 - 14
- 2011, Październik7 - 69
- 2011, Wrzesień2 - 19
- 2011, Sierpień2 - 26
- 2011, Lipiec4 - 26
- 2011, Czerwiec8 - 71
- 2011, Maj2 - 10
- 2010, Wrzesień3 - 18
- 2010, Sierpień1 - 16
- 2010, Lipiec4 - 31
- 2010, Czerwiec3 - 31
- 2010, Kwiecień1 - 7
- 2010, Marzec3 - 60
- 2010, Luty1 - 12
- 2009, Listopad1 - 6
- 2009, Październik1 - 6
- 2009, Sierpień1 - 10
- 2009, Lipiec1 - 7
- 2009, Czerwiec4 - 39
- 2009, Maj1 - 23
- 2009, Kwiecień4 - 45
- 2009, Luty1 - 11
- 2009, Styczeń1 - 7
- 2008, Grudzień2 - 20
- 2008, Listopad1 - 15
- 2008, Październik1 - 4
- 2008, Wrzesień3 - 32
- 2008, Sierpień5 - 29
- 2008, Lipiec2 - 15
- 2008, Czerwiec2 - 27
- 2008, Maj7 - 47
- 2008, Kwiecień1 - 7
- 2008, Styczeń1 - 12
- 2007, Grudzień3 - 55
- 2007, Listopad3 - 34
- 2007, Październik2 - 15
- 2007, Wrzesień3 - 5
- 2007, Sierpień1 - 2
Dane wyjazdu:
41.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Polski Berlin cz. I
Sobota, 5 maja 2012 · dodano: 13.05.2012 | Komentarze 17
Dziś zamierzałem objechać te miejsca w Berlinie, które z Polską mają jakiś związek. Jednak jak zwykle na planach sie skończyło i temat rozłożyłem na raty. Zaczęło się jednak tak jak zaplanowałem, wypisałem sobie punkty, jakie powinienem „zaliczyć” i w drogę. W centrum zatrzymuję się najpierw przed Instytutem Polskim. Żeby nie było, co i jak, służy on przede wszystkim do promocji naszego kraju w Niemczech. Nawet strony w internecie po polsku nie mają. Nie ma kto przetłumaczyć?
Berlin Instytut Polski© benasek
Żałuję, że późno wyjechałem, bo fajnie byłoby położyć się na chwilę na poduchę i poczytać w centrum miasta na świeżym powietrzu:

Berlin centrum© benasek
Na Friedrichstrasse 153A, na rogu z Mittelstraße 56 wspaniale prezentuje sie Polnische Apotheke z orłem na fasadzie budynku.

Berlin Friedrichstraße - budynek dawnej polskiej apteki© benasek

Berlin Friedrichstrasse Polnische Apotheke© benasek
Sam budynek to już zabytek, został zbudowany w latach 1898-1900 przez Alfreda Breslauera na potrzeby polskiej apteki. Litery Polnische Apotheke to także jego dzieło. Faktycznie była tu kiedyś polska apteka. Według wikipedii niemieckiej orzeł jest pruski... Historykom zostawiam takie dylematy, jaki to orzeł. On sam ma to zapewne w nosie a raczej w dziobie.

Berlin - orzeł na budynku dawnej Polskiej Apteki© benasek
Po mieście można jeździć i samo fotografowanie graffiti byłoby już interesującym zajęciem:

Berlin graffiti© benasek
W tych okolicach mozna spotakć domki pływające na jednej z odnóg Sprewy.

Berlin odnoga Sprewy© benasek

Berlin pływający domek na Sprewie© benasek
Otoczenie prezentuje się całkiem nieźle, jedynie ta budowal tu za bardzo nie pasuje. Ma najszerszą rurę jaką chyba w życiu widziałem.

Berlin nad Sprewą© benasek
Ten rowerzysta złowił przed chwilą rybę i wrzucił ją do czerwonego wora.

Berlin wędkowanie na Sprewie© benasek
Przedostaję się na skróty w okolice dworca Zoologischer Garten. Po drodze widuje zadziwiająco dużo opakowań po igłach... Po chwili przy moście leży wieniec z napisem „Wir denken an euch”. No tak... To zapewne dla tych, którzy przegrali życie przez narkotyki. Wszyscy, którzy czytali książkę „My dzieci z dworca ZOO” wiedzą dobrze o co chodzi.
Oto wspomniany dworzec.

Berlin Dworzec Zoologischer Garten© benasek
Beton i samochody... Mam nadzieję, że to nie jest przyszłość naszej cywilizacji.

Berlin pomnik© benasek
W tym oto budynku mieści się polska ambasada w Berlinie. Muszę przyznać, że dzielnica robi wrażenie, wokół mnóstwo podobnych pałacyków i willi.

Berlin budynek polskiej ambasady© benasek
Żeby nie było, że autostrady w centrum 4 milionowego miasta nie można wybudować.

Berlin autostrada w centrum miasta© benasek
Dworzec S-Bahn Büllowstraße:

Berlin Dworzec S-Bahn Büllowstraße© benasek
Ten samolot, to Rosinenbomber Douglas C47 Skytrain. Brał udział w słynnym moście powietrznym w czasach „zimnej wojny”. Po II wojnie światowej ze względu na odcięcie miasta przez Sowietów przysyłał Berlinczykom wszystko, co było im potrzebne. Samego węgla przyleciało w ten sposób półtora miliona ton!

Samolot - pamiatka po moscie powietrznym z czasów zimnej wojny© benasek

Berlin Kreuzberg Graffiti© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek
Skoro jestem już na Kreuzbergu, nie wypada wstąpić w miejsce gdzie byłem ostatnio. Zaglądam a tu w najlepsze muzyka, śpiewy, ognisko, kiełbaski i piwko...

Berlin Krezuberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek
Robi się coraz później, zimniej i co najważniejsze, od dłuższego juz czasu ciągle pada deszcz...
Jadę więc do polskiej księgarni, gdzie przy okazji można napić się kawy, coś zjeść i nie będzie to z pewnością turecki kebab.

Berlin księgarnia polska Mały Książę© benasek
Po przeciwnej stronie jest polski kościół, gdzie odprawiane są msze po polsku:

Berlin polski kościół katolicki© benasek
Nie zaglądam już nigdzie, wracam do domu, pogoda pokrzyżowała mi plany i trochę popsuła nastój...
Polski Berlin część II zostawiam sobie na cieplejsze dni.
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
28.00 km
12.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Dzień padalca
Czwartek, 3 maja 2012 · dodano: 05.05.2012 | Komentarze 13
„Padalec zwyczajny (Anguis fragilis) – gatunek jaszczurki z rodziny padalcowatych. Występuje na terenie całej Polski (jak i większości Europy) i podlega ścisłej ochronie. Jest niejadowity i nie stanowi żadnego zagrożenia dla człowieka”. To początek opisu z wikipedii dotyczący jedynej żyjącej w Europie beznogiej jaszczurki, często mylonej z wężem. Dziś, jak nigdy wcześniej miałem okazję spotkać się z tymi stworzeniami podczas mojej krótkiej wycieczki. Co ciekawe, padalce mają powieki!Za miastem fotografuję pomnik poświęcony Armii Czerwonej. Pełno w okolicy tego typu miejsc upamiętniających różne okresy z historii.

Oranienburg pomnik armii czerwonej© benasek
Parę kilometrów dalej dojeżdżam do kamieniołomu, gdzie około 70 lat temu pracowali więźniowie przy wydobyciu kamienia, miedzy innymi by zrealizować nazistowski plan „Germania”.

Sylwetki ludzi upamietniających robotników z obozu w Sachsenhausen© benasek
Na drodze spotykam pierwszego w dniu dzisiejszym padalca. Wcale się mnie nie przestraszył.

Padalec zwyczajny© benasek
Dopiero, gdy pstryknąłem kilka fotek, miał dosyć i uciekł w pobliską trawę.

Padalec zwyczajny© benasek
To może być piecuszek albo pierwiosnek. Oba te ptaki różnią sie tylko kolorem nóżek i głosem. Tu jednak nóżek nie widać, głosu nie słychać. Na dwoje babka wróżyła...

Piecuszek czy pierwiosnek, oto jest pytanie...© benasek
W Schmachtenhagen znowu się zatrzymuje i ku zdziwieniu mieszkańców fotografuję okolicę. Jako, że mam obiektyw długoogniskowy, oddalam się trochę od tego co mnie interesuje tak, że wygląda na to, że robię zdjęcie całemu domowi.

Kolorowe budki lęgowe w Schmachtenhagen© benasek
Po chwili podchodzi do mnie jakas kobieta:
- Proszę pana, czemu pan fotografuje ten dom? Spytała z wyraźnym zainteresowaniem, ale i z nutką niepokoju.
- Budki dla ptaków mi sie spodobały, odpowiadam. Są kolorowe, nie spotyka się takich często, dodaję.
- Acha... Ja tu sąsiadka, rozglądam sie czasem... Rozumie pan.
- Rozumiem, może być pani spokojna. Żaden ze mnie szpieg – mówię na koniec
i jadę dalej.
Po kilku kilometrach trafiam na następnego padalca.

Padalec zwyczajny© benasek

Padalec zwyczajny© benasek
Na skraju lasu udaje mi się zaobserwować pięknego ptaka - kanię rudą. Jest ona rzadsza od kani czarnej. Próbuję, choć z marnym skutkiem uwiecznić ją na zdjęciu.

Kania ruda© benasek

Kania ruda© benasek

Kania ruda© benasek
Wbrew pozorom te ptaki nie jest trudno odróżnić od pozostałych skrzydlatych drapieżników. Wystarczy zwrócić uwagę na ogon. Tylko kanie mają je wcięte.
Wjeżdżam coraz głębiej w las, dokładnie w rezerwat rzeczki Briese. O rozjechanych padalcach nie będę wspominał. Wolę pokazać dobrą robotę bobra. Widać, że on tutaj rządzi.

Dobra robota bobra© benasek
Tu akurat samica gągoła się trafiła... Ciekawe gdzie samiec.

Samica gągoła© benasek

Rezerwat Briese© benasek

Rezerwat Briese© benasek

Rezerwat Briese© benasek
Gdy oglądam ten konar przypominają mi się słowa z filmu „Zakazana tajemnica istnienia”:
„Rośliny na przykład kory drzew wyglądają jak twarze ludzkie. Uwięziona dusza w tak perfidne istoty jest skazana na wieczne potępienie” .

Drzewo w rezerwacie Briese© benasek
Nie bardzo jakoś zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo lubię drzewa i do perfidnych istot bym ich raczej nie porównywał, jednak przez dłuższą chwile przyglądam się temu konarowi... Wokól cicho, szum lasu, wody... zaczyna padać deszcz...
Zmykam stąd, bo mnie zleje na dobre, pomyślałem.

Rezerwat Briese© benasek
W domu wita mnie moja kotka Mroczka.

Kotka Mroczka© benasek
Jest tak czarna, że jak wychodzi na dwór, robi się tam od razu ciemniej. Po jej minie widzę, że chce coś powiedzieć:
- Gdzie byłes? Gdzie znowu byłeś i mnie na tak długo zostawiłeś?
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
21.00 km
3.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Oranienburg
Czwartek, 26 kwietnia 2012 · dodano: 28.04.2012 | Komentarze 15
Miał być inny wpis. Tydzień temu odwiedziłem na rowerze niesamowite miejsce, gdzie mimo, że było mnóstwo domów i mieszkań, nie spotkałem ani jednej osoby. Byłem w wymarłym mieście – osiedlu. Relację z tego zdam innym razem. Dziś więc trochę o Oranienburgu.Oranienburg leży 35 km od centrum Berlina. Nie będę się jednak rozpisywał o znanym pałacu, holenderskiej księżniczce Oranie której okolica z licznymi kanałami i krajobrazem przypominała jej ojczyznę i że to miasto kiedyś nazywało się Botzow czyli po polsku Boczów. Wystarczy zajrzeć do jakiegokolwiek przewodnika, gdzie od wszelkich informacji na ten temat aż się roi. Dlatego wolałem się przejechać by obejrzeć to co w książkach raczej trudno znaleźć. Miasto jest z pewnością pod kilkoma względami niezwykłe. Mówi się, że podobno wręcz „siedzi” na niewypałach. W wielu miejscach w mieście widzi się tabliczki informujące o tym, że wejście, a tym bardziej szukanie czegoś w ziemi jest niebezpieczne dla życia. To też dlatego na wielu odcinkach ulic, pomimo bardzo dobrej nawierzchni, jeździ sie z maksymalną prędkością 30 km/h. Zapomnij człowieku, byś tu chciał sam cokolwiek kopać. Masz ochotę poszerzyć własny dom, myślisz o postawieniu tu czegoś, najpierw wchodzi ekipa i dokładnie wszystko w ziemi sprawdza... Ceregieli od liku. Od ostatniej wojny minęło prawie 70 lat!

Oranienburg drzewa z tabliczką ostrzegającą© benasek

Oranienburg tabliczki ostrzegające przed niewypałami© benasek
Kiedyś stacjonowały tu wojska radzieckie, i one także zostawiły miastu prezenty, niekoniecznie takie, jakie okolica by sobie życzyła.
Przejeżdżam obok zabytkowego cmentarza żydowskiego.

Oranienburg - stary cmentarz żydowski© benasek

Oranienburg - stary cmentarz żydowski© benasek

Oranienburg - stary cmentarz żydowski© benasek
Potem obok następnego cmentarza.

Oranienburg cmentarz© benasek
Na którym spotykam kilka takich konewkowych wystaw.

Oranienburg - konewki wiszące na płocie cmentarza© benasek

Oranienburg konewki na locie© benasek
Wyjeżdżam na obrzeża miasta, w okolice gdzie mnie jeszcze nigdy nie było. Dopiero w domu dowiaduję się, że kiedyś była tu radziecka baza wojsk lotniczych.

Pozostałości po minionych czasach© benasek
Przede mną ogromna hala, myślę, że nie jeden samolot pasażerski spokojnie mógłby się tu schować.

Oranienburg - hangar, pozostałość po wojskach radzieckich© benasek
Wokół pusto i jakoś ponuro. Jednak to nic w porównaniu z klimatem jaki zastałem wewnątrz tej ogromnej budowli. Nikogo nie widzę, a mam wrażenie jakbym tu sam nie był... Oprócz chłodu i wszechobecnego bałaganu, wiatr wygrywa gdzieś w górnych partiach budowli taki dźwięk, że naprawdę czuję się nieswojo...

Oranienburg hangar - pozostałość po bazie wojskowej.© benasek

Oranienburg stary hangar© benasek
Najprawdopodobniej tony o niskiej częstotliwości jakie wywołuje wiatr powoduje taki nastrój, tłumaczę to sobie i rozglądałem się dookoła.

Oranienburg stary hangar© benasek
Tutaj jednak rzeczywiście podnoszę sobie ciśnienie zaglądając do tej dziury. Gdy się do niej zbliżam, zauważam wewnątrz jakiś ruch, tak jakby był tam ktoś... Czuję jak mi się włosy jeżą na skórze jak u kota na ogonie...

Oranienburg stary hangar© benasek
Dopiero po chwili orientuję się, że to mój własny cień... Wewnatrz oczywiście nikogo nie ma. No tak, jeszcze brakuje, bym się własnego cienia bał... Co za sytuacja!
Śmieszne ale prawdziwe. Prawdopodobnie nastrój jaki panował w hali spotęgował to wszystko i tak wyszło jak wyszło.
Jednak po kilku minutach okazuje się, że w tej hali nie byłem sam. Przez cały czas mojego pobytu obserwowało mnie pewne stworzenie, (jakie?) które udało mi się na jednej z fotek uchwycić. Jest jednak ledwo widoczne. Po chwili już go nie ma.
Opuszczam te raczej mało przyjazne otoczenie.

Oranienburg stary bunkier© benasek
Wracam do miasta, gdzie przez centrum gonie do domu.

Oranienburg obrazki na płocie© benasek

Oranienburg sztuka na ścianach domów© benasek

Oranienburg Bötzower Platz© benasek

Oranienburg Bernauer Straße© benasek
Starczy na dziś emocji...
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
80.00 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Przy mongolskim piwie o Jah Rose.
Wtorek, 17 kwietnia 2012 · dodano: 19.04.2012 | Komentarze 13
Ostatnio w weekend wycieczka nie doszła do skutku. Z początku nic nie wskazywało, że ją tak szybko zakończę. Na 30 kilometrze pękła jednak pewna śruba, która praktycznie uniemożliwiła mi dalszą jazdę... Rower dobrej firmy, (tak mi się przynajmniej wydawało) jechałem spokojnie ulicą, a tu nagle traaach i po śrubie. Dobrze, że się nie potłukłem. Świadkiem był Tarsjusz, wesoły koleś, który właśnie przyjechał, by mu Berlin na rowerku pokazać... No i pokazałem – siebie, jak zdziwiony staję, oceniam co sie stało a potem pakuję rower do S Bahnu... Na szczęście była niedaleko stacja. Nawet nie chcę myśleć, co to by było gdybym akurat znalazł się na środku Islandii albo na jakims akermańskim stepie... Zimny Berliner Pilsner czeka na tego, gdyby ktoś przypadkiem zgadł, co za śruba popełniła samobójstwo... Żeby było śmieszniej, dodam, że gdy wracałem, prawie identyczną śrubę znalazłem na ulicy przed domem i rower w 5 minut naprawiłem. Jednak resztę dnia spędziliśmy ganiając po mieście kolejkami. Na rower było juz za późno.Gadu – gadu, to było w zeszłym tygodniu. Właśnie teraz na znanym kanale płynie sobie Krystyna - barka ze Szczecina. Jakoś ostatnio tak się składa, że towarzyszą mi szczecińskie akcenty...

Barka Krystyna ze Szczecina na kanale w Oranienburgu© benasek
W Berlinie przejeżdżam koło zagrody Pinke-Panke. To trochę nietypowy plac zabaw, w którym dzieciaki oprócz zabawy maja również kontakt ze zwierzętami. W ogóle mógłby to być oddzielny temat na wycieczkę, może kiedyś do niego wrócę bo warto to zobaczyć.

Zagroda wiejska Pinke-Panke w okolicy Berlin Pankow© benasek
Gdy widzę ciekawsze graffity, staję i fotografuję... Już tak mam po prostu.

Berlin graffiti w centrum miasta© benasek
To akurat lubię, tak między zakorkowanymi pojazdami kręcić, gdy one stoją...

Berlin Karl-Marx Allee© benasek
Tutaj, konkretnie na Karl-Marx Allee 56 znajduje się jeden ze znanych sklepów z piwem w Berlinie. Wiadomo, że Niemcy lubią piwo, ale ilość znajdujących sie tu rodzajów piwa może naprawdę zaskoczyć.

Berlin Karl-marx Allee 56 Sklep Bierspezialitäten© benasek
O ilości i różnorodności piwa nie piszę, bo to widać, a jest to i tak tylko część. Sympatyczna załoga sklepu, szef mówiący po polsku i ogromny wybór słomkowego trunku to cechy tego miejsca. Oczywiście, nie brakuje i piw z Polski. Wybieram skromnie 6 piwek i po krótkiej pogawędce z jednym z pracowników gonię dalej. Szefa akurat nie było. Jedynym minusem tego przybytku, to fakt, ze rarytasy jakie mnie interesują są troche drogie. Za zamorskie piwko 0,3 l z Afryki czy Ameryki Południowej trzeba niestety wyskubac 3-4 euro.

Berlin Karls-Marx Alle 56 Sklep Bier Spetialitäten© benasek

Berlin Karlsmarx Allee 56 Bierspetialitäten© benasek
Dzwonię przy okazji do znajomego entuzjasty browarów z Białegostoku. Ma oryginalne hobby, degustuje piwa z całego świata, a do tego robi piwom fotki.
- Adam, jest Brahma i Skol z Brazylii
- Mam
- Presidente z Dominikany
- Też mam.
- Etiopię, Egipt i Nigerię też?
Niestety, ale próbował i te, podobnie jak Laos, Kambodżę, i Honduras i wiele innych. Nie widząc piw, przez słuchawkę opisywał mi jak wyglądają etykiety, co na nich jest i ile maja %. Żuchwa mi opadała co chwilę, bo odpowiadał, jakby tu ze mna był. Tym razem nic mu do kolekcji nie dokupiłem. Efekt jego działań można obejrzeć tutaj. Poniekąd to się wcale temu nie dziwię. Adam jest specjalistą od zagranicznych piw na jednym ze znanych birofilskich portali. Gdyby ktoś miał ochote wspomóc jego kolekcję to informuje, że prawdopodobnie nie pił jeszcze piw z Lesotho i Mozambiku.
Po przejechaniu kilku kilometrów znów zaglądam do YAAM u gdzie jak zwykle panuje specyficzna atmosfera połączona z afrokaraibskimi rytmami.

Berlin Klub YAAM© benasek

Berlin Klub YAAM© benasek
W drodze powrotnej poznaję Jah Rose jamajskiego wykonawcę odmiany reggae – dancehall. Właśnie zbałamucił mnie na jedną płytkę i przy okazji obiecał, że jak będę na Jamajce, pokaże mi to i owo...
- Jah, to brzmi zachęcająco. Pamiętaj, jak tylko uzbieram na lot, melduje się na Twojej wyspie.
- You're welcome my friend – dodał Jah.
Gdy mu opowiedziałem, że kiedyś podobnie poznałem Mikey Dread'a – jamajską gwiazdę roots reggae, jest wniebowzięty. Mikey Dread był kiedyś w Polsce, w Gorzowie. Została mi po nim własnoręcznie dedykowana płyta... Zmarł w 2008 roku.
Jah Rose (po lewo) ze swoim kolegą:

Jah Rose ze swoim kolegą w Berlinie© benasek

W towarzystwie Jah Rose i jego kolegi© benasek
Jak ktos lubi dancehall reggae, proszę bardzo, właśnie Jah Rose tak się prezentuje:
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
82.00 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Cztery Pory Roku...
Sobota, 7 kwietnia 2012 · dodano: 08.04.2012 | Komentarze 17
Dopiero o 12 zdecydowałem, że jednak dziś gdzieś się wybiorę... gdzieś, znaczy najczęściej na południe, czyli do Berlina. Tak późno, bo za oknem widać było Vivaldiego, z jego „Czterema Porami Roku“. W końcu gdy zobaczyłem wychodzące słońce zza chmur, wytargałem rower, przykazałem kotom, by zbytnio nie wariowały i pojechałem...W Hohen Neuendorf zastała mnie zima:

Neuen Hohendorf i świeży śnieg© benasek
Na Frohnau była poprawka:

Berlin Frohnau powrót zimy w kwietniu© benasek
Ta poprawka była na tyle poważna, że zacząłem się zastanawiać, czy nie zorganizować sobie w tym miejscu półmetka wycieczki i zarządzić powrót...

Achtung Schule© benasek
Jestem w okolicy dworca Bornholmer Straße, w oddali historyczny most, przez który w 1989 roku obywatele DDR po raz pierwszy mogli legalnie przejść do Berlina Zachodniego.

Okolice dworca Bornholmerstraße© benasek
W niewielkiej odległości od tego dworca rozpościera się Park Humboldthain, a w nim to co pozostało po wieży przeciwlotniczej Flakturm z czasów II wojny światowej. Takie budowle są tylko w Berlinie, Hamburgu i Wiedniu. W Berlinie było ich trzy, zostało pół kompleksu z jednej ocalałej. To na tych wieżach stały działa, służące do obrony przed nalotami alianckimi.

Wieża przeciwlotnicza w Berlinie z czasów II wojny światowej© benasek
Można je zwiedzić z zewnątrz i wewnątrz. Dziś decyduję się tylko na pobieżne obejrzenie. Można tam wjechać rowerem albo przejść się na piechotę. Wewnątrz były schrony dla około 30 000 ludzi.

Wjazd na wieżę w parku Humboldtain© benasek
Im się wyżej wjeżdża, tym więcej widać... Tu akurat część parku Hundbolthain - Rosengarten

Ogród Rosengarten w Parku Humboldtain© benasek

Widok na Dworzec Berlin Gesundbrunnen© benasek
Zgrzany i zmęczony docieram do celu. Mozna usiąść, odpocząć.

Na górze wieży przeciwlotniczej w parku Humboldthain© benasek

Wieża przeciwlotnicza z czasów II wojny światowej w Berlinie© benasek

Wieża przeciwlotnicza z czasów II wojny swiatowej w Berlinie© benasek

Wieża przeciwlotnicza z czasów II wojny swiatowej w Berlinie© benasek
Jako, że wieje, i chce mi wiatr głowę urwać, zwiedzam wszystko dość szybko i zjeżdżam z powrotem.

S-Bahn S-1 Wansee - Oranienburg© benasek
Przejeżdżam pod nieczynnym mostem nad Gartenstraße

Most nad Gartenstraße© benasek
W centrum powitała mnie w końcu wiosna, tego pana w oknie też:

Kwitnące drzewa na podwórku© benasek
Potem przez Nikolaiviertel, najstarszą część Berlina wyruszyłem na południe miasta.

Uliczka w Nikolaiviertel© benasek
Przed chwilą właściciel tego trabanta jamnika skończył właśnie go pucować.

Trabant© benasek
Bałwanów jak widać, nie brakuje nigdzie:

Okna z bałwanami© benasek
Dojeżdżam do jednego z moich ulubionych miejsc w Berlinie – YAAM. Wyszło słońce, zrobiło się lato... Do tego zewsząd słychać muzykę reggae. Aż się wracać nie chce. W pobliskim barze uzupełniam stracone płyny:

YAAM w Berlinie - knajpka© benasek
Kontynuuję wycieczkę.

Buty zawieszone na drzewie i sygnalizatorze© benasek
Jadę przez Kreuzberg, gdzie odnajduje zupełnie inne klimaty. Przy okazji znów zmiana pogody, tym razem przypomniała sie jesień. Nigdy tu nie byłem, więc jestem trochę zaskoczony miejscem:

Berlin Kreuzberg© benasek
Spotkany Joahim oprowadza mnie trochę i opowiada. Wieczorami zbierają się tu ludzie. Można przyjść, posiedzieć, pogadać...

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek
Są tu też zwierzęta:

Kozy na Kreuzbergu w Berlinie© benasek
Kucyki:

Berlin Kreuzberg - kucyk© benasek
Sztuki na murach także nie brakuje:

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg graffiti© benasek

Berlin Kreuzberg - graffiti© benasek

Berlin sztuka na murach© benasek

Berlin - sztuka na murach© benasek
Żegnam Joahima, mówi, że jest tu często, więc mam nadzieję, że go kiedyś znowu spotkam. Musze tu przyjechać i zobaczyc coś, czego w przewodnikach po tym mieście raczej się nie zobaczy. Ciekawe, kto tu przyjeżdża i co ci ludzie tu robią, kim są... Dwie minuty potem znajduję się już w innej rzeczywistości:

Berlin Kreuzberg© benasek

Berlin Kreuzberg© benasek
Wracam znów do centrum. Tego trabanta to już skąś znam. Ze środka słychać głośną muzykę... To już wiem, dlaczego właściciel tak go dziś czyścił...

Trabant na Friedrichstraße© benasek
Przy okazji doświadczam znów powrotu zimy...
Na szczęście mamy już kalendarzową wiosnę! Wszystkim życzę zdrowych, wesołych i rowerowych świąt!

Wesołych Świąt© benasek
Dane wyjazdu:
106.00 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Cmentarz Samobójców
Piątek, 30 marca 2012 · dodano: 31.03.2012 | Komentarze 21
Nie bardzo miałem dziś ochotę gdziekolwiek się wybierać, ale dowiedziałem się, że w ten weekend ma nastąpić zmiana pogody. Na jutro zapowiadają śniegi z deszczem, wiatry, niskie temperatury i temu podobne atrakcje dla rowerzysty, który niekoniecznie je musi lubić. Wyciągnąłem więc Gianta Żabki, bo moje rumaki jeszcze śpią snem zimowym i pognałem. Zamierzałem odwiedzić Cmentarz Samobójców w Berlinie. O tym , że jest taki dowiedziałem sie przypadkiem z pewnej małej książeczki: Berlin für Junge Leute. Wyjeżdżając z miasta zauważyłem, że kierowcy migają sobie światłami... Zwolniłem, choć ja akurat nie musiałem... To tu też kierowcy się ostrzegają, a mówi się, że to polska specjalność...To ten przyrząd był przyczyną, że auta zwalniały...

Autoradar na ulicy Oranienburga© benasek
Po drodze fotografuję graffiti z motywem śpiącego kociaka:

Graffiti ze śpiącym kotem na ławce...© benasek
Dojeżdżam do Haweli i przez kilka kilometrów jadę wzdłuż dawnej granicy między Berlinem Wschodnim i Zachodnim. Jako, że w niedalekiej przyszłości zamierzam ją całą przejechać z pewną parą ze Szczecina, nie będę się tu rozpisywał na ten temat. Opiszę ją potem.

Miejsce upamietniające ofiary reżimu DDR© benasek
O jednej z postaci z tego zdjęcia muszę jednak wspomnieć. Fotografia przedstawia dwóch mężczyzn, którzy chcieli ucieć do Berlina Zachodniego podczas „Zimnej Wojny”. Ten po prawej to Franciszek Piesik. Był polskim kapitanem Żeglugi Śródlądowej. W 1967 roku uciekł do DDR, gdzie w Hennigsdorf zdobył łódź motorową, i próbował się nią przedostać na Zachód. Łódź ugrzęzła na cyplu, więc w 10 st. mrozie próbował przepłynąć Hawelę wpław. 11 dni potem znaleziono jego ciało. Że też ja się o takich informacjach w Niemczech dowiaduję...

Ofiary reżimu DDR© benasek
Jadę dalej, mijam po drodze inne ciekawe rzeczy.
Oto ptaki, ściślej gęsi. Dla kogoś, kto zgadnie, jak sie one nazwyają, funduję piwko Berliner Pilsner a nawet dwa plus oczywiście unikatowy kapsel...

Gęsi na szlaku do Berlina© benasek
Na rzece ruch, co chwilę przepływa jakaś barka. Własnie kolejna płynie:

Barka na Haweli© benasek
Dopiero przy bliższym przyjrzeniu się, widzę, że to nasi płyną! Szkoda, że popłynęli dalej... A gdzie wspólne szanty, gitara, piwko? Myślę, że na barkach też śpiewają jak na żaglach...

Barka Wrocław na Haweli© benasek
Teraz sobie przejadę przez ten mostek:

Mostek w okolicach Haweli Berlin© benasek
Jajka wielkanocne na drzewie, znak, że Wielkanoc tuż, tuż...

Jajka wielkanocne na drzewie© benasek
Dojeżdżam do Berlina Spandau. Pogoda pod psem, przed chwilą lało, zmokłem i teraz się suszę po drodze...

Berlin Spandau godz 12.44© benasek
Na Haweli bez zmian, stale ktoś albo coś płynie:

Żaglówki na Haweli© benasek
Cmentarz Samobójców położony jest w dzielnicy Grunwald. Nie jest łatwo tam trafić. Mam na szczęście mapę i co chwila w nią spoglądam.

Berlin Grünewald© benasek
Pewnym ułatwieniem są drogowskazy:

Berlin Grünewald - drogowskaz na cmentarz© benasek
Jestem u celu:

Wejcie na Cmentarz Samobjców w Berlinie© benasek
Skąd się wzięla nazwa Cmentarz Samobójców?
W XIX wieku, kogoś kto popełnił samobójstwo, nie można było pochować na cmentarzu wraz z innymi „normalnie” zmarłymi. Zdecydowano więc, że tu w lasach Grunwaldu będzie dla nich odpowiednie miejsce. Tu także leży pięciu rosyjskich żołnierzy, którzy woleli popełnić samobójstwo, gdy dowiedzieli się o zwycięstwie Bolszewików w Rosji.
Oto ich groby:

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek
W ogóle na cmentarzu panuje jakiś niesamowity klimat...

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek

Berlin Cmentarz Samobójców© benasek
W pewnym momencie zauważyłem grób inny niż wszystkie:

Grób Nico w Berlinie© benasek

Grób Nico w Berlinie© benasek
To grób Nico, prawdziwe nazwisko Christa Päffgen Leży tu razem ze swoja matką. Miejsce te jest często odwiedzane przez jej wielbicieli.
Nico była niemiecką modelką i piosenkarką. Nie popełniła samobójstwa, lecz zmarła na skutek doznanego urazu głowy i wylewu krwi do mózgu podczas jazdy na rowerze na Ibizie.
W październiku 1985 roku odwiedziła także Polskę (Wrocław i Warszawę) i nagrała z tej okazji utwór All Saints Night From A Polish Motorway. (Noc Wszystkich Swiętych na polskiej autostradzie). Śpiewała smutne, ponure piosenki. Kto nie lubi takiej psychodelicznej muzy, niech nie słucha...
http://youtu.be/rh3ZrTHF5ok gdyby komuś okienko nie wyskoczyło.
Zmieniam klimaty. W drodze powrotnej znów Spandau, tym razem przejechałem się przez stare miasto:

Berlin Spandau Stare Miasto© benasek
Wracałem przez okolice, gdzie w nocy jeździć nie jest wolno, teraz dopiero przekonałem sie dlaczego, grasują tu bobry!

Uwaga bobry© benasek
Robią to w takich okolicznościach (zachowuję się cicho, by nie wypłoszyć czapli):

Las i bagna na Spandau w Berlinie© benasek
Potem po drugiej stronie lotniska Tegel do Hohen Neuendorf i do domu... Zdjęć dziś było więcej, ale jakoś niektóre zupełnie nie pasowały do tematu.

Berlin Lotnisko Tegel© benasek
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
84.00 km
2.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:21.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Powtórka z rozrywki...
Sobota, 24 marca 2012 · dodano: 25.03.2012 | Komentarze 13
Kilka dni temu zadzwonił siwobrody. Nie zdążył jeszcze dobrze się wysłowić, a już wiedziałem, że ma w planie jakąś wycieczkę w moją okolicę. Jako, że ostatnio miałem głowę zaprzątniętą zupełnie innymi sprawami, czułem, ze muszę gdzieś wyruszyc, by to odreagować.- W tym tygodniu jest kolejna wystawa rowerowa Velo Berlin 2012. Robimy „powtórkę z rozrywki”? Nawiązywałem do poprzedniej wycieczki po targach rowerowych w Berlinie.
Siwobrodemu nie trzeba było dwa razy powtarzać. Pomysł mu się spodobał.
- Zbieraj więc ekipę i przyjezdżaj, dodałem.
Po następnych piętnastu minutach wiedziałem już, że na Velo pojadę w towarzystwie siwobrodego, Wojtka i jego syna Grzegorza. Przyjechali, zmienili ciuchy i heja.
Po drodze na kanale w Oranienburgu naszą uwagę przykuła ogromnie długa, szwajcarska barka „Saxonia” z Bazylei. Ahoj kapitanie, chciało się krzyknąć do własnie wpatrzonej w nas postaci:

Barka na kanale w Oranienburgu© benasek
Podczas wycieczki opowiedziałem chłopakom bajkę o czterech muzykantach z Bremy.
- Nie znacie tej bajki? Spytałem. To o ośle, psie, kocie i kogucie, wyjaśniłem.
- To pewnie o nas, też jest nas czterech zauważył siwobrody. Juz nawet wiem, kto zostanie tym osłem, dodał.
- Jak co, to ja moge byc kotem, powiedziałem. Do wyboru została jeszcze rola psa i koguta...
W Hohen Neuendorf najpierw stajemy w miejscu, gdzie przed laty przebiegała granica „Żelaznej Kurtyny”

Wojtek, siwobrody i Grześ na granicy Berlina i Hohen Neuendorf© benasek
a potem oglądamy bohaterów bajki na ścianie jednej z knajp:

Czterej muzykanci z Bremy© benasek
Ciągniemy sie dalej. Dodatkowo zaliczyliśmy jeszcze lądowanie samolotów pasazerskich na lotnisku Tegel. Do miejsca gdzie wystawa się znajduje jest prawie 40 km. Jedziemy i jedziemy. Powoli zaczynam się zastanawiać, czy my w ogóle zdążymy. Jest już po 14, a my nadal w drodze, co chwile stajemy, ja sie gapię w mapę, kręcę głową, szukam słońca i właściwych kierunków. Obserwowałem miny chłopaków, mających pewnie podobne wątpliwe odczucia, jednak jak na zatwardziałych podróżników przystało, nie pokazali tego po sobie.
O 15 powiedziałem: Wiem, że byście chcieli jeszcze troche popedałować, ale niestety, jesteśmy na miejscu...
Z daleka było widać charakterystyczny kształt wieży rozgłośni radiowej:

Wieża rozgłosni w Berlinie© benasek
Oto budynek, w którym odbywa się wystawa. Moi trzej towarzysze podróży właśnie przymocowali swoje rowery do barierki.

Budynek Messe w Berlinie© benasek
Postaw człowieku gdzieś rower, potem go znajdź...

Rowery przed budynkiem targów w Berlinie© benasek
W środku typowo targowy wystrój, podobny trochę do tego, jaki widzieliśmy trzy tygodnie temu.

Berlin Velo 2012© benasek
Można było posłuchać wykładów:

Velo 2012 Berlin© benasek
Poćwiczyć swoje umiejętności jazdy w mieście na symulatorach pod okiem policjantów:

Velo 2012 Berlin© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Rowery były oczywiście wszelkiej maści i typu. Dużą grupę stanowiły takie, które miały elektryczne wspomaganie. Na przykład te:

Elektryczne rowery Berlin Velo 2012© benasek
albo ten:

Elektryczny rower Berlin Velo 2012© benasek
Tak wygląda akumulator. Pan, który był przy tym rowerze zapewniał, ze osoba na pełnym akumulatorze może przejechacdo do 80km. Jeśli opodróż będzie przebiegac w niezbyt sprzyających warunkach, dystans spada do 20 km. Maks. prędkość 45 km/h

Akumulator roweru elektrycznego© benasek
Niezależnie od wieku, każdy mógł tu znaleźć coś dla siebie:

Małe rowerki Berlin Velo 2012© benasek

Cwiczenia na zwinność© benasek
Można było bez problemu Jeździć i próbować sprzęt:

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 21012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Konia z rzędem, do czego to tak naprawdę służy i co to w ogóle jest?

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Kolorowe dzwonki:

Berlin Velo 2012© benasek
Kolorowe łancuchy:

Berlin Velo 2012© benasek
Były też polskie akcenty. Proszę bardzo. Zdziwiło mnie tylko to , że Polskę Niemcy promują!

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Materiałów które mozna było sobie zabrać, było mnóstwo. Chęci mielismy, ale gdzie to wszystko schować, my z małymi plecaczkami...

Berlin Velo 2012© benasek
Kto chciał kupic mapę, nie było problemu:

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Nie brakowało staroci, tu rower z drewna:

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Ten rowerek był bardzo mały, stąd i zdjęcie małe...

Berlin Velo 2012© benasek
Dla entuzjastów grubego ogumienia nie zabrakło odpowiednich modeli:

Berlin Velo 2012© benasek
Sztuka rowerowa? Czemu nie. Ostatnio nie tylko na moim blogu gości...

Berlin Velo 2012© benasek
Pies z elementów łańcucha:

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Przerwa na kawę:

Berlin Velo 2012© benasek
I na coś do zjedzenia:

Berlin Velo 2012© benasek
Zwiedzamy dalej:

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek

Berlin Velo 2012© benasek
Na tym dziwolągu fajnie by było pojeździć.

Berlin Velo 2012© benasek
Spotykam chłopaków, którzy sie porozchodzili.
siwobrody nareszcie znalazł koszulke swoich marzeń! 60 euro się jeszcze wyskubie...

Berlin Velo 2012© benasek
Od chodzenia bolą nas już trochę nogi, więc wychodzimy z tego raju dla entuzjastów jednosladów.
Jedziemy teraz do Berlina. Najpierw przez część zachodnią

Berlin część zachodnia- okolice Kurfurstendammu© benasek
Potem przez wschodnią, gdzie znów pałaszujemy azjatyckie przysmaki w postaci sajgonek. Gdy dojeżdżamy na Alexanderplatz, jest już ciemno. Wszędzie słychać muzykę...

Berlin Alexanderplatz i mali mistrzowie grają muzykę dawnych mistrzów© benasek
Pod zegarem robię Wojtkowi i Grzesiowi fotkę

Berlin Alexanderplatz Wojtek i Grzegorz pod zegarem© benasek
Decydujemy się na powrót.
Ruszamy na północ, do celu około 35 km. Wojtek ma jeszcze jakąś nadzieję, ze może po drodze wsiądziemy do S Bahnu i pognamy do chaty pociągiem... Przez dłuższy czas ja i siwobrody nie próbujemy go z tej nieswiadomości wyprowadzać... Gdy mijamy widzianą już rano chińską pagodę, wie, ze przyjemność jazdy kolejką go tym razem ominie...

Hohen Neuendorf i chińska pagoda© benasek
Do domu juz tylko 12 km...
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
29.00 km
1.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Goście ze Szczecina i Berliner Fahrrad Schau 2012
Sobota, 3 marca 2012 · dodano: 04.03.2012 | Komentarze 19
Miałem w ten weekend siedzieć na czterech literach i zapierniczać z wiedzą. Jednak na hasło, że pojawią się takie osobistości jak siwobrody i jego przyjaciele, nie byłem w stanie tego robić. Wręcz ucieszyłem się, że przyjadą. Potrzebowałem aktywnego wypoczynku i wierzyłem w głębi duszy, że będzie ciekawie. Nie myliłem się. Z chaty wyruszyłem jak na moje warunki bardzo wcześnie, bo o 7 rano. Na dworze ziąb taki, że w pierwszym momencie przy wyjściu z domu myślałem, że mnie ktoś uderzył... Niestety, to był tylko mróz...
Oranienburg - oszronione krzaki© benasek
Umówiliśmy się, że spotkamy się już w Berlinie. Ja dojadę rowerkiem a oni swoim środkiem lokomocji. Po drodze zacząłem żałować, że nie zabrałem teleobiektywu. Zamiast fajnego zdjęcia zalotów pana żurawia wyszła po trosze kicha...

Żurawie na obrzeżach Berlina© benasek
Już w granicach Berlina zeskoczyłem z roweru, by sfotografować drzewa w wodzie

Berlin drzewa w wodzie© benasek
Najważniejsze, że ja i ekipa ze Szczecina w składzie: siwobrody, Wojtek, Łukasz i Grzegorz dotarła na czas i razem już pogoniliśmy kolejką do miejsca, gdzie dziś i jutro odbywają się rowerowe targi w Berlinie czyli Berlin Fahrrad Schau 2012
Dojechalismy tam bez problemu i po zapłaceniu 6 euro za łebka mogliśmy naocznie się przekonać, co w rowerowym świecie dzieje się nowego. Na kilku halach zgromadziły się dziesiątki, jeśli nie setki firm mogące pochwalić sie wszystkim, co jest związane z bicyklami.
Przed wejsciem ja i Wojtek uwieczniamy ogromne graffiti, te z prawdziwego zdarzenia, a nie bazgroły jakichś kurdupli...

Berlin graffiti© benasek
Ale oto i wspomniane hale, ludzi sporo, jest na co popatrzeć.

Berliner Fahrrad Schau 2012© benasek

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek
Na kilku setkach metrów kwadratowych zgromadzono chyba wszystko, co może dotyczyć rowerów. Są firmy je produkujące i akcesoria, dystrybutorzy i pies wie kto jeszcze. Nie w sposób wymienic wszystkiego, tak więc i ta relacja będzie bardzo subiektywna.
Ten rower pokryty włóczka przeznaczony chyba dla tych pań, które lubią dziergać na drutach

Berlin Targi Rwerowe 2012© benasek
Ten ma siodełko z blachy. Można na nim puszczać solidne bąki bez obawy o jego zniszczenie.

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek
Pasek zamiast łańcucha, czemu nie?

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek
Siwobrodego zainteresowały szczególnie klasyczne wersje jednosladów:

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek

Berlin Targi Rowerowe 2012© benasek
Dla klientów z grubszym portfelem ten pozłacany model jest jak najbardziej na miejscu... 8500 euro to w koncu nie majątek

Pozłacany rower na targach w Berlinie© benasek
Coraz częściej zauważa się przednie lampy w ramie, prawda że praktyczne?

Rower z przednią lampą w ramie© benasek
No chyba, że ktoś woli tradycyjne

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Jeśli ktoś ma ochotę na przejażdżce po bezdrożach Afryki, właśnie trafił pod właściwy adres

Rower na afrykańskie bezdroża© benasek
Wyprawa rowerem po Mali, Gambii czy Burkina Faso? Ten pan z pewnościa pomoże. Wiem, bo pytałem... Dwa banany na wyprawę gratis.

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Gdy komuś mp3 między uszami nie wystarcza i chce sie podzielic decybelami z otoczeniem, ten bicykl z porządnymi głośnikami będzie odpowiedni. Obsługa gwarantuje muzę o głośności startującego odrzutowca

Berlin Targo Rowerowe© benasek
Zwolennicy retro takze nie mogli dziś narzekać:

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targo Rowerowe© benasek
Z tymi obręczami walącymi pomarańczem w oczy jest lepiej niż z bocznymi światłami

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Nie ma się co dziwić, ze siwobrody zainteresował się i tym cudem. To Nighthawk X-9 Sama rama lżejsza niz nie jedno koło tradycyjnego rowerka, technologia rodem z innej planety.

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Rower mozna podnieść najmniejszym palcem, jest bardzo lekki. Dlaczego? Rama nie jest z metalu, zbudowana jest z kompozytu ( żałuję, że nie wnikłem głębiej w temat z przedstawiającym to gościem ) struktura ramy przypomina plaster miodu. Żeby było ciekawiej, te kosmiczne rowery są ze Słowacji i na targach w Berlinie po raz pierwszy eksponowane. Oto fragment takiej ramy.

Struktura plastra miodu roweru Nighthawk X-9© benasek
Jeśli ktos ma szczególne upodobania do kierownic, moze sobie wybrać taką:

Berlin Rowerowe Targi© benasek
lub którąś z tych również bambusowo – drewnianych:

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Właśnie ta dziewczyna ogłasza, że ma zamiar wyruszyc rowerem w podróż dookoła swiata i poszukuje chętnego faceta do towarzystwa...
No ja akurat nie mogę, ale moze znajdzie się ktoś chętny?

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Jest ktoś liliputem, potrzebuje roweru? Nie ma żadnego problemu. Za chwilę zrobią ramę i cały rower na wymiar...

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Italiano, spokojnie, zrobie fotę tym dwóm wózkom i zaraz sobie pójdę...

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Czyżby nadchodził czas lansu na biały łańcuch?

Berlin Targi Rowerowe© benasek
a może na gruby bieżnik?

Berlin Targi Rowerowe© benasek
albo kolorowe opony?

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Nie zapomniano tu także o rogatych rowerzystach:

Kask z rogami© benasek
Na targach jak zauważyłem, panowała sielankowa atmosfera:

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Rower z ramą bambusową, proszę bardzo:

Berlin Targi Rowerowe© benasek
To nie jest odwrotna strona sprzętu muzycznego, to zawory do dętek:

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Dla miłośników tandemów też się coś znajdzie:

Berlin Targi Rowerowe© benasek
No i co z tego, że mam wytatuowane tłoki na łydkach?

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Tak, to rowery były dziś w centrum zainteresowania:

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek

Berlin Targi Rowerowe© benasek
Chodziliśmy tak po tych halach, oglądaliśmy, zwiedzaliśmy... Potem zaczęła się druga część wycieczki, zwiedzanie miasta... Był Potsdamer Platz, Muzeum Żydowskie, Brama Brandenburska, z apetytem pochłonęlismy tradycyjne niemieckie danie – turecki kebab, zwiedziliśmy Checkpoint Charlie, Friedrich Strasse, Światła uliczne z całego świata, Mroczne podwórka Hackescher Markt, gdzie niektórzy załapali się na niesamowitą ekspozycję metalowych monstrów, Bernauer Strasse z pozostałością po murze berlińskim...
Ja, jak zwykle przygotowany do każdej wycieczki w 50% nie wziąłem tym razem pod uwagę, że karta pamięci ma skonczoną pojemność. Po czasie zauważyłem, że muszę się ograniczać. Zrobiłem więc jeszcze kilka fotek i schowałem aparat...

Berlin rower mp bez siodełka© benasek

Berlin rower reklama© benasek

Berlin rower na kilka osób© benasek
Czy nie byłoby fajnie spotkać się kiedyś w takich okolicznościach?

Berlin rower dla wielu na raz© benasek
To jedno z nielicznych dzisiaj nierowerowych zdjęć, ale spodobały mi się te cztery czapki, prawda, że ładne? Od razu widać, że to nie mogą być niemieckie czapki...
W końcu nie samymi rowerami człowiek żyje...

Checkpoint Charlie© benasek
Właściwie, to nie zaczęliśmy jeszcze porządnie zwiedzać miasta, gdy sinobrody zarządził powrót... Nie wiem, czy wszystkim się to spodobało, ale że przecież Berlin, nie zając, nie ma takiej opcji, by uciekł, umawiamy się więc na następny raz i rozstajemy się. Oni w swoją stronę a ja w swoją...
Siwobrody, Wojtek, Łukasz, Grzegorz, dzięki...
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
17.00 km
0.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:0.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Karnawał w Berlinie
Niedziela, 12 lutego 2012 · dodano: 12.02.2012 | Komentarze 21
Miał być dziś Cmentarz Samobójców... Tak, tak, jest coś takiego w Berlinie. Nawet juz zrobiłem parę kilometrów w tym kierunku. Jednak po pierwsze wybrałem się za późno, po drugie znów trochę smutnawy temat, po trzecie po drodze spotkałem zupełnie cos innego, weselszego. Podróż zaczynam tym razem od Zoologischer Garten.
Berlin okolice Zoologischer Garten© benasek
Po drodze najpierw usłyszałem, a potem zobaczyłem roześmiane i rozśpiewane twarze. No tak, całkiem zapomniałem, dziś w Berlinie odbył sie karnawał! Za rok zrobię inaczej, będę wcześniej i zdam relację z całości.
Ci juz wracają z imprezy:

Berlin - wracający z karnawału© benasek

Berlin - wracający z karnawału© benasek
Wszystkim przygrywał pan z katarynką i sztuczną małpką:

Berlin - kataryniarz© benasek
Na obejrzenie barwnego korowodu się nie załapałem, jednak na zabawę jeszcze nie jest za późno. Na placu, gdzie jeszcze miesiąc temu był świąteczny jarmark, teraz Berlińczycy tańczą, śpiewają, jedzą i piją!

Berlin karnawał© benasek
Muzykę słychać z kilometra:

Berlin karnawał© benasek
Panuje wesoły klimat, szkoda, że nie jestem w stanie oddać go zdjęciami... Gdybym wiedział, zrobiłbym krótki filmik.

Belin karnawał© benasek

Berlin karnawał© benasek

Berlin karnawał© benasek

Berlin karnawał© benasek

Berlin karnawał© benasek
Elvis też tu jest

Berlin karnawał© benasek
To ma mnie rozgrzać? Przecież to porcja dla chomika!

Berlin karnawał© benasek
Do dna!

Berlin karnawał© benasek
Jest zimno, więc się wcale nie ma co dziwić, że ludzie wybrali ten prosty sposób by się ogrzać

Berlin karnawał© benasek
Jednak mróz nie przeszkadza im w zabawie, jest naprawdę wesoło!

Berlin karnawał© benasek

Berlin karnawał© benasek
Widzę, że bawią się wszyscy, młodzi i starsi, i to jest fajne!

Berlin karnawał© benasek
Kręcę sie przez około godzine, klimat otoczenia i mi sie udziela... Za rok musze tu byc od rana. Może ktoś z BS przyjedzie? To dopiero by było...

Berlin rower na bloku© benasek
Wracam, Cmentarz Samobójców innym razem, czekał tyle lat, poczeka i jeszcze...
Kategoria Niemcy
Dane wyjazdu:
14.00 km
4.00 km teren
h
km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Podjazdy: m
Kalorie: kcal
Rower:
Sachsenhausen
Czwartek, 2 lutego 2012 · dodano: 10.02.2012 | Komentarze 13
Musiałem dziś coś załatwić na mieście. Jako, że uporałem sie z tym w miarę szybko, zostało trochę czasu, a jak wolny czas, to wiadomo, zapala się i druga kontrolka – "zrób sobie wycieczkę". Słonecznie, ale pierońsko zimno. Co ja się tu zresztą będę na temat pogody rozpisywał... Przecież wiadomo - mamy luty.Na kanale lód, mimo, że okresowo jakieś barki tedy przepływają:

Oranienburg - wiadukt kolejowy nad kanałem© benasek
W okolicy Oranienburga znajduje sie jezioro, kiedyś już je objechałem. Teraz robię podobną rundkę, tylko w przeciwna stronę. Wszystko skute lodem:

Oranienburg jezioro© benasek
Przez ten lód piraci nie moga wypłynąć na szerokie wody... ach ta zima.

Piracka łajba na wodach Lehnitzsee© benasek
Także i ten tasiemiec czeka na cieplejsze dni:

Lehnitzsee statek© benasek

Lehnitzsee© benasek

Korzeń© benasek
Zaglądam na nieczynny wiadukt kolejowy. Prawda, że ładny?

Nieczynny wiadukt kolejowy w ok. Oranienburga© benasek

Nieczynny wiadukt kolejowy w okolicy Oranienburga© benasek
Nie mam przy sobie map, nie wiem, gdzie dalej ta droga by mnie doprowadziła, postanawiam więc wracać, przez Sachsenhausen. To tu, ok 35 km na północ od Berlina znajduje się były obóz koncentracyjny o tej samej nazwie. Jest doskonała okazja, by zajrzeć i zobaczyć jak wygląda.
Wstęp nic nie kosztuje. Pomimo mrozu ok - 15 C, zwiedzających nie brakuje. Słyszy się najróżniejsze języki, przez moment przysłuchiwałem się historii tego miejsca po włosku, a że niewiele rozumiałem, zacząłem obóz zwiedzać sam.

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Obóz został założony w lipcu 1936 roku i funkcjonował do 22 kwietnia 1945 roku. To tu istniał inspektorat nad wszystkimi obozami koncentracyjnymi Rzeszy. Przez ten obóz przeszło ''przeszło'' ponad 200 000 ludzi. W dniu jego wyzwolenia przez 2 Warszawską Dywizję Piechoty im. Henryka Dąbrowskiego oraz Armię Czerwoną było ich tylko 3000...
To tu byli także więzieni polscy profesorowie z Uniwersytetu Jagiellońskiego i Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Dopiero po interwencji Benito Mussoliniego zwolniono ich.
Zwiedzam to miejsce i dobrze, że jestem sam.

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Nie zostało wiele baraków, ale są zaznaczone miejsca, gdzie kiedyś stały.

Sachsenhausen widok ogólny© benasek

Sachsenhausen witraż© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były oboz koncentracyjny© benasek
Te druty na szczęście nie zdążyły spełnić swojej roli

Sachsenhausen obóz koncentracyjny© benasek
Tu mieścił się szpital:

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Oto widokówka wysłana przez nieznanego więźnia Andrzejowi Mozolskiemu - sanitariuszowi więziennemu w obozie.

Sachsenhausen widokówka© benasek
Te pomieszczenia służyły tym, którym szpital już nie pomógł:

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Nie zachowało się wiele baraków, w których więźniowie mieszkali, oto pomieszczenia które ocałały:

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Łaźnia

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
Sale z łóżkami

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek
W obozie jest wiele polskich akcentów
Oto flagi wyzwolicieli w kwietniu 1945 roku:

Sachsenhausen flagi wyzwolicieli obozu© benasek

Sachsenhausen© benasek
Wśród tablic upamiętniających więźniów wielu narodowości nie mogło zabraknąć polskich:

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek

Sachsenhausen były oboz koncentracyjny© benasek
Jestem niepoprawnym optymistą i wierzę, że przyjdzie kiedyś taki czas, kiedy człowiek nigdy nie wystąpi przeciwko drugiemu człowiekowi...

Sachsenhausen były obóz koncentracyjny© benasek